Zaporoska Elektrownia Atomowa została w czwartek w nocy zaatakowana i ostrzelana przez Rosjan. Ulgę całemu światu przyniósł poranny komunikat MAEA o tym, że żaden reaktor nie został uszkodzony i nie odnotowano wzrostu promieniowania. Co jednak mogłoby się stać, gdyby spełnił się czarny scenariusz? Z map pogodowych wynika, że chmura radioaktywnego pyłu zmierzyłaby najpierw w stronę rosyjskich wojsk i miast.
Po ataku Rosjan na Zaporoską Elektrownię Atomową żaden reaktor nie został uszkodzony
Gdyby jednak spełnił się najczarniejszy scenariusz, to pierwsza chmura radioaktywnego pyłu skierowałaby się najprawdopodobniej w stronę Rosji
Siły rosyjskie w nocy z czwartku na piątek ostrzelały tereny wokół Zaporoskiej Elektrowni Atomowej w Enerhodarze na południu Ukrainy. Strażacy przez kilka godzin nie mogli ugasić ognia, ponieważ Rosjanie prowadzili w tym czasie ataki. Po godz. 6 miejscowego czasu udało się jednak zwalczyć pożar, który objął przede wszystkim budynek szkoleniowy i laboratoryjny.
W piątek rano podczas specjalnie zwołanej z tego powodu konferencji szef Międzynarodowej Konferencji Agencji Atomowej zapewnił, że żaden reaktor w Zaporoskiej Elektrowni Atomowej nie został uszkodzony i nie ma zagrożenia.
Państwowa Agencja Atomistyki także oświadczyła, że w Polsce nie widać śladu podwyższonego promieniowania. Obecnie elektrownia jądrowa w Zaporożu jest pod kontrolą rosyjskich wojsk, ale MAEA deklaruje, że utrzymuje kontakt zarówno z personelem elektrowni, jak i prowadzi rozmowy dyplomatyczne z Rosjanami.
Po tym, jak siły rosyjskie ostrzelały tereny wokół elektrowni atomowej, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oskarżył Moskwę o chęć "powtórzenia" katastrofy w Czarnobylu. Wezwał Rosję do zaprzestania walk na tym obszarze. Do apelu Zełenskiego dołączył amerykański prezydent Joe Biden oraz brytyjski premier Boris Johnson.
Rosyjskie ataki w bezpośrednim sąsiedztwie ukraińskich elektrowni jądrowych mogą mieć katastrofalne skutki dla całego świata, a więc – co warto w tym miejscu podkreślić – także i dla Rosji.
Z map pogodowych, które obserwowaliśmy zarówno w trakcie rosyjskiego ostrzału, jak i w piątek na ranem wynika, że ewentualna pierwsza chmura radioaktywnego pyłu skierowałaby się właśnie w stronę rosyjskich wojsk, a dalej nad duże miasta w samej Rosji.
Wiatr wiał – i nadal wieje – w taki sposób, że chmura uniosłaby się nad rosyjskimi statkami czekającymi na atak na Morzu Azowskim, dalej nad Rostowem nad Donem, Krasnodarem i dalej aż po Grozy i Kazachstan.
Dodajmy, że Ukraina zwróciła się do MAEA z prośbą o natychmiastową pomoc w sprawie możliwego zagrożenia dla elektrowni atomowych w kraju w związku z wojną z Rosją.
Szef agencji Mariano Grossi zadeklarował, że osobiście może pojawić się w Enerhodarze, aby koordynować zabezpieczenia elektrowni. – Chcemy przedstawić gotowość Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej. Jesteśmy gotowi ruszyć w teren. Myślę, że nie możemy czekać, aż coś takiego ponownie się wydarzy. Trzeba działać – mówił Mariano Grossi podczas piątkowej konferencji.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut