Michalik: Od sześciu lat PiS prowadzi nas prosto w ramiona Putina. Powiecie, że to niemożliwe
Eliza Michalik
04 marca 2022, 20:00·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 04 marca 2022, 20:00
W cieniu rosyjskiej napaści na Ukrainę toczy się druga wojna, nie mniej groźna - wojna cywilizacji. Tej stworzonej przez Putina, w której życie ludzkie znaczy mniej niż nic, bestialstwo, przemoc i pogarda są metodą osiągania celów - z cywilizacją europejską i jej wartościami: szacunkiem dla prawa, etyką, wrażliwością na potrzeby wszystkich grup społecznych, wolnościami obywatelskimi, prawami człowieka i demokracją.
Polska w tej chwili stoi na rozstaju dróg i nie jest bynajmniej jasne, do której z tych drużyn się przyłączy.
Do niedawna było to oczywiste - przed pierwszymi rządami PiS byliśmy demokracją i pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej i NATO, którego głos był słuchany. Byliśmy liderem przemian gospodarczych i przykładem, jak poradzić sobie z ekonomicznym kryzysem. Ojczyzną Lecha Wałęsy. Dziś, obawiam się, szala zwycięstwa przechyla się jednak na stronę Putina.
Oburzycie się? Powiecie, że to niemożliwe, że przecież władze polskie stoją dziś ramię w ramię z Unią Europejską i NATO w walce z Putinem? W sferze retoryki i solidarności w ramach nakładanych na Rosję sankcji - bez wątpienia tak.
Prezydent Andrzej Dudatakże kilkoma swoimi wypowiedziami zrobił wrażenie, jakby miał zamiar na dobre opuścić politycznie obóz PiS. A jednak, jeśli przyjrzeć się czynom, sprawa nie jest już tak oczywista.
Od sześciu lat PiS prowadzi nas prosto w ramiona Putina. Partia Kaczyńskiego rozpoczęła już jakiś czas temu proces wyprowadzania nas z Unii Europejskiej - na razie realizuje krok pierwszy, polegający na obrzydzeniu Wspólnoty polskiej opinii publicznej.
Prezydent Duda, który popiera dziś rozpatrzenie wniosku Ukrainy o przyjęcie jej do UE, niedawno nazywał Unię „wyimaginowaną wspólnotą”, podważając korzyści płynące z naszego w niej członkostwa. Warto w tym momencie, zadać pytanie prezydentowi Dudzie i PiS: gdzie bylibyśmy teraz gdybyśmy nie należeli do UE?
Duda, choć w obliczu wojny mówi to co trzeba, mianował kilka dni temu nowego prezesa Izby Dyscyplinarnej, tej samej, którą Trybunał Sprawiedliwości UE nakazał zlikwidować.
To oznacza nie tylko, że zostaniemy bez olbrzymich pieniędzy z UE na odbudowę kraju po pandemii, co cofnie nas cywilizacyjnie, ale oznacza też, że nadal jesteśmy na wojnie z UE.
Oczywiście w obliczu wojny rosyjsko - ukraińskiej ten spór ukrył się na drugim planie, ale istnieje i stanowi dla nas realne i bliskie zagrożenie. Także rosyjska dezinformacja działa wciąż w Polsce bez przeszkód, czego najlepszym dowodem jest sytuacja z Przemyśla, gdzie po fałszywych newsach o atakowaniu przez uchodźców polskich obywateli, bojówki kiboli zaczęły atakować pomagających im wolontariuszy.
Bezprecedensowy napływ uchodźców z pewnością posłuży do nastawiania Polaków przeciwko sobie, o co zresztą w dzisiejszej napiętej sytuacji politycznej nietrudno.
Za chwilę zacznie się zapewnię straszenie nas Ukraińcami, którzy „zabierają pracę i korzystają z zasiłków, podczas gdy Polacy nie mają co do garnka włożyć”. I jak sądzę, w trudnej postpandemicznej sytuacji potęgowanej jeszcze nieudolnymi gospodarczo rządami PiS sytuacji, wielu Polaków się na to nabierze.
Wicepremier ds. Bezpieczeństwa, Jarosław Kaczyński zniknął - ani on, ani prezydent Duda, ani premier Mateusz Morawiecki wciąż nie odcięli się wyraźnie i jasno od jawnie popierającego Putina Wiktora Orbana, ani od skrajnie proputinowskiej Le Pen, którą niedawno przyjmowali z honorami w Warszawie, czy od Salviniego.
A to byłyby konkretne gesty pokazujące, że PiS faktycznie zmienił politykę z dotychczasowej prokremlowskiej na proeuropejską.