Koniec teatru Bolszoj? Odejścia najznamienitszych artystów to kolejny cios dla sektora kultury
Alicja Cembrowska
09 marca 2022, 12:08·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 09 marca 2022, 12:08
Jeden z najbardziej znanych teatrów świata – rosyjski Teatr Bolszoj – ale i inne instytucje kultury coraz bardziej odczuwają wojnę w Ukrainie. Opuszczają je światowi artyści, a kolejni oficjalnie potępiają wojnę.
Reklama.
Balet Bolszoj i Opera Bolszoj należą do najstarszych i największych zespołów na świecie. Tworzą je najbardziej cenieni artyści z różnych zakątków globu – skład grupy jednak w ostatnich dniach bardzo się zmienia. Wszystko za sprawą wojny w Ukrainie.
Coraz więcej osób z branży wyraża swój sprzeciw dla rosyjskiej agresji i murem staje za Ukraińcami, z drugiej strony – instytucje bojkotują wydarzenia i artystów z kraju Putina, odwołując planowane wcześniej projekty.
I tak letni program Bolszoj nie zostanie wstawiony w londyńskim Royal Opera House czy madryckim Teatro Real, a mediolańska La Scala i nowojorska Metropolitan Opera zakończyły współpracę z rosyjską sopranistką Anną Netrebko, która od lat popierała Władimira Putina. Rosyjski dyrygent Walerij Giergijew (bliski przyjaciel prezydenta Rosji, znany też z całkowitego poparcia dla polityki Kremla) stracił natomiast pracę w Monachium i Rotterdamie, a także w Carnegie Hall w Nowym Jorku.
Nie dziwi zatem, że i międzynarodowi artyści z rosyjskich zespołów zawieszają współprace lub całkowicie z niej rezygnują. Znaleźli się wśród nich przedstawiciele z Włoch, Wielkiej Brytanii czy Brazylii, którzy występowali na scenach Moskwy i Petersburga.
7 marca, powołując się na solidarność z ukraińskimi ofiarami i ich rodzinami, rezygnację złożyli Włoch Jacopo Tissi i Brazylijczyk David Motta Soares.
"Z głębokim smutkiem opuściłem Teatr Bolszoj, moich nauczycieli, kolegów, przyjaciół i miejsce, które od tylu lat nazywam domem. Nie mogę udawać, że nic się nie stało. Nie mogę uwierzyć, że to się znowu dzieje i myślałem, że wyciągnęliśmy wnioski z przeszłości" – napisał na Instagramie 24-letni Soares, który w wieku 12 lat wstąpił do legendarnej szkoły tańca Bolszoj w Moskwie i ukończył ją w 2015 roku i od razu stał się solistą.
Natomiast jego rodak Victor Caixeta, drugi solista Teatru Maryjskiego w Sankt Petersburgu ogłosił, że po pięciu latach opuszcza Rosję, bo "odczuwa ból wszystkich Ukraińców".
Z zespołu odszedł również Włoch Jacopo Tissi. "Jestem wstrząśnięty tą sytuacją, która z dnia na dzień stała się naszym udziałem, i szczerze mówiąc, nie widzę możliwości kontynuowania mojej kariery w Moskwie w tym momencie. Żadnej wojny nie można usprawiedliwić. Nigdy" – wyjaśnił główny tancerz Bolszoj.
Już w niedzielę moskiewski teatr stracił natomiast dyrektora artystycznego i głównego dyrygenta – Tugana Sochijewa. Jego decyzja ponoć nie była do końca podyktowana wojną, a raczej naciskami ze strony jego francuskich współpracowników. Artysta pracował również w Tuluzie i jak twierdził – miał być ofiarą nacisków, żeby oficjalnie zająć stanowisko w sprawie rosyjskiej agresji, a on powtarzał, że "dla artystów liczy się sztuka, a nie narodowość".
"Do Bolszoj regularnie zapraszałem artystów ukraińskich. Nigdy nawet nie myśleliśmy o naszych narodowościach. Bardzo nam się podobało wspólne tworzenie muzyki" – tłumaczył. Burmistrz Tuluzy, Jean-Luc Moudenc zaprzeczył, że urzędnicy czy współpracownicy naciskali na Sochijewa.
"(...) Tugan Sochijew opublikował na stronie Classicalmusicnews.ru list otwarty, w którym oznajmił, że rezygnuje ze stanowiska dyrektora muzycznego i szefa orkiestry moskiewskiego Teatru Bolszoj, ale rzuca również pracę w Tuluzie. W długim i emocjonalnym liście wyraził oburzenie faktem, że 'w Europie' zmusza się go opowiedzenia się po jednej ze stron konfliktu, podczas gdy on nie jest w stanie zwrócić się przeciwko ukochanej ojczyźnie" – czytamy w Gazecie Wyborczej.
"Niedługo poprosiliby mnie, żebym zamiast Czajkowskiego, Strawińskiego czy Szostakowicza grał Beethovena, Brahmsa czy Debussy’ego. To już się dzieje w Polsce, kraju europejskim, gdzie zakazano wykonywania muzyki rosyjskiej" – pisał Sochijew, nawiązując do decyzji, które zapadły w naszym kraju.
Boszoj opuścił również Aleksiej Ratmański, choreograf i były dyrektor Baletu Bolszoj w latach 2004-2008, artystka, który wychował się w Kijowie. Dla "New York Times" komentował, że wątpi, że wróci do Rosji w czasach prezydentury Putina.
Jednak nie tylko artyści z moskiewskiej instytucji postanowili wyrazić swój sprzeciw. Brytyjczyk Xander Parish odszedł z Teatru Maryjskiego w Petersburgu, w którym miał zagrać w "Giselle". Zamiast tego opuścił Rosję, "przynajmniej do czasu powrotu pokoju". Francuski baletmistrz, Laurent Hilaire, zrezygnował natomiast z funkcji dyrektora Teatru Stanisławskiego w Moskwie, a Rimas Tuminas ze stanowiska dyrektora artystycznego Teatru Wachtangowa w Moskwie
"Moja przyjaciółka, dyrektorka Centrum Meyerholda w Moskwie, Elena Kowalska na znak protestu odchodzi ze stanowiska. Pisze: 'Nie można pracować dla mordercy i brać od niego wynagrodzenie'" – pisała na Facebooku Agnieszka Lubomira Piotrowska.