Kibice siatkówki klubowej w Polsce wtorkowy wieczór mogą zaliczyć do jednych z najbardziej udanych. Dwóch polskich przedstawicieli - Developres Rzeszów i Jastrzębski Węgiel - wygrało ćwierćfinały w Lidze Mistrzyń i Mistrzów. W pokonanym polu kluby z Polski pozostawiły potentatów z Turcji oraz Italii.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.
Jako pierwsze na boisku pojawiły się wicemistrzynie Polski z Rzeszowa. Do podkarpackiej stolicy przyjechała drużyna VakifBanku Stambuł, ubiegłorocznego finalisty Ligi Mistrzyń oraz triumfatora Klubowych Mistrzostw Świata (2021). Choć rzeszowianki zaczęły od mocnego zderzenia z tureckim gigantem w pierwszym secie (13:25), trener Stephane Antiga potrafił dotrzeć do swojego zespołu i później było już tylko lepiej. Większa stabilizacja w grze gospodyń oraz błędy VakifBanku dały ostateczne zwycięstwo po tie-breaku.
Najlepszymi siatkarkami na boisku były Isabelle Haak - autorka 30 punktów dla przyjezdnych oraz Anna Stencel, siatkarka rzeszowskiego teamu wyróżniona statuetką MVP spotkania.
– Wiedziałyśmy, że nie jesteśmy faworytkami, ale nie chciałyśmy, żeby ktokolwiek nas lekceważył. Jestem dumna z mojego zespołu, na przestrzeni całego meczu nie było w nas momentu, żeby się poddać. Oczywiście VakifBank to świetna drużyna. W przyszłym tygodniu zagrają u siebie, ale to my musimy ponownie zagrać w naszą grę. A to może dać nam sukces i realizację planu – przyznała po meczu Kara Bajema, amerykańska przyjmująca rzeszowianek, będących liderem Tauron Ligi.
Duże powody do zadowolenia mogą mieć również w obozie mistrzów Polski. W rozgrywkach Ligi Mistrzów Jastrzębski Węgiel rozprawił się w trzech setach z włoskim Cucine Lube Civitanova. Zwycięstwo w Italii bez straty seta z pewnością budzi szacunek, tym bardziej, że zespół trenera Gianlorenzo Blenginiego nie zwykł przegrywać do zera na własnym terenie.
Co ciekawe, Cucine Lube najwyraźniej ma kłopot z polskimi drużynami w ostatnim czasie. W rozgrywkach grupowych LM włoski zespół mierzył się bowiem z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle i we własnej hali przegrał 2:3 (wcześniej wygrana 3:2 w Gliwicach). Jastrzębianie byli od wicemistrzów Polski bardziej brutalni, wykorzystując wszystkie słabości włoskiego potentata.
Na wyróżnienie zasługuje Tomasz Fornal, bardzo pewny punkt drużyny z Jastrzębia Zdroju. Dodatkowo nagrodą MVP został wyróżniony Jan Hadrava, czeski atakujący mistrzów Polski, który jeszcze w poprzednim sezonie był siatkarzem... Cucine Lube. Czech zdobył tyle samo punktów co Fornal.
Warto zaznaczyć, że we włoskiej drużynie zabrakło dwóch istotnych postaci. Ze względu na problemy zdrowotne poza składem znaleźli się Jiri Kovar i Osmany Juantorena.
– Lube to świetna drużyna i trudno było tutaj wygrać. Zagraliśmy jednak bardzo dobrze jako drużyna. Cieszę się też, że wróciłem tu i zwyciężyłem. Oczywiście życzę Cucine Lube wszystkiego co najlepsze, ale dopiero po naszym dwumeczu. Mam nadzieje, że w rewanżu na swoim terenie zagramy równie dobrze, co na boisku rywala – ocenił po spotkaniu zadowolony Hadrava.
Warto dodać, że w rozgrywkach LM mamy jeszcze jednego polskiego przedstawiciela, z Kędzierzyna-Koźla. Grupa Azoty ZAKSA, czyli obrońca tytułu z 2021 roku, ma już pewny awans do półfinału. Kędzierzynianie nie musieli wychodzić na boisko ze względu na zawieszenie rosyjskiego rywala w obliczu wojny w Ukrainie, Dynama Moskwa.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut