Raków Częstochowa wykorzystał potknięcia rywali i jest nowym liderem PKO Ekstraklasy. Walka o tytuł trwa
Raków Częstochowa wykorzystał potknięcia rywali i jest nowym liderem PKO Ekstraklasy. Walka o tytuł trwa Fot. PKO Ekstraklasa / 400mm.pl

Walka o mistrzostwo Polski trwa w najlepsze i oglądamy najbardziej emocjonujący sezon od lat. W rywalizacji są trzy ekipy: Lech Poznań, Pogoń Szczecin i Raków Częstochowa, który w poniedziałek pokonał Stal Mielec (2:1) i zyskał niewielką przewagę nad rywalami. Kto sięgnie po tytuł? Do końca rozgrywek PKO Ekstraklasy pozostało dziewięć kolejek, a emocje rosną z tygodnia na tydzień. I dobrze, dawno tyle się na czele tabeli nie działo.

REKLAMA
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Raków Częstochowa w poniedziałek na stadionie przy ulicy Bolesława Limanowskiego gościł Stal Mielec i mógł – ale tylko w razie zwycięstwa – zostać nowym liderem PKO Ekstraklasy. Gdy jesienią na czele rozgrywek rozsiadł się Lech Poznań, wydawało się, że rywalom pozostanie walka o drugie miejsce. Nic bardziej mylnego, Kolejorz zdecydowanie zwolnił, za to Raków i szczecińska Pogoń ruszyły w pościg.

I już na początku marca dopadły mistrzów jesieni, otwierając walkę o tytuł na nowo. Sytuacja przed ostatnim meczem była niezwykle ciekawa. Liderująca Pogoń Szczecin zostawiła punkty w Krakowie (1:1 z Cracovią), tak samo zresztą jak Lech Poznań (1:1 z Wisłą), a to sprawiło, że ekipa Marka Papszuna mogła wskoczyć na pozycję lidera i zbudować niewielką przewagę nad rywalami.
Częstochowianie mieli problem ze skutecznością przed przerwą. Najpierw Vladislavs Gutkovskis z ostrego kąta trafił w słupek, po chwili z bliska Ivi Lopez strzelił mocno, ale przegrał pojedynek z bramkarzem. Dobitka Łotysza, efektownymi nożycami w powietrzu, powędrowała nad bramką. Kolejne okazje marnowali Mateusz Wdowiak oraz Ivi Lopez, bohaterem był Damian Primel, nominalnie drugi lub nawet trzeci bramkarz Stali.

Po zmianie stron miejscowi wreszcie skruszyli defensywę gości, a w zasadzie Stal sama ją skruszyła. Bo w 50. minucie Mateusz Matras tak wybijał piłkę spod własnej bramki, że trafił w kolegę z drużyny, piłka spadła pod nogi Deiana Sorescu, który z ostrego kąta strzelił swoją pierwszą bramkę w PKO Ekstraklasie. Zapachniało absurdem i komedią w tej akcji, albo po prostu naszą ligą.
Stal ruszyła do ofensywy i w 69. minucie Krystian Getinger doprowadził do remisu 1:1, zaskakując częstochowian. Ci znów musieli nacierać, ale tym razem byli o wiele skuteczniejsi. Najpierw w 72. minucie świetnie przymierzył Fran Tudor, ale po analizie VAR sędziowie anulowali bramkę, bo na spalonym był Zoran Arsenić. Wreszcie w 80. minucie Mateusz Wdowiak był faulowany w polu karnym, sędzia Paweł Malec wskazał na "wapno".

Z jedenastu metrów pewnie uderzył Ivi Lopez, który zapewnił w ten sposób triumf Rakowowi, zarazem trzy punkty i pozycję lidera PKO Ekstraklasy. Walka o mistrzostwo Polski, na dziewięć kolejek przed końcem, jest pasjonująca. Raków ma na koncie 51 punktów, Pogoń Szczecin 50, a Lech Poznań 49. Wszystkie trzy ekipy idą łeb w łeb, rywalizacja o tytuł będzie toczyć się być może do ostatniego meczu w sezonie.
Raków Częstochowa – Stal Mielec 2:1 (0:0)
Bramki: Deian Sorescu (50), Ivi Lopez (81-karny) – Krystian Getinger (69)
Czytaj także:

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut