MEiN zastanawia się, jak wypełnić braki kadrowe wśród nauczycieli w momencie, gdy liczba uczniów zwiększa się z powodu napływu dzieci z Ukrainy. Jednym z pomysłów ministra Czarnka jest to, by chętni nauczyciele pracowali ponad górną granicę etatu. Sławomir Broniarz skomentował tę propozycję. – Przez Polski Ład nauczyciele stracili na godzinach dodatkowych nawet kilkaset złotych, to nie jest dla nich korzystne – powiedział w rozmowie z Na Temat.
Od lat w polskich szkołach brakuje nauczycieli, w perspektywie napływu nowych uczniów z Ukrainy MEiN proponuje kilka pomysłów, by uzupełnić te braki
Minister Czarnek uznał, że chętni nauczyciele mogą pracować ponad etat, dodatkowo szkoły zapełnią nauczyciele na emeryturze pomostowej oraz pedagodzy z Ukrainy, gdy tylko nauczą się polskiego.
Sławomir Broniarz podkreśla, że z powodu Polskiego Ładu nauczycielom obniżona została stawka za zajęcia ponadprogramowe, więc nie sądzi, że będzie na to wielu chętnych.
Prezes ZNP dodał, że związek apeluje do MEiN o dofinansowanie szkół, bo w większości z nich nie ma możliwości zatrudnienia asystentów kulturowych, brakuje nawet na podręczniki i obiady dla dzieci z Ukrainy.
Skąd wziąć nauczycieli?
Do polskich szkół zapisanych jest już 65 tys. dzieci z Ukrainy. Braki kadrowe w polskiej szkole są faktem od lat. W tym momencie MEiN stanęło więc przed wielkim wyzwaniem. Najprostszym rozwiązaniem byłoby zatrudnienie nowych nauczycieli, jednak przy nauczycielskich pensjach zainteresowanie pracą w szkole jest od dawna wyjątkowo niskie.
– Kryzys kadrowy w polskiej oświacie zaczął się długo przed wojną w Ukrainie, już wtedy brakowało tysięcy nauczycieli w wielkomiejskich placówkach, teraz uczniów będzie jeszcze więcej, czego system nie udźwignie. Według naszych szacunków brakuje od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy nauczycieli, których trzeba zatrudnić pilnie, a z tym będzie problem ze względu na niskie płace – tłumaczy prezes ZNP Sławomir Broniarz.
Początkujący nauczyciel, który dzisiaj podejmuje pracę w szkole bądź przedszkolu uzyskuje pensje poniżej płacy minimalnej. Zatrudnienie nowych nauczycieli będzie trudne szczególnie w dużych miastach, w których rynek pracy jest różnorodny i absolwenci szkół, osoby z wykształceniem nauczycielskim mogą łatwo znaleźć lepiej płatne oferty pracy. I od lat tak właśnie robią, odchodząc z zawodu.
Przemysław Czarnek początkowo zapowiadał zatrudnienie do polskich szkół 11 tysięcy nowych nauczycieli. Jego propozycja z 16 marca jest już o wiele bardziej realna, pytanie jednak, czy korzystna dla nauczycieli i możliwa do wprowadzenia w życie.
Podczas briefingu w Chełmie Minister Edukacji zapowiedział, że do szkół będą mogli wrócić nauczyciele pobierający świadczenie kompensacyjne, czyli nauczycielską emeryturę pomostową. Oni w pierwszej kolejności zajęliby się pracą w oddziałach przygotowawczych (specjalnych grupach klasowych nieprzekraczających 25 osób, pomagających się wdrażać w szkolną rzeczywistość uczniom z Ukrainy).
Kolejną grupą, która miałaby wypełnić braki kadrowe, byliby nauczyciele aktualnie zatrudnieni na etat, którzy mieliby pracować ponad jego granicę – jest to opcja dla chętnych za zgodą kuratora. Przynajmniej tak to wygląda w teorii.
Minister dodał także, że docelowo uczyć w polskich szkołach będą mogli także nauczyciele z Ukrainy, to jednak wymaga przejścia kursu języka polskiego. Pytamy prezesa ZNP Sławomira Broniarza o stosunek do tych propozycji.
Nauczyciele tracą na godzinach dodatkowych
– Pomysł Ministra Czarnka dotyczący tego, że chętni nauczyciele mogą pracować ponad etat, prowadząc klasy przygotowawcze, nie spotka się raczej z dużym entuzjazmem czy zainteresowaniem ze strony nauczycieli – wyjaśnia.
– Wystarczy wejść na dowolne forum nauczycielskie w internecie czy na stronę ZNP, by przeczytać, że nauczyciele z powodu Polskiego Ładu stracili na godzinach ponadwymiarowych setki złotych i branie na siebie kolejnych godzin pracy przy tablicy jest dla nich niekorzystne i nieopłacalne – tłumaczy prezes ZNP, powołując się na nowe dane z lutego 2022 r.
W badaniu wzięło udział ponad 12 tys. respondentów. 47,2 proc. wskazało, że ich wynagrodzenie za styczeń (bez godzin ponadwymiarowych) uległo zmniejszeniu w stosunku do wynagrodzenia pobieranego przed wprowadzeniem Polskiego Ładu. Tylko 32,2 proc. z nich otrzymała zwrot utraconego wynagrodzenia.
W styczniu uległo również zmniejszeniu wynagrodzenie nauczycieli za jedną godzinę ponadwymiarową – tak wskazało 40,1 proc. respondentów. 47 proc. nauczycieli pracujących w więcej niż jednej szkole za godzinę pracy ponad etat otrzymywało niższą stawkę.
– Ze względu na nowy system podatkowy nauczyciele niechętnie patrzą na tego typu propozycje, bo wiedzą, że jeszcze w ubiegłym roku dostawali więcej za godzinę zajęć ponadwymiarowych – dodał Broniarz. Skomentował także możliwość zatrudniania nauczycieli na emeryturze pomostowej.
Nauczyciele z emerytury do szkoły
– Emerytura pomostowa to świadczenie kompensacyjne, przed emeryturą właściwą. Do tej pory nauczyciele w czasie pobierania tego świadczenia nie mogli podejmować pracy w szkole. Postulowaliśmy zniesienie tego zakazu, więc to zdecydowanie jest dobre rozwiązanie w obecnej sytuacji – wyjaśnia.
Dodaje jednak, że liczba nauczycieli na świadczeniu kompensacyjnym nie jest na tyle duża, by zapełnić braki kadrowe w polskich szkołach. Dodał, że konieczne jest szukanie nowych nauczycieli, bo inaczej system się załamie.
Sławomir Broniarz podkreślił, że kluczowe jest zapewnienie uczniom z Ukrainy odpowiedniej opieki i edukacji, a do tego przydatni są asystenci kulturowi. To osoby będące łącznikami pomiędzy nauczycielami mówiącymi po polsku, a uczniami posługującymi się swoim rodzimym językiem. Asystent kulturowy to osoba, która zna język uczniów i pozwala się odnaleźć dzieciom w tej nowej rzeczywistości kulturowej i językowej.
– Takich asystentów mogą zatrudniać samorządy do szkół i przedszkoli, jednak od samorządów słyszymy, że to świetna inicjatywa, jednak nie mają już na to pieniędzy. Rząd przyznał pewną pulę pieniędzy dla oświaty, obliczoną na liczbę uczniów, która do tej pory była w szkole i została już ona rozdysponowana – dodaje.
– Prosimy Ministerstwo o zwiększenie subwencji oświatowej, by dzieci z Ukrainy mogły mieć dostęp do wykwalifikowanej pomocy, uczyć się w oddziałach przygotowawczych – podkreśla Broniarz.
Dodaje, że kluczowe jest zatrudnienie nauczycieli polskiego jako obcego i asystentów kulturowych. Do tego jednak potrzebne są fundusze.
Nauczycielki z Ukrainy
Pomysł zatrudnienia nauczycielek z Ukrainy mógłby być korzystny dla obydwu stron, jednak jest najtrudniejszy do wprowadzenia w system.
– Pomagamy nauczycielkom, które przyjeżdżają do Polski ze swoimi dziećmi. Organizujemy dla nich noclegi, schronienie i wiemy, że część z nich chce pracować w szkole, ale na razie jest to niemożliwe. Nie mają uprawnień, brak decyzji w sprawie uznawania ich dyplomów. Natomiast osoby z Ukrainy mogłyby być teraz zatrudniane jako asystentki kulturowe, gdyby tylko samorząd miał na to pieniądze – tłumaczy Broniarz.
Prezes ZNP podkreśla, że szkoły są niedofinansowane do tego stopnia, że w wielu placówkach rodzice kserują podręczniki dla ukraińskich dzieci, bo szkoły nie mogą takich zapewnić. Sami nauczyciele organizują wyprawki, w niektórych gminach jest nawet problem z pieniędzmi na obiady dla dzieci z Ukrainy.
– Apelujemy do MNiE, bo konieczne są rozwiązania systemowe i długofalowe, by radzić sobie od września. Nikt nie wie, ile potrwa obecna sytuacja, dlatego jest nam potrzebny scenariusz długo i krótko terminowy – podsumowuje Sławomir Broniarz.