prezerwatywy w Rosji
Czy w Rosji zabraknie prezerwatyw? Fot. Bartosz Krupa/East News

200 złotych za paczkę prezerwatyw? Z powodu sankcji i galopującej inflacji to już rzeczywistość w niektórych rosyjskich sklepach. Kosmiczne ceny prezerwatyw wywołały panikę w rosyjskim społeczeństwie, a ludzie rzucili się do sklepowych i aptecznych półek w obawie, że tych środków antykoncepcyjnych niedługo zabraknie. Tymczasem Kreml uspokaja, że nic takiego się nie stanie.

REKLAMA

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

Z powodu inwazji Rosji na Ukrainę olbrzymia liczba firm zamknęła swoje rosyjskie oddziały, a na kraj nałożone zostały surowe sankcje – m.in. przez Stany Zjednoczone i Unie Europejską. Ich skutki są dla Rosjan wyjątkowo dotkliwe, a wartość rubla spada na łeb na szyję. Ceny większości produktów i usług poszły więc w górę.

Tylko w ciągu ostatniego tygodnia cukier podrożał w Rosji o 12,8 proc. Mieszkańcy boją się kolejnych podwyżek, więc ruszyli do sklepów, by masowo wykupować produkty. W sieci pojawiły się filmiki, na których klienci wyrywają sobie z rąk paczki cukru, przepychają się i taranują, żeby zdobyć produkt, który niedługo może być zupełnie deficytowy.

Przypomnijmy bowiem, że Ukraina apeluje, by na całym świecie odcięto Rosję od korytarzy transportowych. Zablokowany dostęp do dostaw żywności, sprzętu, środków medycznych miałby spowodować bunt obywateli i zmusić Putina do zaprzestania działań wojennych.

Rosjanie wykupują prezerwatywy

Nie tylko cukier jest masowo wykupywany w Rosji. Dołączyły do nich również... prezerwatywy. W sieci pojawiły się zdjęcia z niektórych rosyjskich sklepów i aptek, w których za ten środek antykoncepcyjny trzeba zapłacić aż 5030 rubli. To prawdziwie szalona cena. W przeliczeniu na naszą walutę jest to bowiem... około 199 złotych.

Nic dziwnego, że Rosjanie przerażeni wizją całkowitego wyprzedania prezerwatyw oraz jeszcze większych ich cen masowo ruszyli do sklepów. Jak informuje brytyjski tabloid Metro, sprzedaż prezerwatyw w Wildberries, największym rosyjskim sklepie internetowym, wzrosła w pierwszych dwóch tygodniach marca aż o 170 procent w porównaniu z ubiegłym rokiem. Z kolei w sieci aptek 36.6 o 26 procent, a niektórych supermarketach – o 30 procent.

Yesenia Shamonina, współwłaścicielka sex-shopu Prezervativnaya, powiedziała w rozmowie z dziennikarzem "Metro", że wzrost ceny prezerwatyw zależy od marki, ale jest to minimum 50 procent. – Ludzie robią zapasy, mimo że byliśmy zmuszeni podnieść ceny – podkreśliła. Panika spowodowała również, że sprzedaż prezerwatyw kwitnie na tzw. czarnym rynku.

Rosyjski rząd zapewnia jednak, że nie ma powodów do paniki. Ministerstwo Przemysłu i Handlu poinformowało, że producenci nie wstrzymali dostaw tego produktu do Rosji, zapasy są pokaźne i nic nie wskazuje na to, że w kraju zabraknie środków antykoncepcyjnych. "Nie przewiduje się niedoboru tego produktu. Największe kraje produkujące — Tajlandia, Indie, Korea Południowa i Chiny — nie wstrzymały dostaw produktów do Federacji Rosyjskiej" – brzmi oficjalny komunikat.

Przypomnijmy, że Reckitt, brytyjska firma, która produkuje prezerwatywy Durex, nie wycofała się z Rosji mimo że potępiła wojnę w Ukrainie. Decyzja ta wywołała kontrowersje, a wiele ludzi namawia do międzynarodowego bojkotu tej marki.

Czytaj także: