
"Rzeczpospolita" podaje, że kartka z napisem „Przesyłki humanitarne. Czekają na decyzję” pojawiła się w Węźle Ekspedycyjno-Rozdzielczym Poczty Polskiej w Warszawie.
Pod nią na metalowych wózkach leżą paczki z napisem "Help Ukraine" albo "Pomoc humanitarna/Humanitarian help". W nich jest wiele rzeczy, które są obecnie potrzebne w Ukrainie.
Paczki dla Ukrainy utknęły na poczcie
Dziennik przypomina, że Węzły Ekspedycyjno-Rozdzielcze to sortownie, z których listy i paczki wysyłane są w dalszą drogę w Polskę. Ten w Warszawie jest największy w całej Polsce i do niego trafia większość przesyłek z zagranicy. Są tam też paczki z kartką "czekają na decyzję".
Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika, że przybywa ich regularnie od około tygodnia, a ich liczba sięga już 100. Są adresowane do m.in. urzędów miast i składów celnych, położonych w pobliżu wschodniej granicy.
Warto przeczytać: Zespół stresu pourazowego dotknie nie tylko walczących na froncie. Może mieć tragiczne konsekwencje
Jednak rzecznik spółki Daniel Witowski twierdzi, że wcale nie ma problemów z przesyłkami. – Nie jest prawdą, że jakiekolwiek przesyłki o charakterze pomocy humanitarnej "zalegają" w pocztowych sortowniach. Realizując współpracę z Pocztą Ukrainy, pomimo trudnych, wojennych warunków, sprawnie pośredniczymy w przekazywaniu listów i paczek do ukraińskich odbiorców, także z innych krajów świata – powiedział "Rz".
Problem zgłosili pracownicy Poczki Polskiej
– Z kolei przesyłki, które trafiają do pocztowych sortowni z zagranicy i które adresowane są do odbiorców w Polsce, podlegają standardowej procedurze odprawy celnej, wymaganej aktualnym prawem unijnym – dodał.
"Nasze kontakty ze stroną ukraińską odbywają się na bieżąco. Każdego dnia ustalamy aktualne trasy dostarczania przesyłek zgodnie z sytuacją na froncie. Obsługa tych przesyłek odbywa się bez zakłóceń i codziennie tysiące najpotrzebniejszych przedmiotów trafia do adresatów" - napisał Witkowski w mailu przesłanym do redakcji naTemat.pl Witkowski.
Jak zaznaczył, jego zdaniem stwierdzenie, że paczki „utknęły” czy „zalegają” "absolutnie nie oddaje stanu faktycznego, gdyż przesyłki, po przejściu wymaganej prawem procedury celnej, bez zbędnej zwłoki trafią do odbiorców."
Problem w tym, że o tej sytuacji media zaalarmowali sami pracownicy poczty. – Wielodniowe przetrzymywanie paczek to nie jest standard odprawy celnej. Standardem jest to, że przesyłka z rozbioru paczkowego od razu trafia do oddziału celnego, gdzie przechodzi przez procedury w systemie komputerowym. To praktycznie dzieje się jednego dnia – opowiedział "Rz" jeden z pracowników.
Agnieszka Kisielewska, ekspertka w dziedzinie celnej i podatkowej obrotu towarowego z firmy konsultingowej CRIDO wyjaśniła dziennikowi, że pomoc humanitarna jest w wielu przypadkach zwolniona z cła i przywozowego podatku VAT, jednak rzeczywistość bywa bardziej skomplikowana.
– Zarówno przedmioty, wchodzące w skład pomocy humanitarnej, jak i ich adresaci muszą spełniać wymogi określone prawem. Przede wszystkim powinny być to co do zasady towary pierwszej potrzeby, zwolnienie zaś udzielane jest wyłącznie osobom prawnym, które posiadają określone procedury księgowe, umożliwiające właściwym organom nadzorowanie ich działalności – wytłumaczyła ekspertka.