
Austriak Alexander Pointner rozmawiał z Polskim Związkiem Narciarskim na temat objęcia Biało-Czerwonych po sezonie, ale nie doszedł do porozumienia z władzami naszej federacji. O całej sytuacji opowiedział dokładnie dziennikowi "Tiroler Tageszeitung", za co wkrótce przeprosił na Instagramie. Szkoleniowiec zdradził kulisy rozmów, co mogło się nie spodobać w PZN i faktycznie wyszło mało profesjonalnie.
REKLAMA
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Austriacki trener Alexander Pointner to jeden z najlepszych fachowców w skokach narciarskich. Sukcesy z reprezentacją Austrii, którą prowadził przez dekadę, można długo wyliczać. Z drużyny uczynił potęgę, seryjnie zdobywającą złote medale MŚ oraz olimpijskie, a pod jego wodzą sukcesy święcili m.in. Thomas Diethart, Martin Koch, Andreas Kofler, Wolfgang Loitzl, Thomas Morgenstern, Gregor Schlierenzauer i Andreas Widhölzl.
W ostatnich latach nie miał okazji do współpracy z czołowymi ekipami świata, więc oferta z Polski mogła się wydawać atrakcyjna. Negocjacje trwały przez kilka dni, ale obie strony się nie dogadały. Austriak ma swój sztab ludzi, z którym chciał współpracować. PZN nie do końca akceptował ten pomysł i powołał się na względy finansowe. Alexander Pointner o wszystkim opowiedział w "Tiroler Tageszeitung".
"Bylibyśmy świetnym, zgranym zespołem" – tłumaczył 51-letni szkoleniowiec swoją wizję współpracy z ekipą. Austriak oczekiwał, że w Polsce zatrudnienie dostaną też Thomas Thurnbichler, Marc Noelke i Mathias Hafele. Jak przyznał, polska federacja nie zgodziła się na taki zespół. O co poszło? "Nie udało się ze względów finansowych. Ze względu na brak odpowiednich funduszy musielibyśmy zaakceptować zbyt wiele cięć w ogólnej koncepcji szkolenia, pracy z młodzieżą i kobietami" – wyjaśniał Alexander Pointner.
Jak sam przyznał, w Polsce miał być nie tylko trenerem pierwszej reprezentacji, ale w ogóle przebudować system szkolenia i doboru skoczków. Wszystko było pomyślane tak, by położyć podwaliny pod przyszłe sukcesy i zbudować system działający latami, jak to miało miejsce w Austrii. "To mnie niezmiernie podekscytowało. I jestem pewien, że zadziałałoby” – tłumaczył dziennikarzom wybitny trener.
Strony się nie dogadały, ale bez negatywnych emocji podziękowały sobie za współpracę. Alexander Pointner wyraził swoją wdzięczność dla Wojciecha Gumnego i Jana Winkiela, którzy byli zaangażowani w rozmowy z ramienia PZN. Jak sam przyznał Polacy "byli entuzjastycznie nastawieni do całego projektu”. Wywiad, którego udzielił "Tiroler Tageszeitung" był bardzo szczery i Austriak szybko zareagował na swoje słowa.
W social mediach zamieścił krótki wpis skierowany do polskich kibiców skoków narciarskich. "Przepraszam Polsko, może to wszystko zadziała w późniejszym terminie. Dziękuje wam za lata wsparcia. Jesteście, obok Austriaków, najlepszymi fanami na świecie!" – przekazał wybitny fachowiec. Poszukiwanie następcy Michała Doleżala trwa, na razie nie wiemy, kto go zastąpi. Ale opcja z Aleksandrem Pointnerem wydawała się naprawdę znakomita.
