Kiedy między Janem Englertem a Beatą Ścibakówną zrodziło się uczucie, on był jej wykładowcą. Dziś są małżeństwem z 24-letnim stażem. W najnowszym wywiadzie opowiedzieli o kulisach swojej relacji. Aktor zdobył się na szczere wyznanie, które niektórych może zaskoczyć.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.
Englert i Ścibakówna poznali się, gdy reżyser był też rektorem i wykładowcą Akademii Teatralnej, a ona jego studentką
Ostatnio w rozmowie z Olgą Figaszewską dla "Vivy" ujawnili nieznane dotąd szczegóły swojego 24-letniego już małżeństwa
Przed laty zauroczyli się sobą na wyjeździe w Australii. Dzieliło ich 25 lat. Dziś mają za sobą ponad dwie dekady małżeństwa, jednak – jak oboje przyznali – uczucie, którym się darzą jest zupełnie inne niż przed laty.
Obecnie Englert piastuje funkcję dyrektora Teatru Narodowego w Warszawie. Ścibakówna grywa w filmach i teatrze. Jednak zdecydowanie częściej wypełnia niemal wszystkie domowe obowiązki. O swoim małżeństwie artyści opowiedzieli w najnowszym wywiadzie dla "Vivy".
Beata Ścibakówna i Jan Englert o swoim małżeństwie
Jan Englert wyznał, że nigdy nie interesowały go pieniądze czy samochody. Gdyby przed laty nie związał się z Beatą Ścibakówną, pewnie skupiłby się na pracy, bo ona wychodzi mu najlepiej. Żona aktora zdradziła, jak duża część obowiązków spadła na nią w małżeństwie.
– Dom zawsze był na moich barkach. Tutaj większość rzeczy zależy ode mnie: remont, przeprowadzka, wymiana opon w samochodzie, ubezpieczenia, wszelkie pisma urzędowe, wizyty u lekarza, wakacje… Ja to ogarniam. Mąż mówi o mnie, że jestem ministrem gospodarki, planowania, finansów, turystyki... Do męża dożywotnio należy ministerstwo kultury. Tam on rządzi – podkreśliła.
Jej relacja z Englertem zmieniła się na przestrzeni lat. – Nasz związek ewoluował. My się zmienialiśmy. Zostaliśmy parą 30 lat temu. Przestałam być studentką Jana Englerta, ale to wciąż był mój profesor, rektor, potem dyrektor. (...) Teraz patrzę inaczej. Nie można 30 lat pozostać w stanie euforycznego zakochania. Wiele razem przeżyliśmy. Odkryliśmy siebie, te dobre i te gorsze strony. Wiemy, czego się po sobie spodziewać – zdradziła artystka.
Także Englert powiedział, jak to wygląda z jego strony. Choć w teatrze dowodzi, to w domu czuje się raczej jak pomocnik.
– Niewątpliwie zmieniło się masę rzeczy. Jak zaczynaliśmy, relacja między nami była relacją - nie tylko z racji wieku czy mojego stanowiska, ale wszystkiego - kompletnie inną niż w tej chwili. Jeżeli po drodze nie było katastrofy totalnej, to znaczy, że nad wszystkim panowaliśmy – stwierdził.
Z kolei aktorka objaśniła, czemu dziś zupełnie inaczej mówią o swoich uczuciach.– Nasze uczucie zmieniało się z nami. Motyle w brzuchu przerodziły się w przyjaźń. Dzisiaj, idąc na spacer, nadal trzymamy się za ręce. Jesteśmy dla siebie bardziej czuli niż kiedyś. Bardziej opiekuńczy, troskliwi, to jest dobra baza, żeby trwać – podsumowała.