Krystyna Janda popełniła felieton, który ukazał się na łamach czasopisma "Pani". Słynna aktorka, która pod koniec tego roku będzie obchodziła 70. urodziny, poruszyła zaskakującą tematykę. Powiedziała o swojej aktywności zawodowej, a potem przeszła do śmierci i własnego pochówku. Przyznała, że chciałaby być skremowana, ale jej dzieci się na to nie godzą. Dlaczego?
Krystyna Janda napisała felieton do czasopisma "Pani". Aktorka podzieliła się z czytelnikami przemyśleniami, które miała w trakcie podróży do Malagi.
Gwiazda zaczęła zastanawiać się nad własnym pogrzebem, a w tym nad formą pochówku.
Janda wyznała, że jej plan i wizja mija się z argumentami, które mają jej potomkowie. Dzieci Jandy nie chcą zgodzić się na spopielenie ciała mamy po śmierci.
Dzieci Krystyny Jandy nie chcą skremować jej po śmierci. "Jeszcze świat wytrzyma"
Krystyna Janda przez całe życie narzucała sobie szybkie tempo. W niejednym wywiadzie mówiła o tym, że kładzie się o bardzo późnych godzinach, a na sen poświęca zaledwie 4-5 godzin. To nie przeszkadza jej w tym, aby być w pełni sprawną i aktywną.
Dyrektor artystyczna Teatru "Polonia" oraz "Och-Teatru" w Warszawie wciąż pracuje i gra. Jej aktywność można dostrzec także w mediach społecznościowych czy magazynach. W grudniu Janda będzie obchodzić okrągłe 70. urodziny i mogłoby się zdawać, że wiek zobowiązuje do zwolnienia "obrotów". Jednak nie w jej przypadku.
W nowym felietonie aktorka zaznaczyła, że miała moment, w którym rozmyślała nad przystopowaniem z pracą. Rozważała nawet zniknięcie ze sceny. W tekście szybko sprostowała, że to byłoby jednak niemożliwe, bo kocha, to co robi nad życie i będzie to robić do ostatnich dni.
- Może by tak nie wracać? Zniknąć? Może po "70" będzie to miało większy sens niż wychodzenie na scenę? Nie, zgłupiałam chyba. Dla mnie tylko aktywność zawodowa jeszcze się liczy, nadaje sens, rozmowa z ludźmi poprzez granie. Będę grała, aż umrę! - podkreśliła aktorka.
Potem zauważa, że każdą chwilę czy gest można sprowadzić do myślenia o śmierci. - Matko! Plącze mi się w głowie! Koło mnie, w samolocie, pan pije szampana, jaki to ma sens? Może boi się śmierci. No i znów! Ciągle o śmierci! O czymkolwiek by się teraz zaczęło, zawsze dochodzi do tematu śmierci i odchodzenia – stwierdziła.
Kolejno Janda wyznała wprost, że chce zostać skremowana po śmierci. Jej dzieci nie pochwalają tego pomysłu i nie chcą się zgodzić. Chodzi im o kwestie związane z ekologią. Gwiazda nie zamierza odstąpić od swojej wizji własnego pochówku i uważa, że jej spopielenie "jeszcze świat wytrzyma".
- Nasza nieżyjąca rodzina generalnie spopielona, z prochu powstałeś, w proch się obrócisz. Teraz moje dzieci mówią, że nie wolno, każde spopielenie to wielka szkoda dla atmosfery i duże zużycie energii! Nie podróżują nawet z tego powodu samolotami, nie jedzą mięsa dla Ziemi! Ja się zabiję! Lecę właśnie samolotem i proszę mnie spopielić. Tyle złego w atmosferze jeszcze świat wytrzyma! - podsumowała aktorka.
Czy palenie zwłok po śmierci jest nieekologiczne?
Od kiedy świadomość na temat ekologii rośnie, a specjaliści podają, jaki wpływ na środowisko mają różne procesy, w tym pochówek ludzi, zrodziło się wiele kontrowersji wokół tematu. O kremacji wypowiedziała się chociażby Organizacja Green Burial Council. Przekazała, że na jeden taki "zabieg" potrzeba tyle paliwa, ile bak dużego sportowego auta.
Jako bardziej ekologiczną alternatywę - ma emitować o jednak 35% mniej gazów niż kremacja - podaje się akwamację (wykorzystuje się do tego wodę z alkaliami o odczynie zasadowym. Trwa to ok. 3-4 godziny, a kiedy tkanki zostaną rozpuszczone i zostaną kości, zamienia się je proch i wsadza do urny). Akwamacja jest jednak zakazana w Polsce.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.