Wołodomyr Zełeński nie "pojawił się" na oscarowej gali, a gwiazdy przeważnie milczały na temat wojny w Ukrainie. Ani razu nie padło również słowo "Rosja". Ukraina doczekała się jednak wzmianki w oddzielnym, poruszającym segmencie, do którego wstęp wygłosiła Mila Kunis, gwiazda Hollywood ukraińskiego pochodzenia. Z kolei prowadząca Amy Schumer wspomniała o "ludobójstwie na Ukrainie".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wojna w Ukrainie jest na ustach całego świata, także tego filmowego. Solidarność z zaatakowanym przez Rosję państwem ludzie kina tłumnie wyrażali również podczas ceremonii nagród, m.in. SAG czy BAFTA. Jednak na 94. ceremonii rozdania Oscarów było nieco inaczej.
Kilka osób, w tym Jamie Lee Curtis, pojawiło się na czerwonym dywanie z niebieską wstążką – to wyraz wsparcia dla uchodźców na całym świecie. Agencja ONZ ds. Uchodźców rozdała gwiazdom wstążki jeszcze przed galą, by przypomnieć, że w wyniku rosyjskiej inwazji ponad 6,5 mln Ukraińców zostało przesiedlonych na terenie kraju, a ponad 3,7 mln zostało zmuszonych do ucieczki. Niebieskie wstążki na gali rozdania Oscarów były jednak wyrazem wsparcia nie tylko dla uchodźców z Ukrainy, ale dla wszystkich 85 milionów osób przesiedlonych na całym świecie.
– Nominowane do Oscarów filmy zawierają mocne historie skoncentrowane na tematach uchodźców, wysiedlenia, domu i przynależności – "Encanto", "Przeżyć", "Trzy piosenki dla Benazir", "Belfast" i "Diuna" – w czasie, gdy świat jest świadkiem największego kryzysu uchodźczego od drugiej wojny światowej – powiedziała Anadil Hossain, producentka filmowa i główna doradczyni ds. komunikacji Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców.
Jednak gwiazdy milczały na temat wojny w Ukrainie. Niektórzy wspominali o "okropnościach", które dzieją się na świecie, ale praktycznie nikt nie użył ani słowa "Ukraina", ani "Rosja". "Niech żyje Ukraina!" – powiedział jednak podczas hołdu "Ojca chrzestnego" Francis Ford Coppola. Z kolei prowadząca Amy Schumer wspomniała o "ludobójstwie na Ukrainie".
Prośba o wsparcie dla Ukrainy
Nazw obu krajów – zaatakowanego i atakującego – nie wymieniała jednak Mila Kunis – aktorka ukraińskiego pochodzenia, która wraz z mężem Ashtonem Kutcherem przekazała na pomoc Ukrainie 3 miliony dolarów. Za pomoc zaatakowanemu przez Rosję krajowi hollywoodzkiej parze podziękował nawet Wołodomyr Zełeński.
Kunis wspomniała o trudnej sytuacji na świecie i zapowiedziała nominowaną piosenkę "Somehow You Do" z filmu "Four Good Days", którą wykonała Reba McEntire. Po występie na ekranie pojawił się wówczas komunikat na czarnym ekranie: "Chcielibyśmy poprosić o chwilę ciszy, aby okazać nasze wsparcie dla ludzi w Ukrainie, którzy obecnie zmagają się z inwazją, konfliktem i uprzedzeniami na swoim terytorium".
"Podczas gdy kino jest dla nas ważną platformą do wyrażenia naszego człowieczeństwa w czasach konfliktu, to w rzeczywistości miliony ludzi w Ukrainie potrzebują żywności, opieki medycznej, czystej wody i pomocy służb. Zasoby są ograniczone, a my – wspólnie jako globalna społeczność – możemy zrobić więcej" – można było dalej przeczytać na ekranie. Poproszono również o "wsparcie dla Ukrainy w sposób, jaki tylko możecie" i pojawił się hasztag "standwithukraine".
– Właściwie miałam plan, chciałam znaleźć sposób, aby połączyć się satelitarnie z Zełeńskim, nagrać z nim wideo czy cokolwiek, ponieważ tak wielu oczu zwróconych jest na Oscary. Nie boję się tego zrobić, ale to nie ja produkuję Oscary – mówiła aktorka (cytowany przez NME), dając do zrozumienia, że jej propozycja została odrzucona.
Schumer zaznaczyła, że mimo że Oscary uważane są za odskocznię, to jej zdaniem powinny być również platformą do sygnalizowania ważnych i palących kwestii. – Niewątpliwie (na organizatorach Oscarów – red.) jest presja w stylu: "To są wakacje, dajmy ludziom zapomnieć o wszystkim na jeden wieczór", ale tyle oczy i uszu zwróconych jest na ten program... – podkreśliła.