To już 36. dzień inwazji Rosji w Ukrainie. Do tej pory wojskom rosyjskim nie udało się zdobyć strategicznych celów. Według doniesień medialnych wojska Władimira Putina mają zrezygnować z ofensywy w Kijowie i skupią się na wschodzie Ukrainy. Co to oznacza?
Amerykański wywiad ocenia, że Moskwa realizuje właśnie "poważną" zmianę strategii i rezygnuje z ofensywy w Kijowie.
Były ambasador RP dr Piotr Łukasiewicz w rozmowie z naTemat rozważa możliwe scenariusze rosyjskich działań.
Według eksperta będzie to operacja skomplikowana dla Rosjan, ponieważ ukraińscy obrońcy zgromadzili dość duże siły wokół stolicy.
Moskwa rezygnuje z Kijowa?
Telewizja CNN, powołując się na źródła amerykańskiego wywiadu, przekazała, że Rosja zaczęła wycofywać część sił spod Kijowa. Doniesienia te zostały również potwierdzone przez Ukraiński Sztab Generalny. Przekazał on, że Rosjanie wycofują część wojsk z obwodów kijowskiego i czernihowskiego.
– Rosji nie udało się osiągnąć celów wojskowych na północy i północnym- wschodzie Ukrainy. Również nie udało im się zdobyć ich na południu Odessy, zatem Rosja będzie starała się raczej skrócić front niż go utrzymywać w takiej rozciągłości – mówi w rozmowie z naTemat pułkownik dr Piotr Łukasiewicz, były ambasador RP w Afganistanie. – Skoro zajęcie Kijowa jest mało prawdopodobne, to Rosja powinna się stamtąd wycofywać. Zostało to zapowiedziane, ale jest jeszcze za wcześnie na sondowanie, czy rzeczywiście do tego dojdzie – dodaje.
Zdaniem dra Piotra Łukasiewicza, Rosji będzie trudno się teraz wycofać. – Ukraińcy nacierają, więc Rosjanie muszą się bronić. Prawdopodobnie najnowsze informacje o licznych wybuchach w Kijowie świadczą o wycofywaniu się w walce. Pojawiają się też zdjęcia i nagrania pokazujące wyjazd jednostek rosyjskich na Białoruś. Prawdopodobnie to wycofanie się zaczęło – mówi nam.
Według dra Łukasiewicza w tym momencie jest za wcześnie na ocenienie, która z taktyk jest bardziej prawdopodobna.
– W tym momencie wiemy za mało. Jednak z racji, że ta wojna nie idzie zgodnie z zamiarami Rosji, to stawiałbym, że będą chcieli skoncentrować się na wschodzie Ukrainy. Tam będą w stanie uzyskać więcej celów politycznych. Widać, że nie udało im się zająć żadnego większego miasta, a Chersoń, który zajęli, ponownie staje się obiektem ofensywy ukraińskiej – zauważa ekspert.
– Można powiedzieć, że przeniesienie walk na wschód to element strategii, aczkolwiek ich obecność wokół Kijowa, Charkowa czy Mariupolu jest potrzebna Rosji, aby blokować siły ukraińskie. To są dwie konkurencyjne logiki tej wojny, aczkolwiek wydaje mi się, że mamy do czynienia z przesunięciem wysiłku na wschód – ocenia.
Kiedy skończy się wojna?
Wycofanie się wojsk z Kijowa może być krokiem w kierunku względnego ustabilizowania sytuacji w Ukrainie. Jednak zdaniem dra Łukasiewicza trudno w tym momencie przewidzieć, kiedy skończy się wojna.
– Z tego, co widzimy, to Rosjanie nie zrealizowali celów, które sobie postawili. Nawet nie wiemy, czym będzie ten “koniec wojny” Czy to wycofanie wojsk rosyjskich z Ukrainy? To prędko nie nastąpi, a podejrzewam, że nawet w ogóle. Zmiana władzy w Rosji? To też szybko nie nastąpi, a nawet jeśli, to nie spowodowałaby to znaczących zmian jeśli chodzi o Ukrainę – mówi nam.
Piotr Łukasiewicz zauważa też, że jest jeszcze daleko do wypracowania porozumienia pokojowego.
– Jest jeszcze bardzo daleko do wypracowania sensownego porozumienia, które przewidywały by np. terytorialną integralność Ukrainy, gwarancję bezpieczeństwa albo zniesienie części sankcji, których Rosja pewnie będzie się domagała. Nie ma takiego momentu w przewidywanej przyszłości, o którym można powiedzieć, że wówczas nastąpi koniec wojny – ocenia.
Według dra Piotra Łukasiewicza nie ma powodów, by Rosjanie mogli w tej chwili powiedzieć, że osiągnęli jakieś znaczące cele. – Jeszcze do końca nie zniszczyli ukraińskiego przemysłu, a wydaje się, że to zamierzają zrobić. Nie zniszczyli też do końca infrastruktury, tak jakby chcieli, aby osłabić Ukrainę przynajmniej na następną dekadę. Wciąż jeszcze nie osiągnęli wojskowego celu, jakim jest rozbicie ukraińskiego zgrupowania w centrum kraju, czyli tego położonego na wschód od Dniepru. Tego nie udało im się zrobić, więc można spodziewać się, że będą próbowali osiągnąć te cele przez następne tygodnie, być może miesiące – mówi.
Ukraińsko- rosyjskie rozmowy pokojowe
Obie strony konfliktu bardzo szybko zasiadły do rozmów pokojowych. Ostatnia tura odbyła się w Turcji. Jednak do tej pory nie wypracowano konkretnych rozwiązań.
– Rozmowy pokojowe toczy się, aby przypieczętować stan obecny, który nie jest satysfakcjonujący dla żadnej ze stron albo żeby zyskać na czasie. W tym przypadku nie zostały osiągnięte cele polityczne. Być może Rosjanom, a także Ukraińcom przydałaby się chwila oddechu na przegrupowanie i przemyślenie całej kampanii, więc może takie negocjacje temu służą. Przy czym Ukraińcy autentycznie chcą pokoju i niepodległości, a Rosjanie zagarnięcia części Ukrainy – ocenia ekspert.
Scenariusz, w którym wojska rosyjskie przenoszą się na wschód i ograniczają działania wojenne tylko do tych terenów, może oznaczać powrót części Ukraińców do kraju. Jednak dr Łukasiewicz podkreśla, że jest to bardzo indywidualna kwestia.
– Uchodźcy zaczną wracać, gdy poczują, że jest możliwość takiego powrotu. Do Lwowa czy Kijowa można dojechać w miarę bezpiecznie, co pokazała wizyta trzech premierów. Jednak duża część uchodźców pochodzi ze wschodniej Ukrainy i oni nie wrócą, bo wydaje się, że tam wojna będzie trwała jeszcze długo. Na pewno przez długi czas będzie tam widoczna obecność rosyjska – dodaje.
W naTemat pracuję od kwietnia 2021 roku jako dziennikarka newsowa i reporterka. W swoich tekstach poruszam tematy społeczne, polityczne, ekonomiczne, ale też związane z ekologią czy podróżami. Zawsze staram się moim rozmówcom dawać poczucie bezpieczeństwa i zaopiekowania się, a czytelnikom treści wysokiej jakości. Pasja do dziennikarstwa narodziła się we mnie z zamiłowania do pisania… i ludzi. Jestem absolwentką dziennikarstwa i medioznawstwa oraz politologii na Uniwersytecie Warszawskim.
Będzie to operacja skomplikowana dla Rosjan, ponieważ ukraińscy obrońcy zgromadzili dość duże siły wokół stolicy. To trzeba obserwować, pewnie w ciągu kilku dni będziemy mieli potwierdzenie, czy była to tylko zmyłka Rosjan, w tym sensie, że markują wycofanie, żeby się przegrupować i uderzyć z nową energią, czy rzeczywiście skracają ten front i przenoszą się na wschód Ukrainy.