Były mistrz świata wagi ciężkiej Władimir Kliczko przyjechał w czwartek do Berlina i udzielił wywiadu niemieckiemu dziennikowi "Bild", w którym opowiedział o przebiegu wojny w Ukrainie. Najbardziej zaskakujące słowa byłego pięściarza padły pod koniec rozmowy, kiedy zwrócił się bezpośrednio do Niemców i władz ich państwa.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Myślę, że to zły sen. Właśnie się z niego obudziłem, kiedy jestem teraz tu w Berlinie. Ale zdaję sobie sprawę, że to nie sen. To trauma mieszkańców Ukrainy. W Ukrainie nieustannie latają rakiety. Domy i infrastruktura zostały całkowicie zniszczone. Kiedy rozmawiamy, tam padają strzały i giną ludzie – powiedział Władimir Kliczko.
Odniósł się także do oskarżeń, które padają pod adresem Ukrainy ze strony Władimira Putina.
– Rosyjska propaganda okłamuje własnych rodaków. Naziści mają być na Ukrainie? Ale przecież mamy żydowskiego prezydenta. Na Ukrainie nie ma nazistów. Można się zastanowić, kto w tej wojnie jest nazistą? Kto zabija ludzi? Jest nim Putin – stwierdził były pięściarz.
Podkreślił, że w Ukrainie ma nie tylko brata Witalija, ale wszyscy Ukraińcy i wszystkie Ukrainki to dla niego bracia i siostry, a ich wspólnym wrogiem jest Rosja, która ich zaatakowała.
"Chcę, aby nasi sojusznicy zakończyli tę wojnę"
– Chcę, aby nasi sojusznicy zakończyli tę wojnę – stwierdził Kliczko i dodał, że dobrze, żeby stało się to jak najszybciej, bo nie chce, aby ginęli jego rodacy. Były pięściarz zwrócił się także bezpośrednio do władz Niemiec.
– Chcę podziękować narodowi niemieckiemu i niemieckiemu rządowi, od 2014 roku jesteście naszymi największymi wspomożycielami – powiedział Kliczko.
Jego słowa mogą wywołać niemałe poruszenie w rządzie Mateusza Morawieckiego, który od kilku tygodni traktował administrację Olafa Scholza bardziej jako worek treningowy, niż sojusznika. Wytykano jej nieudolność w dotychczasowej polityce zagranicznej oraz bierność wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Tymczasem to Niemcy stały się zaraz po Stanach Zjednoczonych największym dostawcą broni dla walczącej Ukrainy. Ostatnie zakupy rządu w Berlinie miały opiewać na 300 milionów euro, za które zakupiona najpotrzebniejszy sprzęt dla broniących się przed Rosjanami Ukraińców.