Gołąbek pokoju pisany cyrylicą. Prezydent FIFA powinien pójść śladem rosyjskiego okrętu wojennego
Krzysztof Gaweł
02 kwietnia 2022, 10:42·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 02 kwietnia 2022, 10:42
Gianni Infantino to postać odrażająca, którą piłkarski świat zapamięta na długo. Lizus Rosji, sługus katarskich władców, do tego człowiek skorumpowany i pozbawiony elementarnych zasad. Każda jego przemowa jest okazją, by zaprezentować rzeczywistość równoległą, w której żyje prezydent FIFA. Nie inaczej było podczas ceremonii losowania MŚ w Katarze i tuż przed nią. Szambo wybiło, jest duży smród, ale Szwajcar może być dumny. Zrobił przecież swoje.
Prezydent FIFA Gianni Infantino po raz kolejny stracił okazję, by milczeć ws. wojny w Ukrainie i agresji Rosji na naszych sąsiadów. Nie liczyliśmy na to, że potępi swojego przyjaciela Władimira Putina i że okaże wsparcie narodowi ukraińskiemu, bo to zakrawałoby na cud. Ale mógł nie powiedzieć kilku haniebnych słów, które jeszcze lepiej pokazały, jak ohydną i bezwzględną organizacją jest FIFA. Piłkarska centrala jest tak zepsuta, że już chyba nie da się jej uratować.
Wizerunek 52-letniego Szwajcara, który rządzi dziś światowym futbolem, był zepsuty od lat. To za jego sprawą FIFA sprzedała mundial Katarowi, bo nie da się inaczej nazwać afery korupcyjnej, która wybuchła już po przyznaniu mundialu w 2022 roku Katarczykom. Sam prezydent FIFA uniknął konsekwencji, a żeby było zabawniej, przeprowadził się wraz z rodziną do Kataru. Czekacie na krytykę z jego ust pod adresem gospodarzy MŚ? Na apel ws. łamaniapraw człowieka? Chyba się nie doczekacie...
- Tegoroczne mistrzostwa świata będą najlepszymi w historii. Cały świat zjednoczy się tutaj, w Katarze. Przyjaciele, to wy sprawiliście, że to jest możliwe. Tu wszyscy jesteśmy zwycięzcami - piał z zachwytu prezydent FIFA, który w świetle wydarzeń na świecie wychodzi na idiotę, klauna, mistrza konformizmu i lizusostwa, a zapewne wszystko razem, prawda? Ale to nie koniec.
Tak samo, jak z Katarem, było i będzie z Rosją, której FIFA wydaje się dziś poważnym sprzymierzeńcem. Od początku agresji w Ukrainie prezydent FIFA robił wszystko, by nie zaszkodzić swojemu przyjacielowi Władimirowi Putinowi. I tak też jest w Katarze, gdzie odbywa się kongres FIFA i gdzie goszczeni z honorami są członkowie rosyjskiej federacji, a przemówienie szefa ukraińskiej piłki Andrija Pawelki ocenzurowano.
Ukrainiec przemawiał do zebranych ubrany w mundur i kamizelkę kuloodporną, a FIFA ocenzurowała część jego wystąpienia, bo przedstawiało koszmar wojny i efekty "rosyjskiej interwencji", by trzymać się terminologii przyjaciół prezydenta FIFA. Tymczasem Rosjanie na kongresie nie tylko są, ale też zdążyli wyrazić oburzenie, że ich zespół nie mógł walczyć o awans na MŚ. I cieszyli się, że język rosyjski będzie od teraz jednym z sześciu urzędowych w piłkarskiej centrali.
"Nie ukrywamy się, mamy wszelkie prawo, by tutaj być. Dla nas to dziwne, że nie mogliśmy brać udziału w kwalifikacjach MŚ. Mamy poczucie, że nasza piłka i nasi kibice nie mają z tym nic wspólnego" - mówił o wojnie i o karach wobec Rosji Aleksiej Sorokin z Rosyjskiego Związku Piłki Nożnej. Znamienne, prawda?
Gianni Infantino jeszcze upewnił Rosjan w przekonaniu, że mają rację. Chwalił mundial w 2018 roku, utyskiwał nad konfliktami na świecie, ale też bredził jak najęty i lawirował tak, by nie urazić Rosjan.
Przenieśmy się zatem do świata równoległego prezydetna FIFA. - Zatrzymajcie konflikty i wojny. Dialog, nawet z największym wrogiem, powinien być podstawą. Musimy nauczyć się znów żyć obok siebie. Ten Kongres jest tego najlepszym świadectwem - mówił niczym obwoźny sprzedawca bilbii. Szwajcar w swoich wystąpieniach bywa bezczelny, choć udaje że jest gołąbkiem pokoju. Jeśli tak, to zapewne na zamówienie swoich przyjaciół z Rosji.
Sam siebie Szwajcar przeszedł już podczas ceremonii losowania fazy grupowej MŚ. Najpierw na scenie dziękował Katarczykom, że za ich petrodolary odbędzie się turniej, który jemu i jego organizacji (o tym rzecz jasna nie wspomniał) przyniesie miliardy dolarów i splendor ma całym świecie. O tysiącach ofiar, łamaniu praw człowieka, dyskryminacji czy przemocy wobec robotników nie wspomniał.
Mówił jednak o konfliktach i wojnie. I to jak mówił...
- Świat jest podzielony, stał się agresywny. Potrzebujemy okazji, aby ludzie byli razem. By mogli w pokoju celebrować mistrzostwa świata, byt byli zjednoczeni. I po to jest właśnie ten turniej. Mam wiadomość do wszystkich liderów, w ogóle do całego świata piłki: zatrzymajcie konflikty i wojny. Zaangażujcie się w dialog. Chcemy, by był to dla nas mundial pokoju - apelował Gianni Infantino.
W zasadzie nie wiemy, czy te słowa można odnieść do Władimira Putina, czy do Ukraińców, którzy heroicznie się bronią i walczą o swój kraj. Może to oni powinni zatrzymać konflikt? Może to ich wina, że wojna wciąż się toczy i psuje plany władcy Rosji i ohydnych działaczy FIFA, którzy nabrali rubli w kieszeń aż miło? Wszak FIFA nie wyrzuciła Rosji ze swoich struktur, jak powinna to zrobić, za to nagrodziła ją podczas kongresu w Katarze.
Nie bądźcie zdziwieni, gdy Rosjanie wrócą wkrótce do rywalizacji międzynarodowej. Opór przeciw decyzji FIFA i zawieszeniu Sbornej słabnie, a Ukraina nie ma tylu sprzymierzeńców. Na pewno szopka, którą zobaczyliśmy w piątek, dla naszych sąsiadów była poważnym ciosem. Nie wykonano żadnego gestu w stronę Ukrainy, nikt nie upomniał się o kraj walczący z najazdem, nikt nie dał weta na ponowne oswajanie Rosjan z FIFA.
– Nie zgadzam się ze słowami Gianniego Infantino. To nie jest konflikt, to prawdziwa wojna i ludobójstwo narodu ukraińskiego przez Rosję - grzmiał Andrij Szewczenko, ikona ukraińskiej piłki. Co na to FIFA? Nic. Czy liczyliście na potępienie Rosjan i na przełom w retoryce władz światowego futbolu? Naprawdę? To mamy dla was złą wiadomość. Gianni Infantino będzie walczył o kolejną kadencję...