Wszyscy uwierzyliśmy, że Putin jako oficer KGB odgrywał marginalną rolę. Według oficjalnej wersji, kiedy przebywał w Dreźnie, jego codzienna praca polegała na przeglądaniu dziesiątek akt osobowych, fałszywych dokumentów i pisaniu długich raportów. Autorka książki o Putinie rzuca nowe światło na sprawę. Według Catherine Belton prezydent Rosji jako młody oficer KGB wspierał antyzachodnich terrorystów.
Powszechnie wiadomo, że Władimir Putin swoją karierę zaczął od służby w KGB. Przy czym oficjalna narracja jest taka, że jego rola w tych strukturach była mało znacząca, a sam nie wykazywał żadnych specjalnych umiejętności jako szpieg. Zajmował się głównie dokumentacją i realizował nieskomplikowane zadania.
Jednak w biografii Władimira Putina wiele rzeczy jest niejasnych, a inne były pisane już ręką Kremla. Jako przykład można przywołać tajemnicę wokół pierwszych lat dzieciństwa przyszłego prezydenta Rosji. Według oficjalnej wersji biografii rodzicami Władimira Putina są Rosjanie Maria Ivanowna i Władimir Spiridonowicz Putin, którzy przeżyli Wielką wojnę ojczyźnianą. Ojciec walczył na froncie, a matka przeżyła blokadę Leningradu. Jednak istnieje też alternatywa wersja, w której Władimir Putin jest nieślubnym dzieckiem Wiery Putiny i Płatona Priwałowa i przez pierwsze lata życia mieszkał w Gruzji.
Oficjalna wersja idealnie pasuje do wizerunku przywódcy, który ma przywrócić Matce Rosji dawną świetność – syn obrońców Leningradu, który w świadomości historycznej Rosjan odgrywa bardzo dużą rolę. Z kolei bękart, bity i prześladowany przez kolegów chłopiec, niespecjalnie wpisuje się w wizerunek wielkiego przywódcy.
Co wiemy o Putinie w KGB?
Nastoletni Władimir miał osobiście odwiedzić siedzibę KGB w Leningradzie i zapytać o sposoby dostania się do struktur Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego. Oficjalna wersja jest taka, że Putinowi bardzo zależało na pracy w KGB.
Jednak Krystyna Kurczab-Redlich, autorka książki "Wowa, Wołodia, Władimir. Tajemnice Rosji Putina" wskazuje, że to nie samo w sobie KGB go intrygowało. Władimir Putin marzył o zostaniu szpiegiem, a w KGB mógł spełnić to marzenie. Putin fascynował się szpiegostwem od najmłodszych lat i to go pchnęło do skierowania swoich kroków w stronę siedziby Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego.
Do KGB Putin zostaje zwerbowany na czwartym roku studiów, a oficjalnie przyjęty zostaje tuż po zakończeniu nauki. Początkowo pomagał przy porządkowaniu dokumentów, potem zajmował się dysydentami i opozycją. Jego marzeniem było przejście do bardziej prestiżowej służby i wyjazd do zagranicznej placówki. Szczęście uśmiechnęło się do niego w 1985 roku, kiedy dostał powołanie do NRD. Pełnił służbę w Dreźnie. I w tym momencie historia zaczyna się rozjeżdżać.
Czym naprawdę Putin zajmował się w Dreźnie?
Według oficjalnej wersji, powtarzanej przez samego Putina, podczas pobytu w Dreźnie nie zajmował się niczym wyjątkowym, był zwykłym funkcjonariuszem. Jego codzienna praca polegała na przeglądaniu dziesiątek akt osobowych, fałszywych dokumentów i pisaniu długich raportów, które tłumaczył na język rosyjski.
Wszelkie ślady działalności Putina w Dreźnie zostały dokładnie usunięte. KGB było bardzo skuteczne w niszczeniu wszelkich dokumentów przed upadkiem Niemiec Wschodnich. Jeden z cytowanych przez autorkę badaczy drezdeńskich archiwów Stasi (wschodnioniemieckiej tajnej policji, która współpracowała z KGB przy operacjach wywiadowczych) przekazał, że Rosjanie zniszczyli prawie wszystko. A akta Putina są "cienkie i mocno sfatygowane". O tym, że Putin nie odgrywał znaczącej roli, mówili też jego dawni koledzy z KGB.
Gdy Putin został prezydentem Rosji, szef zagranicznego wywiadu Stasi Markus Wolf i dawni koledzy Putina z KGB podkreślali, że podczas służby w Dreźnie był nikim. "Był dość marginalny" – ocenił Wolf w jednym z wywiadów. Również rosyjska telewizja państwowa podkreślała wielokrotnie, że Putin nigdy nie był zamieszany w nic nielegalnego w Dreźnie. Przecież prezydent Rosji nie mógł być posądzany o szpiegostwo.
Marginalna rola Putina w Dreźnie to tylko przykrywka?
Jeden z rozmówców Catherine Belton sugeruje, że bagatelizowanie działań Putina w Dreźnie było przykrywką dla innej misji, wykraczającej poza granice prawa. Drezno było wówczas wolne od szpiegujących oczu Francuzów i Amerykanów, dlatego ten niepozorny ośrodek wybrano na miejsce akcji specjalnych.
Były członek Frakcji Czerwonej Armii, skrajnie lewicowej grupy terrorystycznej w Niemczech Zachodnich, twierdził, że Władimir Putin działał w Dreźnie na rzecz członków grupy, która w latach 70. i 80. siała terror w Niemczech Zachodnich.
Podczas zimnej wojny sowieckie służby bezpieczeństwa działały tak, aby zakłócić i zdestabilizować przeciwnika. Wschód zdawał sobie sprawę, że nie jest tak zaawansowany technologicznie, jak Zachód, dlatego nadrabiał dezinformacją i sianiem fałszywych plotek w mediach, które miały zdyskredytowania zachodnich przywódców. Wschód wspierał też organizacje przestępcze (często terrorystyczne), które wzniecały wojny w krajach rozwijających się na Bliskim Wschodzie i Afryce oraz siały niezgodę na Zachodzie.
Na Bliskim Wschodzie KGB nawiązało kontakty z licznymi grupami terrorystycznymi, które dokonały serii porwań samolotów i zamachów bombowych. Jak pisze Belton, KGB współpracowało na tym polu ze wschodnio-niemieckim Stasi. W rzeczywistości wsparcie dla międzynarodowego terroryzmu stało się jedną z najważniejszych usług, jakie Stasi świadczyła na rzecz KGB, a służby bezpieczeństwa NRD zawsze były podporządkowane KGB i ściśle przestrzegały rozkazów wydawanych przez Sowietów.
W tym czasie skrajnie lewicowa wojownicza Frakcja Armii Czerwonej – rozpoczęła serię bombardowań, zabójstw, porwań i napadów na banki w imię obalenia "imperializmu i monopolistycznego kapitalizmu”.
Według informatora Catherine Belton to właśnie Drezno stało się miejscem spotkań Frakcji Armii Czerwonej, a Stasi i KGB wspólnie wspierali antyzachodnich terrorystów. To było środowisko, w którym pracował Putin. I bynajmniej nie był tam szeregowym funkcjonariuszem.
Władimir Putin i jego koledzy z KGB mieli pomagać członkom Frakcji Armii Czerwonej m.in. w zakupie broni. Dostarczali też gotówkę. Obecny prezydent Rosji miał być liderem tych działań i wydawał rozkazy nawet generałom Stasi.
Zatem według relacji byłego członka Frakcji Czerwonej Armii, to właśnie w Dreźnie praca z terrorystyczną organizacją była poligonem doświadczalnym w walce przeciwko imperialistycznemu Zachodowi dla młodego Władimira Putina.
Putin był też w Niemczech, kiedy upadał mur berliński. Jak pisze Belton Putin i jego koledzy zdawali się nie rozumieć, że kończy się świat, jaki znają. Koniec szpiegostwa. Koniec tajnych gier. Koniec dawnej granicy. Mimo że fala protestów do Drezna dotarła z ok. miesięcznym opóźnieniem, Putin i jego koledzy byli tylko częściowo przygotowani.
Kiedy tłumy gromadziły się przed siedzibą Stasi, Putin i inni ludzie KGB zabarykadowali się w willi. "Paliliśmy gazety dzień i noc” – powiedział później Putin. "Zniszczyliśmy wszystko — całą naszą komunikację, listy kontaktów i sieci naszych agentów. Osobiście spaliłem ogromną ilość materiału. Spaliliśmy tyle rzeczy, że piec pękł".
Po powrocie do Rosji Putin stosunkowo szybko wszedł do polityki i został wicemerem Petersburga. Czy zmęczone rządami Sowietów społeczeństwo zaufałoby bezwzględnemu kagiebiście, który współpracował z terrorystami mordującymi niewinnych ludzi? Prawdopodobnie nie, dlatego legenda o tym, że w Dreźnie Putin odgrywał mało znaczącą rolę na pewno była mu bardzo na rękę. I na pewno jest na rękę do dziś.
W naTemat pracuję od kwietnia 2021 roku jako dziennikarka newsowa i reporterka. W swoich tekstach poruszam tematy społeczne, polityczne, ekonomiczne, ale też związane z ekologią czy podróżami. Zawsze staram się moim rozmówcom dawać poczucie bezpieczeństwa i zaopiekowania się, a czytelnikom treści wysokiej jakości. Pasja do dziennikarstwa narodziła się we mnie z zamiłowania do pisania… i ludzi. Jestem absolwentką dziennikarstwa i medioznawstwa oraz politologii na Uniwersytecie Warszawskim.