Raków Częstochowa i Lech Poznań zagrają w tegorocznym finale Fortuna Pucharu Polski. W środowym meczu wicemistrz Polski pod Jasną Górą ograł mistrza - Legię Warszawa, wygrywając 1:0 (0:0). Dzień wcześniej Lech Poznań bardzo pewnie pokonał na wyjeździe Olimpię Grudziądz 3:0 (1:0).
We wtorkowym meczu faworyt był jeden i oczekiwania, jakie można było mieć wobec Lecha Poznań, okazały się w pełni uzasadnione. Drużyna trenera Macieja Skorży najwyraźniej ma chrapkę na dublet z okazji stulecia klubu. Poznaniacy są bowiem w ścisłej czołówce PKO Ekstraklasy, a dodatkowo staną przed sporą szansą na sięgnięcie po Fortuna Puchar Polski. Poznaniacy na zwycięstwo w krajowym pucharze czekają od 2009 roku.
Bohaterem meczu z Olimpią Grudziądz był Barry Douglas. Szkocki obrońca ustrzelił dublet na boisku trzecioligowca. Gospodarze dzielnie walczyli do przerwy, tracąc tylko jednego gola po trafieniu Dawida Kownackiego. Od 54 minuty Olimpia musiała sobie jednak radzić w dziesiątkę, a z takim rywalem odwrócenie losów spotkania okazało się nieosiągalne.
Co ciekawe, Lech w tej edycji PP nie stracił jeszcze ani jednego gola. Oprócz wygranej w Grudziądzu (3:0) klub z Poznania w drodze do finału pokonał kolejno: Skrę Częstochowa (3:0), Unię Skierniewice (2:0), Garbarnię Kraków (4:0) oraz Górnika Zabrze (2:0)
- Zagrać pięć meczów bez straty bramki to spory wyczyn. To nie były łatwe spotkania, musieliśmy je w pełni kontrolować, ale myślę, że pokazaliśmy swoją moc i byliśmy solidni jako cała drużyna w defensywie, przez co nie dopuszczaliśmy do groźniejszych sytuacji - skomentował po meczu Mateusz Skrzypczak, pomocnik Lecha.
Olimpia Grudziądz - Lech Poznań 0:3 (0:1)
Bramki: Dawid Kownacki (26), Barry Douglas (49, 58).
Czerwona kartka: Piotr Witasik (54 minuta, Olimpia, za brutalny faul).
Ciekawie zapowiadało się starcie w Częstochowie. W półfinale spotkali się wicemistrz Polski z wciąż aktualnym obrońcą tytułu. Dla przyjezdnych było to starcie o uratowanie sezonu, w którym Legia Warszawa kompletnie zawaliła rundę jesienną.
Z perspektywy mistrzów w pojedynku z Rakowem Częstochowa nie doszło do przełomu. Gospodarze zagrali jak lepiej poukładany zespół, który już na początku starcia ustalił warunki gry i następnie konsekwentnie, pilnował bezcennej przewagi.
Gola na wagę awansu do finału dał już w piątej minucie meczu Mateusz Wdowiak. Dla Rakowa miejsce w spotkaniu o PP będzie drugą taką sposobnością z rzędu. Drużyna trenera Marka Papszuna jest bowiem obrońcą trofeum zdobytego w 2021 roku.
Legioniści mogą już chyba oswajać się z myślą, że stracili ostatnią szansę na miejsce w europejskich pucharach. Warszawianom pozostaje już tylko "dograć" sezon do końca, zapewniając sobie bezpieczne utrzymanie w lidze. Choć mecz o puchar odbędzie się w Warszawie, zabraknie w nim przedstawiciela ze stolicy.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.