Real Madryt postawił bardzo ważny krok w kierunku półfinału Ligi Mistrzów. Zespół trenera Carlo Ancelottiego pokonał w pierwszym meczu na wyjeździe obrońcę tytułu, Chelsea Londyn 3:1 (2:1). Bohaterem spotkania był kapitan gości Karim Benzema, autor wszystkich trzech trafień dla drużyny z Madrytu.
Mecz pomiędzy Chelsea Londyn a Realem Madryt był zapowiadany jako najciekawsza para spośród wszystkich ćwierćfinałów Ligi Mistrzów. Naprzeciwko siebie stanęły w końcu drużyny, które w ostatniej dekadzie sześć razy zdobywały Puchar Europy. Real wygrywał czterokrotnie, natomiast The Blues wygrywali w Champions League dwa razy, w tym przy ostatniej sposobności, w sezonie 2020/21.
Oba kluby łączyło i łączy również kilka innych wspólnych historii oraz postaci. Jednym z takich przykładów jest trener Carlo Ancelotti, który zmierza z Realem po tytuł mistrza Hiszpanii. W 2010 roku włoski szkoleniowiec był mistrzem Anglii w barwach The Blues. Między słupkami Realu stał za to Belg Thibaut Courtois. Człowiek, który zrobił wiele dobrego dla Chelsea w środę nasłuchał się jednak sporo gwizdów i buczenia pod swoim adresem, gdy tylko znajdował się w pobliżu piłki na murawie Stamford Bridge.
Chelsea i Real łączy również inny belgijski piłkarz, Eden Hazard. Jednak w jego przypadku nie było mowy o występie w ćwierćfinale ze względu na kolejną kontuzję. Belg jest jednym z największych niewypałów transferowych w historii zakupów madryckiego giganta.
Angielska pogoda nie pomogła
Godzinę przed rozpoczęciem rywalizacji nad Londynem zrobiło się oberwanie chmury. Mocno padający deszcz był idealnymi warunkami dla angielskiego gospodarza. Tak się przynajmniej wydawało. Apetyty The Blues szybko utemperował tercet Realu, na czele z Karimem Benzemą. Francuz zdobył bowiem szybkie dwa gole po świetnych uderzeniach głową. 34-letniemu kapitanowi Realu w ustrzeleniu dubletu pomogli Vinicius Junior oraz Luka Modrić. Obaj panowie popisali się pięknymi asystami przy trafieniach najlepszego snajpera madryckiego klubu.
Benzema mógł zresztą ustrzelić w pierwszej połowie hat-tricka. Do szczęścia zabrakło kilkunastu centymetrów, właściwie w najprostszej sytuacji spośród wcześniejszych dwóch, które Francuz potrafił zamienić na gole. Swoje zrobił też Jorginho, do końca próbując powstrzymać rywala przed wpakowaniem piłki do siatki.
W odpowiedzi gospodarze byli w stanie złapać kontakt bramkowy z Realem. Kai Havertz tuż przed przerwą wykorzystał świetne dośrodkowanie Jorghino, wlewając w serca kibiców angielskiego potentata, że ten wieczór może być jeszcze piękny.
Uwierzył w to najwyraźniej również trener Chelsea Thomas Tuchel. Niemiec już w przerwie dokonał dwóch korekt w podstawowym składzie, szukając nowych rozwiązań na zaskoczenie drużyny Ancelottiego. Zanim jednak na dobre rozgrzali się na murawie Mateo Kovacić oraz Hakim Ziyech, gola na 1:3 z perspektywy gospodarzy zdobył ponownie Benzema.
Trzeba jednak przyznać, że trafienie ustalające - jak się później miało okazać - wynik pierwszego ćwierćfinału pomiędzy zespołami - idealnie podsumowało dyspozycję defensywy The Blues. Dużo nerwowości i praktycznie przy każdej wycieczce gości na połowę rywala, robiło się niebezpiecznie. Przy trafieniu na 3:1 dla Realu fatalnie spisali się bramkarz Edouard Mendy oraz obrońca Antonio Rüdiger. Jeden źle podał, drugi nie był wystarczająco zdecydowany i wyszło kuriozalne trafienie, jak na ten poziom rywalizacji w LM.
Po trafieniu na 3:1 Chelsea próbowała jeszcze zbliżyć się do przeciwnika. Gospodarze nie mieli jednak wystarczająco dużo szczęścia. W 50 minucie piękne uderzenie Cesara Azpilicuety praktycznie z "okienka" bramki wyciągnął Courtois. Swoje szanse mieli też Romelu Lukaku oraz Christian Pulisic. W obu przypadkach piłka lądowała jednak minimalnie obok bądź nad obramowaniem. Real konsekwentnie za to utrzymywał swój rytm gry, dowożąc do końcowego gwizdka dwubramkową przewagę.
Rewanżowe spotkanie pomiędzy Realem a Chelsea zaplanowano na wtorek 12 kwietnia w Madrycie. Obrońcy tytułu stoją pod ścianą i trudno sobie wyobrazić, żeby byli w stanie odrobić straty z pierwszego spotkania.
Chelsea Londyn - Real Madryt 1:3 (1:2)
Bramki: Kai Havertz (40) - Karim Benzema (21, 24, 46)
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.