nt_logo

Niesamowity wyczyn polskiego giganta w Lidze Mistrzów. Czegoś takiego w historii nie było

Krzysztof Gaweł

07 kwietnia 2022, 22:27 · 3 minuty czytania
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle po raz drugi z rzędu zagra w finale Ligi Mistrzów. Kędzierzynianie w rewanżowym meczu półfinałowym ograli Jastrzębski Węgiel 3:2 (25:15, 25:21, 24:26, 20:25, 15:11) i wyrzucili mistrzów Polski za burtę rywalizacji. Jeszcze żaden polski zespół nie wystąpił w finale Pucharu Europy rok po roku, a kędzierzynianie mogą obronić trofeum i napisać kolejną piękną historię. Rywala poznają jeszcze w czwartek.


Niesamowity wyczyn polskiego giganta w Lidze Mistrzów. Czegoś takiego w historii nie było

Krzysztof Gaweł
07 kwietnia 2022, 22:27 • 1 minuta czytania
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle po raz drugi z rzędu zagra w finale Ligi Mistrzów. Kędzierzynianie w rewanżowym meczu półfinałowym ograli Jastrzębski Węgiel 3:2 (25:15, 25:21, 24:26, 20:25, 15:11) i wyrzucili mistrzów Polski za burtę rywalizacji. Jeszcze żaden polski zespół nie wystąpił w finale Pucharu Europy rok po roku, a kędzierzynianie mogą obronić trofeum i napisać kolejną piękną historię. Rywala poznają jeszcze w czwartek.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle po raz drugi z rzędu zagra w finale Ligi Mistrzów. To historyczny wynik dla polskiej siatkówki Fot. CEV

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

Siatkarze Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w pierwszym półfinale Ligi Mistrzów rozbili Jastrzębski Węgiel w trzech setach, a przed rewanżem dołożyli mistrzom Polski trzy kolejne w walce o fotel lidera PlusLigi. Pomarańczowi mają gigantyczne problemy, kluczowi siatkarze chorują, a uraz wykluczył z gry Trevora Clevenota. Faktem jest, że klubowi mistrzowie Europy wygrali cztery kolejne mecze z JW i wszystkie wygrali w trzech setach.


W czwartek kędzierzynianie mieli przypieczętować awans do finału, a do celu potrzebowali dwóch wygranych setów. Mistrzowie Polski musieli wygrać 3:0 lub 3:1, a później tzw. złotego seta. Ale od początku meczu znaleźli się w głębokiej defensywie, nie mogli zatrzymać ataków gospodarzy i tracili dystans (4:7, 7:11). A jeszcze Aleksander Śliwka trafiał atak za atakiem, poraził gości serią zagrywek (23:13) i set pierwszy zakończył się nokautem (25:15).

Druga partia była niezwykle podobna do pierwszej, przewaga na zagrywce i w ataku była po stronie miejscowych, którzy zadawali cios za ciosem i szybko odskoczyli mistrzom Polski (11:9, 16:13). Próbował zespół poderwać Tomasz Fornal, próbował na prawej flance trafiać Jan Hadrava, ale to było zbyt mało na gospodarzy. Ci szli pewnie po swoje (23:19), by zamknąć seta po błędzie rywali i wyjść na prowadzenie 2:0 w meczu (25:21). A ten wynik dawał Trójkolorowym awans do finału LM, drugi rok z rzędu, czego nie dokonał żaden polski zespół w historii.

Pozostało obu ekipom dograć rozstrzygnięty pojedynek, a trener miejscowych Gheorghe Cretu posłał do boju rezerwowych, by siatkarskie święto stało się także ich udziałem. No i żeby kibice nie musieli wracać do domu już po trzech partiach. Jastrzębianie zagrali ambicjonalnie, chcieli choć raz zwyciężyć w półfinale LM i pożegnać się z rozgrywkami honorowo, więc gra znów była bardzo zacięta. Dwa kolejne sety wzięli tedy mistrzowie Polski - do 24 i 20 - a o wygranej decydować miał tie-break. W nim miejscowi się sprężyli i wygrali 15:11, sięgając również po triumf w całym meczu.

Tak jak przed rokiem, Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zagra w finale Ligi Mistrzów, czego dokonała jako pierwsza polska ekipa w dziejach. Dotąd pięć razy nasze drużyny docierały do decydującej batalii o Puchar Europy, wygrywały dwa razy: Płomień Milowice w Bazylei (1978) oraz przed rokiem w Weronie kędzierzynianie. Jeżeli i w tym roku sięgną po tytuł, wówczas napiszą kolejną kartę historii i pozostaną na tronie na kolejne 12 miesięcy.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Jastrzębski Węgiel 3:2 (25:15, 25:21, 24:26, 20:25, 15:11)

Sędziowali: Aleksandar Petrović (Serbia), Wojciech Maroszek (Polska)

Widzów: ok. 2500

Pierwszy mecz: 3:0; awans: Grupa Azoty ZAKSA

Kto będzie rywalem kędzierzynian w finale? Drugi półfinał to była wewnętrzna włoska sprawa, Sir Sicoma Colussi Perugia - ekipa Wilfredo Leona i trenera Nikoli Grbicia - przegrała pierwsze starcie 2:3 na swoim parkiecie. W rewanżu w czwartkowy wieczór musiała pokonać Itas Trentino w dowolnych rozmiarach, by móc walczyć o awans do finału. Przez cały mecz ścigała i odrabiała straty, ale dopięła swego i ograła 3:2 (21:25, 25:21, 16:25, 25:20, 15:13) miejscowych, doprowadzając do złotego seta.

Dodatkowa partia była niezwykle dramatyczna, bo Itas musiał radzić sobie bez kontuzjowanego Mateja Kazijskiego, a ekipa Perugii rozpoczęła bardzo słabo. W pewnym momencie ekipa Angelo Lorenzettiego prowadziła już 10:5, by stracić przewagę i drżeć o wynik. Przy stanie 14:13 dla miejscowych partię uratował Wilfredo Leon, który zaserwował fantastycznie. Walka o awans był dramatyczna, aż Kamil Rychlicki posłał piłkę w aut i zakończył mecz (15:17). Perugia znów nie zagra o puchar i znów go nie wygra.

Wielki finał Ligi Mistrzów Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Itas Trentino już 22 maja w słoweńskiej Ljubljanie. Polska ekipa stawi czoła włoskiej, dokładnie tak samo jak przed rokiem, gdy w Weronie wygrała 3:1 (25:22, 25:22, 20:25, 28:26) i zasiadła na tronie. Kto będzie faworytem w tym roku? Cóż, tego na razie wskazać bardzo ciężko, ale czeka nas siatkarska uczta.

Czytaj także: https://natemat.pl/405130,polska-przejela-od-rosji-mecze-ligi-narodow-a-wkrotce-moze-jej-odebrac-ms