Dwanaście bramek i niebywały triumf reprezentacji Polski w walce o MŚ. Rekord był blisko
Krzysztof Gaweł
08 kwietnia 2022, 13:09·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 08 kwietnia 2022, 13:09
Polskie piłkarki w czwartkowy wieczór w Gdyni rozbiły aż 12:0 (6:0) Armenię w meczu 7. kolejki eliminacji mistrzostw świata. Biało-Czerwone zagrały popisowo, a sześć bramek zdobyła Nikola Karczewska, która już w pół godziny skompletowała hat-tricka. 24-letni rekord był blisko, zabrakło jednego trafienia, by wyrównać wynik meczu z Izraelem z 1998 roku (13:0). Polki wciąż liczą się w walce o awans na MŚ.
Reprezentacja Polski piłkarek pod wodzą Niny Patalon znakomicie sobie radzi w eliminacjach MŚ i w czwartek dała tego dowód w starciu z Armenią. W Gdyni Biało-Czerwone miały obowiązek zwyciężyć, ale zrobiły to w sensacyjnych rozmiarach. Dość powiedzieć, że do rekordu sprzed 24 lat (Polki ograły w 1998 roku Izrael 13:0 w Tel Awiwie) zabrakł o raptem jednego trafienia. Ale nie o rozmiary wygranej tym razem chodziło.
Trenerka posadziła na ławce dwie największe gwiazdy drużyny - Katarzynę Kiedrzynek i Ewę Pajor - które po kontuzjach wróciły do kadry, ale wciąż nie są w optymalnej formie. Poza tym starcie z niżej notowanymi rywalkami było idealną okazją, by dać szanse zmienniczkom. A te spisały się wprost rewelacyjnie, biorąc rewanż na Armenii za wrześniowe starcie, które nasz zespół wygrał na wyjeździe raptem 1:0. Tym razem już po czterech minutach gry mieliśmy prowadzenie.
Swój festiwal strzelecki rozpoczęła wtedy Nikola Karczewska, która w niecałe 30 minut skompletowała hat-tricka. Kolejne trzy trafienia dorzuciła po przerwie i zakończyła mecz z sześcioma golami na koncie, Kapitalny wynik nie byłby możliwy bez świetnej gry jej koleżanek, wszak dwa gole zdobyła Weronika Zawistowska, a Zofia Buszewska cudnej urody centrostrzałem strzeliła gola meczu. To był po prostu piłkarski pogrom.
Nie sposób nie wspomnieć o wyczynie Nikoli Karczewskiej, czyli 22-letniej napastniczki FC Fleury 91. Sześć bramek to wyczyn, który nie zdarza się często, zwłaszcza w piłce reprezentacyjnej. Nasza zawodniczka była zbyt szybka dla rywalek i trafiała raz za razem, a były to jej debiutanckie gole w kadrze. Dotąd w drużynie zagrała 11 razy i gola nie zapisała, teraz ma ich aż sześć. Co ciekawe, bramkę zdobyła też Ewa Pajor, ale była na spalonym i gola sędziowie nie uznali.
Biało-Czerwone zgarnęły trzy cenne punkty w walce o mundial i w tabeli grupy F umocniły się na trzeciej pozycji. Polki ścigają drugą Belgię, do której tracimy na trzy kolejki przed końcem zmagań dwa "oczka". Liderują Norweżki, czyli nasze kolejne rywalki. Z potęgą, którą zatrzymaliśmy jesienią (padł remis 0:0) zmierzymy się już we wtorek 12 kwietnia na wyjeździe. Każdy punkt zdobyty w tym meczu będzie na wagę złota.