Legenda tenisa może trafić za kratki, 24 zarzuty i znikające miliony w tle. Upadek będzie bolesny
Krzysztof Gaweł
08 kwietnia 2022, 19:13·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 08 kwietnia 2022, 19:13
54-letni Boris Becker ma postawione 24 zarzuty w związku z ogłoszonym bankructwem, a w piątek legendarny tenisista został uznany winnym czterech zarzutów w wyniku procesu upadłościowego prowadzonego przez sąd w Londynie. Legenda miała ukryć przed wymiarem sprawiedliwości ponad 2 miliony euro i być może jego dni na wolności są policzone. Grozi mu nawet siedem lat więzienia, a wyrok zapadnie 29 kwietnia.
Boris Becker przed laty w tenisie był uznawany za gwiazdę numer jeden. W wieku lat 17 został najmłodszym zwycięzcą Wimbledonu, a wszystko działo się w 1985 roku. Szybko stał się ulubieńcem londyńskiej publiczności, ale też kibiców na całym świecie, którzy uwielbiali jego ofensywną grę i nazywali go "Boom Boom". Niemiec wygrał sześć imprez wielkoszlemowych, łącznie 49 różnych imprez i zdobył na dokładkę złoty medal olimpijski w Barcelonie w 1992 roku.
Jak wyliczono, zarobił na korcie ponad 20 milionów euro. Jak się okazało w 2017 roku, król jest nagi i nie ma pieniędzy, co ogłosił wszem i wobec. W sądzie zgłosił wniosek o upadłość i tłumaczył, że popadł w tarapaty po nieudanych inwestycjach, miał pożyczyć od banku i prywatnych inwestorów ponad 6 milionów euro, nie mógł później spłacić połowy tych środków. Do tego doszedł niezwykle "drogi rozwód" z żoną, który oznaczał utratę połowy majątku.
Sam niemiecki tenisista tłumaczył, że resztę środków zjadło wystawne życie i wysokie rachunki, bo Niemiec przyzwyczajony był do luksusu. Jak się okazało, pieniądze wreszcie się skończyły, ale chyba nie do końca. Sąd zlecił dokładne postępowanie i szybko okazało się, że coś jest nie tak z majątkiem Borisa Beckera. Prokurator oskarżył go o oszustwa finansowe, postawiono mu 24 zarzuty, choć utrzymały się tylko cztery.
Które? Świadome usuwanie majątku, ukrywanie długów i brak informacji o posiadanych aktywach. Media na Wyspach rozpisują się o tym, że Niemiec "zapomniał" o kilku nieruchomościach, zaciągniętym w niemieckim banku kredycie w wysokości 800 tysięcy euro oraz 2,1 miliona euro posiadanych środków. Były tenisista miał je przelewać na konta dwóch byłych żon, a przy okazji ukrywać cenne precjoza, które syndyk miał zlicytować na poczet długów zawodnika.
Co ciekawe, Boris Becker oddał na licytację m.in. swoją obrączkę ślubną, ale nie przekazał już swoich trofeów z Wimbledonu i Australian Open, które mają wielką wartość, nie tylko sentymentalną. Kontrowersyjny zawodnik, wybuchowy i konfliktowy jak mało kto, nie miał od lat dobrej prasy, a teraz okazało się, że jest oszustem. W sądzie tłumaczył, że nie spłaca pożyczek, bo jego reputacja nie ułatwia zarobkowania. Przyznał, że oszukiwał, ale też część winy scedował na doradców i prawników, którzy wplątali go nieudane inwestycje.
Wygląda na to, że reputacja Borisa Beckera mocniej nie ucierpi, bo chyba wyczerwał już wszelkie możliwości oszukiwania i mataczenia. Sąd w LondynieSouthwark nie ogłosił jeszcze wyroku, na razie uznał go winnym, a wyrok poznamy już 29 kwietnia. Do tego czasu Boris Becker będzie wolny, bo wpłacił kaucję. A do więzienia może trafić nawet na siedem lat, bo taka jest maksymalna kara za jego występki. Jeżeli tak się stanie, będzie to prawdziwa sensacja.
Zła sława nie pomagała mi w wyjściu z długów. Marka "Boris Becker" mocno ucierpiała, a długi pozostały. Jest mi wstyd, że do tego doszło i że mówią o tym media na całym świecie. Przekroczyłem bramy Wimbledonu i każdy wiedział, co się ze mną stało. Wstydzę się tego, że jestem bankrutem.
Boris Becker
tak opowiadał w sądzie o swojej sytuacji w marcu 2022 roku