
Była dziewczyna Żurnalisty przerwała milczenie. Wyjawiła kulisy jego podejrzanych interesów
Żurnalista jeszcze do niedawna dla większości był znany z podcastów z udziałem największych gwiazd polskiego show-biznesu. Teraz najwięcej mówi się o jego nieczystych interesach. Więcej szczegółów z podejrzanej działalności internetowego twórcy ujawniła właśnie jego była dziewczyna.

Reklama.
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Potem "Pudelek" dotarł do kolejnych spraw, z których wynika, że anonimowy twórca ma mieć na swoim koncie niejedno oszustwo, niewyrównane rachunki i kosmiczne długi.
Okazuje się, że przeciw Żurnaliście toczyły się cztery odrębne sprawy w Toruniu, co potwierdził sam prezes tamtejszego Sądu Rejonowego, Krzysztof Dąbkiewicz. W pierwszej z nich miał usłyszeć zarzut aż osiemnastu oszustw na terenie kraju za "niewywiązanie się z publikacji reklamy na szkodę wielu podmiotów". To dosłownie oznacza, że pobierał pieniądze za powierzchnię reklamową, po czym nie dotrzymywał umowy.
Inna sprawa w toruńskim sądzie dotyczyła nieudzielenia w terminie wyjaśnień na piśmie Powiatowemu Rzecznikowi Konsumentów. W 2019 roku zapadł wyrok, według którego orzeczono 2000 złotych zadośćuczynienia pieniężnego.
Na Toruniu się nie kończy, gdyż bydgoska rzeczniczka spraw cywilnych Sądu Okręgowego Sylwia Suska-Obidowska przekazała, że w VIII Wydziale Gospodarczym przeciw 30-letniemu Żurnaliście wciąż toczą się dwie sprawy.
Pierwsza została wytoczona z powództwa dwóch osób fizycznych, które dochodzą od podcastera kwoty w wysokości aż 234 053 złotych. Warto też wspomnieć, że nawet Poczta Polska domaga się od Żurnalisty zapłaty 205 825 złotych.
Z relacji Maliszewskiej wynika, że poznali się przez internet w 2010 roku. Żurnalista był wtedy w Norwegii u swojego ojca. Po powrocie okazało się, że nie ma gdzie się podziać.
– Moi rodzice mają domek jednorodzinny i zgodzili się, aby przyjechał do mnie. Nie byliśmy wtedy parą, ale chciałam pomóc chłopakowi, który miał marzenia, miał nadzieje. Stwierdziłam, czemu nie, mam dość duży dom i to nie był dla mnie problem ani dla moich rodziców. Miał zostać u nas dwa tygodnie i później sobie coś znaleźć. Tylko to później się przedłużało i przedłużało, i tak wyszło, że byliśmy w końcu razem przez trzy lata – relacjonowała.
Była partnerka Żurnalisty wyznała, że przez cały czas, to ona go utrzymywała. – Nigdy nie było wiadomo, co on robi. (...) Nie pracował, tylko siedział i sobie coś kombinował. Cały czas wymyślał coś nowego, a później ludzie do niego pisali, że nie oddawał pieniędzy – powiedziała.
– Pożyczyłam mu pieniądze i nagle nie ma ich, i nawet nie wiedziałam, na co je wydawał. Domyślam się, że kogoś spłacał, bo dostawał różne maile i SMS-y z pogróżkami. Moją rodzinę też to spotkało – dodała.
Kiedy kłopoty finansowe Żurnalisty nawarstwiały się jego kontakty z rodzicami Maliszewskiej stawały się coraz bardziej napięte.– Mieszkaliśmy u rodziców, później przenieśliśmy się 'na swoje', bo (Żurnalista - przyp. red.) nie mógł się dogadać z moimi rodzicami. Wtedy, według mnie (młodej dziewczyny), to oni byli źli, ale teraz wiadomo, że mieli rację. Wszyscy pracujemy, a chłopak nic nie robił i nic nie potrafił wnieść do domu – zaznaczyła.
– Nawet rodzice mi mówili, że przychodzą pisma, że (Żurnalista) ma komornika i to na coraz większe kwoty – zwierzyła się.
Maliszewska wspomniała, że gdy Żurnalista dowiedział się o tym, że ona chce zakończyć ich relację, uprowadził zwierzęta (króliki), które hodowała w ich wspólnie wynajmowanym mieszkaniu.
– Napisałam mu, że następnego dnia przyjadę po swoje rzeczy i zwierzęta. Przyjechałam po nie z bratem i szwagrem. Niestety królików już nie było i do tej pory nie wiem, co z nimi zrobił – przyznała.
Kiedy chciała ostrzec przed nim jego nową partnerkę, ta uważała, że Maliszewska jest zazdrosna. – Sama po kilku latach napisała do mnie, że miałam rację i że przeprasza. Związek mój i jej był taki sam. Żurnalista nie potrafił być tylko z jedną dziewczyną, musi mieć dużo kobiet wokół siebie. Taki z niego romantyk – oceniła z ironią.
Czytaj także: