Pamiętacie, jak w grudniu 2010 roku zmarznięci, zdenerwowani i całkowicie zdezorientowani czekaliśmy na pociągi, których spóźnienie sięgało nawet kilku godzin? Wiele wskazuje na to, że w tym roku ten scenariusz może się powtórzyć.
Chaos na kolei sprzed dwóch lat nastąpił po tym, gdy tuż przed świętami szefostwo PKP ogłosiło zupełnie nowy rozkład jazdy, którego nie można było z dnia na dzień wprowadzić w praktyce. W efekcie większość kursujących po polskich torach składów była przepełniona, choć i tak wielu pasażerów do swoich pociągów nie trafiło przez trudności z odnalezieniem właściwego peronu. Każdy, kto musiał wtedy podróżować po kraju pociągiem pamięta też gigantyczne opóźnienia, które przez kilka grudniowych dni były na porządku dziennym.
I, jak donosi "Dziennik Gazeta Prawna", wkrótce to wszystko może się niestety powtórzyć. Znowu przy okazji zmiany rozkładu jazdy PKP, który i w tym roku tradycyjnie planowany jest na początku grudnia. Przed dwoma laty szefostwo polskich kolei co prawda przysięgało, że tamten chaos się już nigdy nie powtórzy, ale nikt nie brał wówczas pod uwagę, że kiedyś kolejarze na ten moment zaplanują wielki strajk.
A tak ma być w tym roku. 9 grudnia odmówić pracy zamierzają bowiem związkowcy z trzech największych organizacji na kolei - KKZZ, Sekcja Krajowa Kolejarzy NSZZ „Solidarność” i Federacja Związków Zawodowych Pracowników PKP. To podobno 70 proc. wszystkich polskich kolejarzy, a do protestu prawdopodobnie dołączą także związkowcy z Polskich Linii Kolejowych, które są odpowiedzialne za ruch na torach w naszym kraju. Oni są w stanie w jednej chwili zatrzymać wszystkie kursujące składy.
To wszystko przez plany ograniczenia ulg na bilety dla byłych kolejarzy, którzy przeszli już na emeryturę lub rentę. Bo wkrótce kolejowi emeryci mieliby za prawo do 80-proc. ulgi najpierw uiszczać opłatę w wysokości 140 zł rocznie. Według szacunków PKP, pozwoliłoby to spółce zaoszczędzić ponad 20 mln zł.
Na to nie zgadzają się działacze związkowi, którzy właśnie przeprowadzają referendum w sprawie strajku. Nic nie wskazuje jednak na to, by miało się ono zakończyć decyzją dobrą dla pasażerów. – W referendum pytamy, czy kolejarze są gotowi przystąpić do strajku. Jeśli większość odpowiedzi będzie twierdząca, strajk nastąpi – powiedział "DGP" Leszek Miętek, szef Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych.