Real Madryt, Manchester City, Paris Saint-Germain, Liverpool FC, Manchester United, a ostatnio FC Barcelona. Robert Lewandowski od lat łączony jest z największymi klubami Europy. Saga transferowa z udziałem kapitana reprezentacji Polski trwa od lat, a ostatecznie zawsze kończy się tym samym - Bayernem Monachium.
Futbolowy biznes kręci się od lat wokół wielkich firm (czyt. klubów), marek (czyt. piłkarzy) oraz gigantycznych pieniędzy. Do grona najlepszych piłkarzy na świecie kilka lat temu dołączył Robert Lewandowski. Polak po zdobyciu tytułu mistrza Polski w barwach Lecha Poznań, okraszając sukces koroną ekstraklasowego króla strzelców, wyfrunął w 2010 roku z krajowej elity. Wybór padł na Borussię Dortmund, w której "Lewy" spędził owocny czas, przedstawiając się kibicom niemieckiej Bundesligi.
To właśnie w BVB Lewandowski popisał się pamiętnym "czteropakiem", który zafundował Realowi Madryt. Polski snajper mający u swojego boku wówczas dwójkę innych reprezentantów Biało-Czerwonych, Łukasza Piszczkaoraz Jakuba Błaszczykowskiego, dotarł w 2013 roku do finału Champions League. W nim "Lewy" nie zdołał sięgnąć po najważniejszy tytuł w klubowej piłce w Europie. Lepszy okazał się wówczas Bayern Monachium. Klub, który sięgnął po polskiego snajpera w 2014 roku.
Marzenia o Realu Madryt
Lewandowski przenosząc się do stolicy Bawarii znalazł się w najlepszym klubie za naszą zachodnią granicą. Można się obrażać i przypominać różne przypadki ogrywania Bayernu przez kluby z wspomnianego Dortmundu, Wolfsburga czy Stuttgartu. Monachijczycy w Bundeslidze wygrywają jednak nieprzerwanie od dziewięciu sezonów. Ostatni raz innym mistrzem Niemiec było BVB... z Lewandowskim w składzie, w kampanii 2011/12.
Jak to się ma do transferu kapitana reprezentacji Polski? "Lewy" w Monachium bije od lat rekord za rekordem. Co więcej, w 2020 roku spełnił swoje wielkie marzenie, sięgając po triumf w Lidze Mistrzów. To właśnie w tych rozgrywkach urodziła się saga transferowa łącząca Polaka z madryckim potentatem. Wspomniany półfinał był punktem zapalnym dla hiszpańskich mediów. Co więcej, w pewnym momencie Lewandowski zmienił swojego agenta z Cezarego Kucharskiego na wielkiego gracza na światowym rynku menadżerskim. Pini Zahavi znany jest z przeprowadzania wielkich transakcji, również w madryckim kierunku.
Choć jak pokazują ostatnie tygodnie, izraelski spec od transferów i dużych prowizji, z chęcią może umieścić Polaka w największym rywalu Realu. FC Barcelona to jednak nie jedyny kierunek poza Madrytem, gdzie miał już przenosić się Polak.
Premier League i Lionel Messi
Poza Hiszpanią nazwisko Lewandowskiego w perspektywie medialnego szumu najczęściej przewijało się w kontekście brytyjskim. Premier League to najlepsza liga świata, czego dowodem jest chociażby to, jak wiele drużyn z ojczyzny futbolu melduje się w ścisłej czołówce europejskich pucharów.
W przypadku ligi angielskiej Lewandowski najczęściej łączony był z klubami, gdzie albo akurat potrzebowano napastnika - czyt. Manchester United oraz Chelsea Londyn - albo są trenowane przez byłych szkoleniowców Polaka, tj. Liverpool FC oraz Manchester City. Przykładowo, wystarczyła wizyta Pepa Guardioli na zgrupowaniu reprezentacji Polski przy okazji mistrzostw Europy. Zdjęcie "Lewego" z Guardiolą pojawiło się na kanałach Polskiego Związku Piłki Nożnej i spekulacje dotyczące przenosin Polaka to The Citizens już zaczęły krążyć po futbolowym świecie.
W mieście słynnym z grupy The Beatles Lewandowski ma za to innego, dobrego znajomego. Jürgen Klopp uwierzył w polskiego napastnika w Dortmundzie, a ten jeszcze w warunkach niemieckich, odpłacił się kapitalną grą. Od 2015 roku Klopp jest trenerem Liverpoolu FC i bez wątpienia, chciałby mieć w talii zawodniczych kart takiego gracza, jak Lewandowski. Na kurtuazyjnych uśmiechach oraz wspomnieniach z czasów pracy BVB się jednak kończyło.
Obrońca tytułu Ligi Mistrzów, Chelsea oraz solidna marka - Manchester United - to kolejni na liście potencjalnych przenosin Lewandowskiego. Londyńczycy w momencie, kiedy mogliby chcieć postawić na Polaka, wybrali jednak inne rozwiązania, chociażby w postaci Romelu Lukaku. Za to w United postawiono na sentyment, czyli wielki powrót Cristiano Ronaldo.
Co do wielkich nazwisk pokroju CR7, Lewandowski to też karta przetargowa przy kolejnych okienkach transferowych z udziałem Paris Saint-Germain. Paryżanie również byli podobno zainteresowani przenosinami Polaka do drużyny z Neymarem czy Kylian Mbappe w składzie. Rewelacyjny Francuz miał zresztą zrobić miejsce Polakowi w przypadku swoich przenosin do Madrytu. Jednak zamiast "Lewego" w Paryżu skorzystano z problemów w stolicy Katalonii, ściągając do siebie Lionela Messiego.
Barcelona "gierką" z Bayernem?
Każda z plotek transferowych, tych bardziej i mniej poważnych, po 2014 roku kończyła się jednak tym samym. Lewandowski podpisywał kolejne kontrakty z Bayernem, gdzie znalazła się odpowiednia podwyżka oraz zapewnienia monachijczyków, że rola Polaka jest niepodważalna.
Dlaczego tym razem mogłoby być inaczej? W grę może wchodzić przede wszystkim wiek Lewandowskiego. Polak jest na szczycie piłkarskich plebiscytów, ale mając 34 lata znajduje się już w ostatnim momencie na jeszcze jeden, duży i głośny transfer. Duży pod względem finansowym - mistrzowie Niemiec chcą podobno nawet 60 milionów euro - ale też głośnym, bo Barcelona niezależnie od swojego położenia w ligowej tabeli, rozbudza wyobraźnię.
Hiszpański gigant może być też elementem "gierki" ze strony Zahaviego, chcącego wypracować dla Lewandowskiego jak najlepszą pozycję negocjacyjną z Bayernem. Polak ma kontrakt ważny do czerwca 2023 roku, więc hipotetycznie nie może nawet kurtuazyjnie romansować z Barceloną odnośnie swojej przyszłości. To mistrzowie Niemiec mają decydujące słowo, co może nieco przeciągnąć kwestię ewentualnego transferu.
Czas działa jednak na niekorzyść niemieckiego giganta. Im bliżej końca kontraktu, tym mniejsza będzie wartość Lewandowskiego. Monachijczycy wyciągnęli Polaka z Dortmundu za darmo (!) korzystając z kończącego się kontraktu. Teraz historia może zatoczyć koło w transakcji na linii Monachium-Barcelona.
Amerykański sen o mundialu
Jest też jeszcze jeden kierunek, który może obrać Polak...
Od kilku lat w kontekście Lewandowskiego wspomina się o amerykańskiej Major League Soccer. Jeszcze dekadę temu mówilibyśmy o "lidze dla emerytów" w kontekście gry za oceanem. Tacy piłkarze jak David Villa, Andrea Pirlo, David Beckham, Thierry Henry, czy Zlatan Ibrahimović - przetarli szlaki.
Dzisiaj MLS to nie tylko miejsce, gdzie można bardzo dobrze zarobić i dotknąć słynnego American Dream. To również przestrzeń do całkiem niezłego grania w piłkę, o czym na co dzień przekonują się m.in. reprezentanci Polski, Karol Świderski czy partner Adam Buksa. Obaj z powodzeniem występujący przy boku Lewandowskiego w teamie Biało-Czerwonych.
Rozwiązanie amerykańskie wydaje się być jednak ostatnim krokiem w karierze "Lewego". Wątek może zresztą powiązać z następnym mundialem, który w odbędzie się w Kanadzie, Meksyku i Stanach Zjednoczonych. W 2026 roku Lewandowski będzie miał 38 lat, a wątpliwe, że do tego czasu znajdziemy kogoś o podobnej klasie.
Obecnie jesteśmy świadkami stawiania przedostatniego kroku. I choć Barcelona pojawia się coraz częściej w kontekście Lewandowskiego, na dzisiaj nadal to Bayern ma karty w ręku. A Polak wydaje się mieć do stolicy Bawarii najbliżej pod względami, które spowodowały, że poświęcił monachijskiemu klubowi najlepsze lata swojej kariery.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.