
Liverpool FC kolejnym półfinalistą piłkarskiej Ligi Mistrzów. Piłkarze wicelidera Premier League zremisowali w rewanżowym meczu 3:3 (1:1) z Benfiką Lizbona. Goście z Portugalii przegrywali już 1:3, ale byli w stanie ambitnie i z honorem pożegnać się z rozgrywkami. Dwa gole dla LFC zdobył Roberto Firmino.
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Wynik pierwszego spotkania (3:1) stawiał Liverpool FC w bardzo komfortowym położeniu. Co prawda wykreślony przepis o "bramkach na wyjeździe" dawał szansę rywalom na wyrównanie strat przy wyniku 2:0, ale podopieczni trenera Jürgena Kloppa nie zwykli tak przegrywać, a tym bardziej - na własnym terenie. Z tego też względu Benfica Lizbona musiała liczyć na połączenie dwóch elementów w środowym rewanżu. Kiepskiej dyspozycji rywala oraz zawieszenia poprzeczki tak wysoko, jak jeszcze nikt tego nie zrobił w meczach z LFC w bieżących rozgrywkach Ligi Mistrzów.
W pierwszej połowie rewanżowego meczu oba zespołu dały sobie po razie. Ibrahima Konate z pewnością będzie się śnił obrońcom Benfiki jeszcze długo. Francuski obrońca wpisał się bowiem ponownie - tak jak w meczu w Lizbonie - na listę strzelców, otwierając wynik.
Benfica była w stanie jednak odpowiedzieć jeszcze przed przerwą. Strzelcem gola był Goncalo Ramos. Co ciekawe, trafienie dla gości było... jedynym celnym strzałem na bramkę LFC w pierwszych 45 minutach. Warto też zauważyć, że trener Klopp dał odpocząć kilku swoim czołowym zawodnikom. Na boisku od pierwszej minuty nie zobaczyliśmy m.in. Mohameda Salaha i Sadio Mane. Na ławce pozostał również odpowiedzialni za działania defensywne Trent Alexander-Arnold czy Virgil van Dijk. Widać było, że gospodarze są świadomi, że sytuacja wyjściowa jest niezła, a w razie potrzeby, będzie można sięgnąć po wsparcie w drugich 45 minutach.
Co do strzelca gola dla Benfiki, Ramos dzięki swojemu trafieniu został drugim najmłodszym piłkarzem, który trafił dla lizbońskiego klubu w fazie pucharowej. Portugalczyk w momencie zdobycia bramki przeciwko LFC miał dokładnie 20 lat i 297 dni.
Kiedy wydawało się, że w drugiej połowie może być jeszcze ciekawie, gospodarze zamknęli kwestię awansu w niespełna kwadrans. Najpierw fatalny w skutkach błąd popełnił doświadczony obrońca Benfiki, Jan Vertonghen. Z prezentu w 55 minucie skorzystał Roberto Firmino, dając prowadzenie drużynie z miasta The Beatles.
Brazylijski napastnik dziesięć minut później miał już dwa trafienia na koncie. W międzyczasie na boisku pojawili się m.in. wspomniani Salah, Mane, a także Thiago i Fabinho. To jednak inny zmiennik dał satysfakcję trenerowi i był to szkoleniowiec gości.
Na drugą połowę w składzie Benfiki w bój został bowiem wysłany Roman Jaremczuk. Ukraiński napastnik dał kontakt gościom w 74 minucie. Sędzia sprawdzał jeszcze trafienie w tzw. weryfikacji VAR, doszukując się ewentualnego spalonego. Ukrainiec zdobył jednak gola zgodnie z przepisami, symbolicznie unosząc ręce w górę, dedykując trafienie swoim rodakom.
Goście byli w stanie jeszcze wyrównać na Anfield. Ambicja Portugalczyków była naprawdę godna uznania, bo jeśli żegnać się z Champions League, to właśnie w takim stylu. Ostatnie trafienie w meczu zaliczył Urugwajczyk Darwin Nunez. Liverpool wywalczył awans, ale trzy stracone gole na swoim stadionie z pewnością powinny dać do myślenia.
Liverpool FC - Benfica Lizbona 3:3 (1:1) Bramki: Ibrahima Konate (21), Roberto Firmino (55, 65), - Goncalo Ramos (32), Roman Jaremczuk (74), Darwin Nunez (82).
Wynik pierwszego spotkania: 3:1 dla Liverpoolu. Awans do półfinału LM: Liverpool FC.
