Wzruszające sceny podczas meczu w Gdańsku. 12-latek cudem ocalały z Mariupola strzelił gola
Krzysztof Gaweł
15 kwietnia 2022, 09:29·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 15 kwietnia 2022, 09:29
Dla takich chwil i dla takich meczów wymyślono futbol. W czwartkowy wieczór Lechia Gdańsk zagrała towarzyski mecz z Szachtarem Donieck (2:3), a cały dochód ze spotkania przeznaczony zostanie na pomoc humanitarną dla Ukrainy. Mecz miał wyjątkowe zakończenie, na murawę wszedł 12-letni Dima, który cudem ocalał z bombardowania teatru w Mariupolu. Chłopiec strzelił gola na 3:2, zagrał dla ukochanej drużyny i spełnił swoje marzenie.
Reklama.
Reklama.
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Piłkarze Lechii Gdańsk i Szachtara Donieck zagrali towarzysko w czwartkowy wieczór, a mecz był częścią europejskiego tournee Górników, którzy w ten sposób zbierają pieniądze dla walczącej z najeźdźcą Ukrainy. Spotkanie śledziło sporo kibiców na trybunach Polsat Plus Areny w Gdańsku, poprowadził sędzia Szymon Marciniak, który jeszcze przed chwilą gwizdał w ćwierćfinale Ligi Mistrzów pomiędzy Realem Madryt a Chelsea Londyn. Było pięknie.
Najważniejsze jednak wydarzyło się na sam koniec zawodów. Oto w doliczonym czasie gry na murawie pojawił się 12-letni Dmytro Keda, chłopiec który cudem ocalał ze zbombardowanego teatru w Mariupolu. Tego samego, którego Rosjanie nie oszczędzili, choć ukrywający się w budynku ludzie pozostawili obok niego wyraźne napisy "Dzieci". Dima miał dużo szczęścia, przeżył i wraz z rodziną dostał się do Polski, gdzie jest bezpieczny.
W czwartkowy wieczór spełnił swoje marzenie, bo zagrał dla ukochanych Górników z Doniecka, a jeszcze zdobył gola na 3:2 dla swojej drużyny. Po 90. minutach walki był remis 2:2, bramki strzelali Bassekou Diabate i Krystian Okoniewski dla gdańszczan oraz dwa razy Mychajło Mudryk dla Górników. 12-letni Dima postawił więc kropkę nad "i", choć przy pierwszej próbie zdobycia gola bardzo się zdenerwował i posłał piłkę obok bramki. Poprawka wyszła jednak wspaniale.
- Gra dla Szachtara i strzelenie gola było moim marzeniem. Nie przypuszczałem, że się spełni. Jestem szczęśliwy! - mówił wruszony chłopiec po meczu i z pewnością niejeden kibic uronił łzę widząc 12-latka, który wraz z rodziną przeszedł przez piekło, biegającego po murawie i bezpiecznego pośród swoich idoli. A my możemy być dumni, że chłopiec znalazł schronienie w Polsce i Gdańsku, który bardzo mu się spodobał.
Ważnym gestem wsparcia dla walczącej Ukrainy popisali się też piłkarze Szachtara, każdy na koszulce - w miejscu nazwiska - miał nazwę ukraińskiej miejscowości, której szczególnie dotknęła wojna. Zagrały więc Bucza, Hostomel, Czernichów, Charków i Mariupol, bo taki napis miał na koszulce Dmytro Keda. Obie jedenastki ruszyły na murawę w koszulkach z napisem "STOP WAR", a spotkanie poprzedziła minuta ciszy ku czci ofiar wojny w Ukrainie.
Szachtar Donieck rusza dalej w tournee po Europie, kolejnym rywalem będzie Fenerbahce Stambuł, a mecz odbędzie się w Turcji. My jesteśmy dumni i cieszymy się, że mogliśmy zobaczyć na żywo, jak ważną rolę może pełnić sport. I jak wielką ma moc, także w czasach ponurych i złych, niosąc nadzieję i przesłanie pokoju. Rosjanie pewnie tego nie zrozumieją, dlatego tym lepiej, że dziś nie ma ich w strukturach światowego sportu.