W swojej krótkiej kanclerskiej karierze Olaf Scholz jeszcze nie był oceniany tak kiepsko. Jak wynika z najnowszego sondażu pracowni INSA, niezadowolonych z pracy socjaldemokratycznego polityka jest już prawie połowa Niemców. Co więcej, gdyby w najbliższym czasie doszło do nowych wyborów, SPD prawdopodobnie straciłaby władzę.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Według najnowszego sondażu INSA dla "Bild am Sonntag", niezadowolonych z pracy kanclerza jest aż 49 proc. Niemców. Jeszcze gorzej oceniany jest cały aktualny rząd RFN. Niezadowolenie z działalności ministrów koalicyjnego gabinetu socjaldemokratów, zielonych i liberałów zgłosiło aż 55 proc. respondentów.
Pozytywnie aktywność Olafa Scholza oceniło tylko 38 proc. uczestników badania INSA, a 35 proc. ocen pozytywnych uzyskał niemiecki rząd.
Chadecy znów z największym poparciem
Jeśli natomiast mowa o rywalizacji pomiędzy partiami, wiele wskazuje na to, że SPD prawdopodobnie nie powtórzyłaby dziś sukcesu z września ubiegłego roku. Gdyby wybory parlamentarne w Niemczech odbywały się w najbliższym czasie, z nieznaczną przewagą wygraliby je chadecy pod nowym przewodnictwem Friedricha Merza.
CDU/CSU cieszy się 26-proc. poparciem, a SPD mogłaby liczyć na 25 proc. głosów. Trzecią siłą na niemieckiej scenie politycznej pozostaje formacja Bündnis 90/Die Grünen, notująca wynik na poziomie 17 proc. Po 10 proc. respondentów pracowni INSA wskazało FDP i AfD, a 5 proc. zadeklarowało oddanie głosu na Die Linke.
Przypomnijmy, że Olaf Scholz doszedł do władzy po tym, gdy socjaldemokraci z niespełna dwupunktową przewagę zwyciężyli w ubiegłorocznych wyborach do Bundestagu. Przypieczętowało to koniec 16-letniej ery Angeli Merkel, która już wcześniej zrezygnowała z kandydowania i zapowiedziała udanie się na emeryturę.
Wyniki wrześniowego głosowania sprawiły, iż możliwe były jedynie dwa scenariusze na stworzenie nowej koalicji rządzącej. "Najprostszą" opcją była powtórka z tzw. Wielkiej Koalicji, którą CDU/CSU i SPD tworzyły w latach 2005-09 i 2013-21, ale tym układem niemieckie społeczeństwo było bardzo zmęczone. Środowisko Scholza zdecydowało się więc na eksperyment z pierwszym w powojennej historii rządem reprezentującym trzy różne siły.