– Miałem okazję badać umysły oskarżonych o zabójstwa. Ta wiedza pozwala mi także od tej strony opisywać wydarzenia na wojnie – mówi psycholog Krzysztof Korona, z którym rozmawiamy o bestialstwie rosyjskich żołnierzy, a dokładniej o tym, dlaczego normalnie zachowujący się dotychczas ludzie zmieniają się w katów.
Reklama.
Reklama.
Jak to jest możliwe, że mężczyźni, którzy pewnie jeszcze chwilę temu normalnie funkcjonowali w swoich środowiskach, teraz grabią, zabijają, gwałcą?
Iwan Pietrowicz Pawłow, rosyjski uczony, mówił, że "słowo może wyleczyć, ale może też zabić". To dlatego rosyjskie reżimowe media strzelają do umysłów młodych mężczyzn – potencjalnych żołnierzy-zabójców – odpowiednio dobranymi słowami, niszcząc w nich litość i przygotowując w ich psychice grunt do wyhodowana psychopaty w mundurze.
Wiedzą, że słowa – które w XXI wieku nazywane są przekazem medialnym – to znacznie groźniejsza broń niż bomby atomowe. Bomba nie uruchomi się sama. Zawsze jest ten, którego umysł postanowił zabijać i który każe wcisnąć guzik.
Rosyjska psychologia mediów wie, że radio, telewizja, internet, prasa posiada rzeczywistą moc przerabiania pełnego empatii umysłu rolnika Wani, który w dalekiej Syberii zajmuje się hodowlą reniferów, czy Kiryłła, kierowcy moskiewskiego autobusu, w "pustak emocjonalny", którym sterować będzie jakiś już ukształtowany politycznie "pałkownik" – wydanym rozkazem uruchamiający szał zabijania u podległych mu, zdziczałych, ubranych w wojskowe buty i mundur, magistrów, rolników, maszynistów czy inżynierów.
Czerpanie satysfakcji z odcinania kończyn czy z rozbierana do naga złapanych cywilów i torturowania ich w seksuologii sądowej nazywa się sadyzmem. Miałem okazję badać umysły oskarżonych o zabójstwa. Ta wiedza pozwala mi także od tej strony opisywać wydarzenia na wojnie.
Czyli politycy za pośrednictwem mediów są w stanie aż tak wpłynąć na ludzi? Wciąż mówimy przecież o zabijaniu.
Dyktatorzy wiedzą, że umysł zdeformowany, zaindukowanym złem, paranoją płynącą z medialnego rynsztoku, będzie zdolny do zabijania starców, kobiet, gwałcenia i torturowania także dzieci na rozkaz lub bez rozkazu, dla zaspokojenia własnej żądzy – również niestety seksualnej. Dlatego z chwilą zdobycia władzy chcą przede wszystkim odciąć naród od dostępu do różnych kanałów informacyjnych.
Z perspektywy wiedzy psychologicznej, wykoślawianie przez dyktatorów normalnej psychiki podległego narodu, który jest zdolny do masowej produkcji psychopatów skłonnych do popełniania każdej zbrodni, to oczywiście bardziej skomplikowany proces, nie tylko widziany w kontekście siły działania medialnej propagandy.
Dla mnie, jako psychologa, ciekawy jest jednak efekt "medialnego prania mózgu" i wiedza o nim. Ten proces przypomina zbiorową indukcję hipnotyczną kierowaną do zasłuchanych w państwowe media Rosjan. Od dłuższego czasu obserwuję go w rosyjskim radiu Gaworit Moskwa, a wcześniej w putinowskiej państwowej telewizji.
Co można usłyszeć w tym radiu?
Znam język rosyjski, więc mogę powiedzieć, że to, co słyszę np. w audycji Aleksjeja Gudosznikowa w Gaworit Moskwa – stacji, która nie wiedzieć dlaczego dostępna jest przez cały czas w internecie – śmiało mogę przyrównać do procesu wszczepiania wirusa nienawiści w umysły słuchających agitatora.
Nie tylko zresztą z ust tego pana sączy się jad o ukraińskich nacjonalistach i banderowcach, którzy zagrażają bezpieczeństwu "matuszki Rosiji".
Z niedowierzaniem słuchałem, jak wszczepia się do głów siedzących przed radioodbiornikiem słuchaczy głupotę o atakach zachodnich propagandystów prowadzonych z użyciem Youtuba, Facebooka i Instagrama. To one miały doprowadzić do "odwrócenia się braci i sióstr z Ukrainy od matuszki Rosiji i podążania w kierunku seksualnie wyuzdanego Zachodu, który oprócz Coca-Coli, McDonalda i Pornhuba nie ma nic innego do zaproponowania".
Ten przekaz jest przez Rosjan przyjmowany, jako jedyna istniejąca prawda. Ten mechanizm powoduje, że dziś Rosjanie modlą się do Putina, traktując go jako zbawcę narodu. Ale i my mamy hasło "Jarosław Polskę Zbaw" i iluś wyznawców owej religii.
Na billboardach w polskich miastach już od dłuższego czasu pojawiają się hasła wielkościowe "Polsko uwierz w siebie". Co to oznacza? Mamy nagle stać się mocarstwem? Tego typu treści, które są sprzedawane na poziomie nieświadomym, krążą gdzieś w głowie. Zaczynają pojawiać się przemyślenia, pewnego rodzaju analizy "Tak. Chcę być wspaniałym Polakiem. Chcę mieć siłę, chcę wierzyć w to, że jesteśmy najmocniejsi". Tak kreuje się nacjonalizm, faszyzm. Stąd się biorą postawy tych, którzy tańczą w lesie, podnoszą rękę do góry i krzyczą "Heil Hitler".
"Narodowe Media" pozbawione pluralizmu to jeden z najbardziej skutecznych sposób włamywania się do umysłów odbiorców i wprowadzania do nich wybranych przez dyktatora treści. Dlatego demokracja ma sens jedynie wówczas, gdy mówimy o różnorodności mediów, a nie o jednej tubie propagandowej.
Wspomniał pan także o hipnotyzowaniu tłumu. Co to właściwie oznacza? I jak sterować jego zachowaniami?
Hipnoza nie jest, jak się nam wydaje, stanem odmiennej świadomości, w której zahipnotyzowany zachowuje się podobnie jak lunatyk. Pod tym określeniem kryje się także stan, w którym pod wpływem przekazywanych w specyficzny sposób informacji jesteśmy w stanie dokonać trwałych zmian we wcześniej ukształtowanych sposobach myślenia, wpłynąć też na przeżycia emocjonalne i doprowadzić do wywołania określonych zachowań.
W psychiatrii znane jest rozpoznanie indukowania, czyli wmówionej psychozy, która jest niebezpieczną, często śmiertelną chorobą. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, kiedy powstanie i kiedy zniknie, kiedy pojawi się w tłumie. Pewnym jest, że w ciągu kilku tygodni, czasami dni, może zarazić umysły tłumów i zabić tysiące niewinnych ludzi.
Przykład taki znamy z historii radia w USA, kiedy podczas jednej z audycji prowadzący dla żartu poinformował o wylądowaniu kosmitów – przerażeni słuchacze zaczęli uciekać z domów, szukając ratunku.
Ideologiczne pranie mózgu to jeden ze znanych i opisywanych w literaturze psychologicznej mechanizmów sterujących zachowaniami członków sekt religijnych, terrorystów, którzy na rozkaz przywódcy popełniają samobójstwo albo wsiadają do czołgów i rozjeżdżają nimi ludzi. Ciekawym z psychologicznego punktu widzenia jest to, że inaczej funkcjonuje zaindukowany przez dowódcę umysł obrońcy, który walczy o dobrą sprawę, a inaczej umysł agresora zarażony chorą ideą.
Jeden człowiek, w tym wypadku Putin, może sprawić, że ludzie będą zachowywać się bestialsko? Przecież każdy ma jakieś ludzkie odruchy, wyrzuty sumienia...
Władcy umysłów – tak inaczej można nazwać sprawnych intelektualnie, chociaż chorych na urojenia przywódców religijnych czy polityków – którzy przy pomocy prostych narzędzi psychologicznych potrafią podstępnie wsączyć w głowy innych własne chore myśli o dowolnej treści – religijnej lub politycznej.
Wie pan, że brzmi to, jak scenariusz filmu science-fiction? Poza tym wszyscy mamy przecież w głowach to, co działo się w trakcie II wojny światowej. Wiemy, że świat ocenia zbrodnie, o których rozmawiamy, jednoznacznie. Już sama ta świadomość powinna działać, nawet jeśli ktoś nie czuje czegoś takiego, jak wyrzuty sumienia.
Jak wyjaśnia w swojej książce "Dlaczego poszli za Hitlerem" socjolog Stephan Marks, tysiące normalnych Niemców, wywodzących się z normalnych rodzin, posiadających wykształcenie, różne zawody, kochających swoje żony i dzieci, niestety, w wyniku politycznego "prania mózgu", zdolnych było zabijać, torturować, podpalać, gwałcić czy strzelać do płaczących dzieci.
Posługując się pewnym uogólnieniem, nikt nie ma dość zdrowego rozsądku, żeby oprzeć się psychologicznemu zakażeniu chorymi ideami polityka, którego umysł jest owładnięty urojeniami wielkościowymi.
Jeżeli naród wybrał na przywódcę człowieka z popsutą głową – wiemy, że często taki wybraniec, korzystając z różnych psychomanipulacji, wybiera sam siebie na tron czy fotel – i pozwolił się zagonić do zorganizowanej przez wybrańca "medialnej obory", w której uruchomił on procesy "finansowego przywiązywania do koryta" i podawania w nim "informacyjnej sieczki", to taki proces manipulacji narodem zawsze zakończy się… przypadkami zbydlęcenia.
Przez wiele lat uczyłem się w Katedrze Psychoterapii na Uniwersytecie Jagiellońskim technik hipnozy. Jako psycholog, który posiada wiedzę o działaniu sugestii – także zbiorowej – muszę przestrzec! Każdy z nas jest podatny na zarażenie się urojeniami – również politycznymi.
W zderzeniu z przemawiającym do twoich uczuć politykiem, który ma już przy sobie kilku wyznawców jego chorych idei, wierzących w tworzoną przez niego misję oczyszczenia ze zła – znalezienia sprawców – który mówi ci, że za granicami Polski kryje się wróg gotowy do napaści – twoja silna wola może stać się bezradna. Zdrowy rozsądek wyłączy się.
To dlatego np. nauczyciel Paul Ricken, zbrodniarz hitlerowski, członek załogi niemieckiego obozu koncentracyjnego Mauthausen-Gusen i SS-Hauptscharführe, tak jak wielu innych Niemców, zaangażował się w zabijanie ludzi – za co został skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności przez amerykański Trybunał Wojskowy w Dachau.
Dlatego też owładnięci urojeniami religijnymi, wszczepionymi przez przywódców religijnych, radykalni islamiści zdolni są do samobójczej śmierci poprzez wysadzenie się w powietrze, zabijając w ten sposób setki niewiernych.
W pana wypowiedzi padło określenie "wróg", a przecież dzisiaj w Ukrainie giną bezbronni ludzie, bezbronni ludzie są krzywdzeni. Oprawcy muszą widzieć ich twarze. Mają świadomość, że ludzie cierpią.
Proces wszczepiania nienawiści w umysły normalnych chłopców, którzy zgłosili się do odbycia służby wojskowej, rozpoczyna się od zawsze od zbudowania autorytetu dyktatora. Dyktator bez posiadania wroga nie jest w stanie utrzymać się przy władzy. Proces budowania dyktatury najczęściej rozpoczyna się od budowania pomników.
Im więcej pomników, tym więcej władzy nad umysłem narodu. Dyktator będzie pragnął mieć swój pałac, tron, wieżowiec. I kilka jachtów. Będzie obiecywać odebranie poprzedniej władzy pieniędzy. Bardzo dużych pieniędzy! Będzie wymyślał wrogów. Bardzo dużo wrogów! Będzie nimi straszył. Bardzo mocno straszył! Będzie ci wmawiał, że tylko on cię przed nimi obroni.
Brzmi znajomo...
Odpowiedź na pytanie, dlaczego tak się dzieje, można znaleźć w książce pt. "Jak zostać dyktatorem" Mikela Hema, norweskiego dziennikarza. To dla każdego wyborcy obowiązkowa lektura. Nie została napisana na żadne zamówienie polityczne. Jest jak kodeks drogowy. Trzeba go znać, żeby nie doprowadzić do śmierci na drodze.
Lista politycznych oprawców znęcających się nad narodem i mordujących przeciwników politycznych jest długa. Hitler, Stalin to powszechnie znani zbrodniarze. Kilku innych? Leopold II Koburg, król Belgii odpowiedzialny za śmierć 3-10 mln osób. Ismail Enver Pasza – Turecki wicegeneralissimus, który ma na koncie 1,8 mln ofiar. Hideki Tōjō – premier Japonii, 8 mln ofiar. Mao Zedong – przewodniczący Komunistycznej Partii Chin, 43 mln ofiar.
Każdy z nich nie był normalny. I żeby to stwierdzić nie potrzeba żadnych testów psychologicznych. Historyczna ocena ich zachowania wystarcza, żeby przypisać im diagnozę chorego umysłu.
Dojście do władzy dyktatora nie zawsze wiedzie poprzez krwawą rewolucję, przekonuje norweski dziennikarz. Ma rację także z psychologicznego punktu widzenia. Demokracja jest bardzo chwiejnym ustrojem. Manipulując emocjami wyborców łatwo ją wyrugować z życia społecznego, wstawiając na jej miejsce chorego psychicznie przywódcę, którego umysł z chwilą dojścia do władzy ulega stopniowej degradacji. Nie tylko w związku ze starzeniem się, ale z uwagi na dewastujące działanie poczucia władzy wszechmogącej.
To ona posiada moc zabijania zdrowego rozsądku, zarówno u podległego władcy policjanta, który bez żadnego wahania będzie bił metalową pałką kobietę podczas pokojowej demonstracji, jak i u żołnierza, który będzie strzelał w twarz stojącego naprzeciwko dziecka, starca czy kobiety.
Ślepe posłuszeństwo – to kolejne określenie, które nadaje się do opisania procesu, który zachodzi w umyśle tych, którzy ulegli indukcji zła. Jako biegły sądowy, powiem w tym miejscu, że nie oznacza to wcale zdjęcia z bandyty w mundurze odpowiedzialności karnej. Proces zakażania się chorą ideologią trwa bowiem w czasie.
Dewastacja umysłu odbywa się na własne życzenie tego, który postanowił z własnej woli stać przy korycie i przeżuwać informacyjną sieczkę płynącą z jednego źródła telewizyjnej prawdy lub radia Gaworit Maskwa.
W takim razie jak ten mechanizm działa?
Działania polegające na wszczepianiu urojeń przez chorego psychicznie ideologicznego przywódcę nie są zbyt skomplikowane. Są bardzo podobne do indukcji hipnotycznej. Wprowadzanie tłumów Niemców w trans hipnotyczny, jak pisze S. Marks, to narzędzie, jakim Hitler posługiwał się w trakcie swoich przemówień.
Jeżeli żarliwym wystąpieniom towarzyszy symbolika np. religijna, podniosły nastrój, śpiewanie pieśni religijnych, tworzenie rytuałów, to działanie sugestii wprowadzającej tłum w hipnotyczny trans staje się silniejsze, a zasiewanie politycznego obłędu łatwiejsze.
To działanie z premedytacją, świadome? Czy raczej w głowie dyktatora, manipulatora tkwi przekonanie, że działa słusznie? Przecież Putin wie, kto ginie w Ukrainie, wie, że to nie są nacjonaliści.
Prawdy o mechanizmach sterujących zachowaniem Putina dowiemy się za pewien czas. Z perspektywy wiedzy psychologicznej warto pamiętać, że zawsze jest kilka czynników wpływających na to, jakie podejmujemy zachowania.
Wracając do brutalnego określenia o "przywiązywaniu do koryta", wiąże się ono z wymiernymi korzyściami przywiązanych do władzy – trzeba pamiętać, że oni sami nie bardzo chcą rezygnować z przywilejów, jakich dostąpili. Nie można więc wykluczyć, że ci ludzie mają także bezpośredni wpływ na przebieg tej wojny.
Trudno mi to cały czas zrozumieć, bo jednak mówimy o zabijaniu ludzi, małych dzieci. Nie wiem, jak okrutnym człowiekiem trzeba być, żeby tak działać. Czy oprawcy kiedyś zrozumieją, co zrobili?
Ludzie, którzy ulegli indukcji urojeniowej, nie ulegają natychmiastowemu wyleczeniu, gdy im dyktator powie: "Sorry, żartowałem. To, co wam mówiłem, nie jest prawdą". Nie da się łatwo wyhamować rozpędzonej żądzy krwi. To samonapędzająca się machina. Już nie potrzeba rozkazów dowódcy, aby siać zniszczenie.
Jeśli kolega zabił dziewczynkę na moich oczach, to ja też chcę spróbować, jak to jest, kiedy strzela się do uciekającego cywila czy zbłąkanego psa, kota, konia. Do ukraińskiego żołnierza się boję, bo mogę zginąć. To dlatego jesteśmy świadkami trudnych do zrozumienia morderstw.
Oczywiście nie wszyscy żołnierze okazują się zwykłymi przestępcami. To jak bardzo posunie się proces dewastacji norm moralnych u określonego człowieka, będzie zależeć od narzędzi używanych przez politycznego czy wojskowego przywódcę, albo szefa terrorystycznej organizacji, do zaszczepiania chorych myśli i budowania politycznych przekonań. Znane są strategie stosowane przez zaburzonego psychicznie władcę umysłów.
Na przykład?
Strategia pierwsza: Skupić uwagę odbiorcy. Polityk, który chce wpłynąć na twoje poglądy, musi sprawić, żebyś go zauważył i żebyś przez chwilę skupił na nim uwagę. Jeżeli to osiągnie, to jego dalsze działania są już proste. Mają za zadanie zdestabilizować twój system emocjonalnej równowagi.
Zrównoważony spokojny umysł nie przyjmie chorej idei. Jest jak wyschnięta glina, na której nie zakiełkuje żadne ziarno. Zdestabilizować to znaczy wywołać w twoich przeżyciach niepokój, zaciekawienie, współczucie, lęk. Każda z tych emocji może stać się wytrychem do twojego umysłu.
Najsilniej działają współczucie i lęk. A litość i lęk ciągną za sobą agresję.
Wzbudzanie agresji jest politykowi niezbędne w procesie umacniania swojej pozycji. Ma wśród jego zwolenników zarażonych chorymi ideami wyselekcjonować monstra, agresywne psy, którymi polityk szczuje niepokornych.
Hitler wyhodował oddziały esesmanów i wskazywał im na Żydów, których uczynił winnych za wszystkie nieszczęścia. Islamscy terroryści pokazują na cywilizację zachodu i niewiernych, na których wydali wyrok śmierci.
Winnego zawsze da się znaleźć.
W procesie wszczepiania urojeń ktoś musi być winny za coś. Polityk musi wskazać zdrajcę, mordercę, bo musi skanalizować nagromadzone w wyniku "prania mózgu" negatywne emocje w zaszczepionych urojeniami umysłach jego zwolenników. Wróg więc nie może być ładny. Jest wykoślawiony i zamiast twarzy ma raczej pysk.
Hitler wykoślawiał i obśmiewał wizerunki Żydów. Ich twarze były prezentowane w karykaturalny sposób.
Wróg jest potrzebny, żeby podtrzymywać u zwolenników polityka niepewność, strach, lęk. Wróg nie jest jeden, jest ich wielu. Trzeba ich tropić, polować, jak na szczury, które pochowały się w dziurach.
Wroga trzeba wskazać palcem i nazwać zagrożenie: może okraść cię z twoich pieniędzy albo... zarazić nieznanymi, przywleczonymi z innej, brudnej i śmierdzącej kultury, niebezpiecznymi zarazkami, które mogą zabić tak samo, jak terroryści, którzy uderzyli w World Trade Center. Dlatego wróg musi być ciągle tropiony i łapany. Musi być karany.
Kara jest bowiem nagrodą dla zarażonych urojeniami zwolenników polityka. Do tego służą publiczne egzekucje. Winni muszą być publicznie bici słowami, ośmieszani, poniżani.
Kolejna strategia?
Polityk, ale też religijny przywódca, założyciel sekty religijnej, do otwartego i zdestabilizowanego umysłu musi ciągle wprowadzać uczucie niepewności. Niepewność to ta emocja, na którą polityk wrzuca ziarna urojeń, tak jak rolnik na żyzną glebę ziarna zboża. W tym procesie budowania urojeń ważnym elementem, na który zwraca uwagę w swoim opracowaniu Stephan Marks, jest także zagadkowość.
To zagadka ustawicznie skupi twoją uwagę i sprawi, że co jakiś czas nastawiasz umysł na słuchanie przywódcy – czy dzisiaj już znajdzie rozwiązanie czy tylko zaciekawi bardziej, mówiąc, że cel jest już blisko. Wywołanie i podtrzymywanie zaciekawienia to ten moment, w którym wpadłeś w sidła. Inni też.
Teraz już nie jesteś sam. Korzystasz także z wiedzy i niewiedzy tłumu. Stajesz się "baranem" w stadzie innych "baranów", którzy nie znając prawdy, oczekują na oświecenie przez przywódcę stada – polityka, władcę umysłu.
O psychozie indukowanej, czyli chorobie, która powstaje w wyniku "zarażenia się myślami drugiej osoby", pisał już Iwaszkiewicz, przedstawiając ją w opowiadaniu "Matka Joanna od aniołów". Przeorysza klasztoru zostaje "opętana przez diabła". Zarażeniu opętaniem ulegają również jej podwładne. W psychozie indukowanej świat ma dwa zabarwienia – biel i czerń. Są dobrzy i źli. Winni i ofiary. Sprawiedliwi i oprawcy.
Przełożeni kościelni borykający się w zakonach z urojeniami zaindukowanymi działają zgodnie z psychologicznym zaleceniem wobec takich psychoz – oddzielają osobę chorą od osób zarażonych jej oddziaływaniem. Urojenia mijają samoistnie. Nastaje spokój.
Indukowane urojenia o treści religijnej wbrew pozorom nie dotyczą okresu średniowiecza. Z wybuchem tego typu psychoz mieliśmy do czynienia całkiem nie tak dawno w Zakonie w Kazimierzu Dolnym.
Co się tam działo?
W klasztornej kaplicy zaczęto odprawiać mistyczne nabożeństwa. Msze były celebrowane w dziwnych, wymyślonych językach. Przełożona Jadwiga wpadała w ekstazę i niektórym siostrom zdawało się, że przemawia przez nią sam Duch Święty.
Kierująca wówczas zgromadzeniem Jadwiga Ligocka nie uznawała najmniejszego sprzeciwu. "Przemawia przez ciebie szatan" – słyszały zakonnice, które próbowały żyć według trochę innych reguł, niż te narzucane przez przełożoną.
"Mateńka" z każdym dniem wymyślała coraz bardziej zaskakujące nakazy. O codziennym życiu w klasztorze decydowały objawienia siostry Jadwigi, których ponoć doznawała podczas prywatnych rozmów z Bogiem. W straszliwych wizjach widziała apokalipsę. Jedyną nadzieją miała być "wiosna Kościoła", do poprowadzenia której została powołana przez Stwórcę.
Wspólne modlitwy, świece, pochodnie, tworzenie nastroju. Powstaje klimat, budzą się emocje, otwiera się umysł, do którego chora psychicznie zakonnica wszczepia swój chory świat. To kolejny model wszczepiania chorych myśli. Najczęściej religijnej psychozie towarzyszy histeria i teatralność.
Zarażony urojeniami polityczny czy religijny tłum jest jak odbezpieczony granat. Wystarczy trącić, aby wybuchł i zniszczył także samego siebie.
Wracając do wojny i zachowań rosyjskich żołnierzy, nie wszyscy się na to godzą.
O określonych zachowaniach człowieka, według bardzo starej teorii prof. Andrzeja Lewickiego, decydują 4 czynniki. Pierwszy czynnik to sytuacja, w jakiej się znaleźliśmy. Nikt z nas do końca nie wie, jak się zachowa w określonej sytuacji. Nie mamy takich narzędzi, żeby stwierdzić, jak byłoby na pewno. Nie wiem, jak się zachowam, gdy obok mojego bloku będzie spadała bomba. Mogę przypuszczać, ale pewności nie mam.
Drugi czynnik to tzw. czynnik wewnętrzny, czyli nic innego jak nasze wewnętrzne narządy. Inaczej zachowa się pani w określonej sytuacji, kiedy będzie miała pani biegunkę, inaczej, gdy migrenę, a jeszcze inaczej, kiedy bolałby panią kręgosłup itd.
Trzeci czynnik nazywa się czynnikiem doświadczenia. Jest on związany z tym, ile posiadamy wcześniej zdobytej wiedzy na temat określonej sytuacji. Jeśli wielokrotnie udzielałem pomocy osobom rannym, to wiem, jak się zachowam, wiem, że na widok krwi nie zemdleję.
Czwarty i ostatni czynnik związany jest z naszą osobowością. O nim warto powiedzieć więcej, żeby wyjaśnić, dlaczego część żołnierzy jednak nie zachowuje się zgodnie z oczekiwaniami dowódców, dlaczego są odporni na działanie bombardowania związanego z wszczepianiem nienawiści w ich głowy.
Amerykański psycholog Daniel Kahneman, laureat Nagrody Nobla, opisał procesy decyzyjne zachodzące w naszym mózgu w warunkach niepewności. Proces ten, mówiąc w olbrzymim uproszczeniu, podzielił na dwa systemy.
Pierwszy system to olbrzymia hurtownia, gdzie ma pani biliardy poukładanych pudełek. One są oczywiście połączone między sobą w specyficzny sposób, ale każde pudełko ma swoją nazwę: matematyka, historia, geografia, mama, ciocia, babcia, kolega, film, książka, normy moralne, normy etyczne itd. W każdym pudełku zgromadzona jest jakaś wiedza – zakodowane w naszych strukturach mózgowych informacje.
Pudełka mają różne rozmiary, co jest zależne od tego, ile informacji w nich zgromadziliśmy. Im więcej, tym większe jest pudło i tym silniej działa na mechanizm związany z emocjami.
Mechanizm ten może pani sobie wyobrazić w dowolny sposób, choćby jako balon. Jeśli pojawiają się w nim emocje nastawiane na zachowania agresywne, tym bardziej w tej wielkiej hurtowni eksponuje się pudło z napisem etyka, moralność itd., które wyhamowuje takie zachowania. A jak bardzo jest w stanie wyhamować, zależy właśnie od jego rozmiarów.
I część z tych żołnierzy doświadcza czegoś takiego. Ma w sobie coś, co nakazuje im, mimo olbrzymiej presji, indoktrynacji, działań sugestywnych, zachowywać się zgodnie z moralnymi zasadami, informacjami, które zbierali przez całe życie do tego pudełka.