W drugiej turze wyborów prezydenckich we Francji zwyciężył ubiegający się o reelekcję prezydent Emmanuel Macron. Jakie emocje panowały w sztabie jego rywalki Marine Le Pen? Odczuwalne było zdecydowane rozczarowanie, ale kandydatka skrajnej prawicy wygłosiła, że nie zamierza odchodzić z polityki. Jak zapowiedziała, już wkrótce rozpocznie "wielką bitwę o wybory parlamentarne".
W niedzielę 24 kwietnia Francuzi wybrali gospodarza Pałacu Elizejskiego na kolejnych 5 lat
Prezydentem Francji ponownie został Emmanuel Macron
Po ogłoszeniu wstępnych wyników w sztabie kandydatki skrajnej prawicy Marine Le Pen zapadła cisza
- Zrobimy wszystko, aby zdezawuować pogardę, którą żywi Macron. Bardziej niż kiedykolwiek będę kontynuowała moje zaangażowanie na rzecz Francji - zadeklarowała Le Pen
W niedzielę Francuzi zdecydowali kto stanie na czele ich kraju. Jak wynika z exit polls, wybory prezydenckie wygrał Emmanuel Macron, na którego zagłosowało 58,2 proc. Francuzuów. Jego rywalka, szefowa skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen, uzyskała 41,8 proc. głosów.
Po ogłoszeniu sondażowych wyników zwolennicy Macrona wznieśli głośne okrzyki radości. W sztabie Le Pen w Armenonville zapadła cisza, którą przerwało przemówienie przywódczyni francuskiej skrajnej prawicy.
– Macron nie zrobi nic, aby ponownie zjednoczyć podzielony kraj – oznajmiła Marine Le Pen, która nie pogratulowała urzędującemu prezydentowi zwycięstwa w wyborach. – Nad krajem mógł wznieść się wielki wiatr wolności. Francuzi zdecydowali inaczej - stwierdziła dodając przy tym, że jej wynik stanowi "sam w sobie głośne zwycięstwo".
Maron zwycięzcą wyborów we Francji. Le Pen zapewnia, że nie odejdzie z polityki
Jak oceniła, Francuzi pokazali w niedzielę wieczorem, że chcą "silnej przeciwwagi dla Emmanuela Macrona, że chcą opozycji, która będzie ich bronić i chronić".
- Zrobimy wszystko, aby zdezawuować pogardę, którą żywi Macron. Bardziej niż kiedykolwiek będę kontynuowała moje zaangażowanie na rzecz Francji i Francuzów z determinacją i wolą, o których wiecie, że posiadam - oznajmiła Le Pen swoim zwolennikom, zapowiedając, że rozpocznie "wielką bitwę o wybory parlamentarne", które mają się odbyć już w czerwcu.
Le Pen zapowiedziała również w swoim wystąpieniu, że "nigdy nie opuści swoich ideałów, nigdy nie opuści republiki" i zamierza "walczyć z rządami elit Macrona". Na koniec przemówienia poprosiła swoich zwolenników o odśpiewanie Marsylianki.
"Gratulacje Emmanuel Macron. Dzięki Twojej wygranej będzie więcej Europy w Europie. I mniej Rosji. A już niedługo nadejdzie taki dzień, że będziemy mieli Paryż w Warszawie" - napisał na TwitterzeDonald Tusk 11 minut po tym, jak pojawiły się wstępne wyniki głosowania.
"Dobre wieści z Francji dla demokratycznego świata, dla UE i dla Ukrainy. Porażka Le Pan porażką Putina i populistów wszelakich. Gratulacje dla Emmanuela Macrona" - napisała z kolei posłanka Barbara Nowacka (KO).
Przez ponad godzinę po ogłoszeniu wstępnych wyników wyborów zwycięstwa Macronowi nie pogratulowali za to prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki (PiS).
Oczywiście wolelibyśmy, żeby wynik był inny. Jednak ponad 43 proc. głosów oznacza spektakularne zwycięstwo. Miliony naszych rodaków wybrały Rassemblement National. Jesteśmy bardziej zdeterminowani niż kiedykolwiek. Nie mam do nikogo pretensji ani żalu. Nie zapomnimy Francji, która została zapomniana. Idee, które reprezentujemy, osiągnęły nowe wyżyny. W tej porażce nie mogę nie czuć nadziei.
Marine Le Pen
cytowane przez Onet przemówienie po II turze wyborów prezydenckich we Francji