
Wyczerpani życiem w ciągłym natłoku e-maili, smsów i telefonów, podpięci do sieci 24 godzinę na dobę, coraz częściej marzymy, aby odciąć się od świata i spędzić choć jeden dzień offline. Eksperci mówią nawet o syndromie ”zmęczenia technologią”. Twierdzą jednak, że od postępującej technologizacji naszego życia nie ma ucieczki.
Czytaj też: Czy Facebook zastąpi wspomnienia?
Izabela Meyza i Witold Szabłowski bez komórek, komputerów i internetu radzili sobie przez pół roku. W ramach eksperymentu, którego owocem była książka “Nasz mały PRL. Pół roku w M-3 z trwałą, wąsami i maluchem”, przez 6 miesięcy żyli w świecie wczesnych lat osiemdziesiątych.
Zauważyliśmy, że po tym, jak odcięliśmy się od internetu i komórek, w naszym życiu zaczęły się dziać ciekawe rzeczy
Dr Barbara Frątczak-Rudnicka, konsultant ds. badań w 4P Research Mix, w magazynie “Brief” pisała:
W reakcji na szybko postępującą technologizację naszego życia, na przesyt „wiecznie podłączonym stylem życia” (ang. always plugged-in existence) dochodzi do głosu potrzeba bardziej wyważonego funkcjonowania na „platformach” on- i off-line. Jest to trend określany jako de-teching, offlining czy unplugging, czyli po prostu – wylogowanie.
Z badań, o jakich wspomina w tekście dr Frątczak-Rudnicka, wynika, że także w Polsce ten trend zatacza coraz szersze kręgi. Około połowy przebadanych przez 4P Research Mix ma poczucie, że zbyt dużo czasu spędza korzystając z najnowszych technologii i mniej więcej tyle samo osób stara się coś z tym zrobić, ograniczając korzystanie z komputera i telefonu komórkowego.
W turystyce umocnił się trend „wylogowanych wakacji”, ale oczywiście nie ma szans, by mógł osiągnąć masową skalę. Pojawiają się też „unplugged weddings” i „unplugged campings”, ale w Polsce na razie się z tym nie spotkałam.
Barbara Frątczak-Rudnicka przywołuje w swoim tekście różne formy indywidualnych i grupowych strategii ograniczania wpływu technologii na nasze życie. Wymienia m.in. takie akcje, jak „Unplug your kids” czy “Tydzień wolny od ekranów”. – Rzeczywiście, takie “kontrtrendy” się pojawiają. Warto wspomnieć chociażby o National Unplugging Day, obchodzonym w ramach “slow-life’owego” projektu Sabbath Manifesto. Mam jednak wrażenie, że to wciąż niewielki trend – ocenia Natalia Hatalska i przyznaje, że nie mamy szans na odwrócenie kierunku zmian. – Ja urodziłam się jeszcze w czasach analogowych, ale kolejne pokolenie jest już w pełni “scyfryzowane”. Młodzi ludzie naprawdę nie wyobrażają sobie życia bez komputerów i komórek – mówi.
Jedna z moich studentek bez telefonu komórkowego, w którym sprawdzała codziennie temperaturę, nie była w stanie ustalić, jak ma się ubrać, bo nie miała w domu termometru.
Badaczka w rozmowie z naTemat zwraca uwagę na to, że nowoczesna technologia jest nam coraz bliższa także w wymiarze fizycznym, cielesnym. W dzienniczkach studenci pisali m.in. o tym, że “ręka odruchowo sięga do kieszeni po telefon”, lub że “czują wibracje” swojej komórki, choć nie mieli ze sobą telefonu. – Technologia przestaje być czymś zewnętrznym wobec nas, zostawia ślady w “pamięci” naszego ciała. Ruch ręki po telefon przestaje być skutkiem intencji – nasza ręka “sama” sięga do kieszeni – mówi dr Nowotny.
Czy jesteśmy więc skazani na „wiecznie podłączony styl życia”, o jakim wspominała w swoim tekście dr Frątczak-Rudnicka? Natalia Hatalska twierdzi, że ciężko będzie się nam uniezależnić, bo zbyt duży “kawał życia” łączy się już ściśle z nowymi technologiami. – Proszę pomyśleć o zwykłej komórce. Trudno byłoby się nam z nią rozstać choćby z powodu zdjęć i zapisków, które znajdują się w jej pamięci. To często całe mnóstwo naszych wspomnień – mówi.

