Wyczerpani życiem w ciągłym natłoku e-maili, smsów i telefonów, podpięci do sieci 24 godzinę na dobę, coraz częściej marzymy, aby odciąć się od świata i spędzić choć jeden dzień offline. Eksperci mówią nawet o syndromie ”zmęczenia technologią”. Twierdzą jednak, że od postępującej technologizacji naszego życia nie ma ucieczki.
– Założyłam sobie jakiś czas temu, że w każdym tygodniu dwa dni spędzę nie używając komputera – mówi Natalia Hatalska, blogerka, ekspert branży mediowo-reklamowej i fanka nowoczesnych technologii. – Początkowo plan był taki, aby zawsze były to środy i piątki, ale ciężko mi trzymać się tego postanowienia – przyznaje. Twierdzi, że ostatnio bez włączenia komputera udaje się jej wytrzymać tylko raz w tygodniu, a co więcej, cały czas korzysta z telefonu komórkowego, w którym w każdej chwili może sprawdzić pocztę. – Ale na wakacjach odcięłam się całkowicie. To były dwa tygodnie bez internetu – mówi ze śmiechem.
Czytaj też:Czy Facebook zastąpi wspomnienia?
Bez Facebooka jak bez ręki
Izabela Meyza i Witold Szabłowski bez komórek, komputerów i internetu radzili sobie przez pół roku. W ramach eksperymentu, którego owocem była książka “Nasz mały PRL. Pół roku w M-3 z trwałą, wąsami i maluchem”, przez 6 miesięcy żyli w świecie wczesnych lat osiemdziesiątych.
– Najpierw było przerażenie, panika. Później mieliśmy poczucie, że bez komórki i internetu coś ważnego może nas ominąć. Ale na koniec nauczyliśmy się tak funkcjonować. Zauważyliśmy, że po tym, jak odcięliśmy się od internetu i komórek, w naszym życiu zaczęły się dziać ciekawe rzeczy – mówi Witold Szabłowski. Podkreśla, że pracując tradycyjnymi metodami nad tekstem dla “Gazety Wyboczej” o Litwie, musiał odwiedzić bibliotekę i rozmawiać z żywymi ludźmi, a nie tylko wymieniać z nimi e-maile. – Artykuł wyszedł świetnie, choć praca nad nim zajęła mi dużo czasu. Ale moi rozmówcy mieli prawdziwe twarze, prawdziwe głosy – wspomina dziennikarz.
Agata Nowotny jest doktorem socjologii. Zajmuje się designem, kulturą wizualną oraz nowymi mediami. W ramach zajęć przeprowadza ze studentami eksperyment, polegający na tym, że na jeden dzień rezygnują z używania jakichkolwiek elektronicznych urządzeń służących do komunikowania się. – Problemy pojawiają się od razu, bo wiele osób nie ma innego budzika poza tym w komórce – mówi dr Nowotny.
Opowiada, że z niemal 200 dzienniczków, jakie studenci prowadzili w czasie, gdy byli “wylogowani”, wyłania się obraz pokolenia, które prawie nie potrafi wyobrazić sobie życia bez współczesnych technologii. – Pierwszą reakcją jest lęk i niepokój, często irracjonalny. Ktoś boi się, że dziewczyna nie przyjdzie na umówione spotkanie, ktoś inny, że chłopak akurat tego dnia może mieć zawał – wspomina ze śmiechem socjolożka.
Wyloguj się!
Dr Barbara Frątczak-Rudnicka, konsultant ds. badań w 4P Research Mix, w magazynie “Brief” pisała:
Z badań, o jakich wspomina w tekście dr Frątczak-Rudnicka, wynika, że także w Polsce ten trend zatacza coraz szersze kręgi. Około połowy przebadanych przez 4P Research Mix ma poczucie, że zbyt dużo czasu spędza korzystając z najnowszych technologii i mniej więcej tyle samo osób stara się coś z tym zrobić, ograniczając korzystanie z komputera i telefonu komórkowego.
Barbara Frątczak-Rudnicka przywołuje w swoim tekście różne formy indywidualnych i grupowych strategii ograniczania wpływu technologii na nasze życie. Wymienia m.in. takie akcje, jak „Unplug your kids” czy “Tydzień wolny od ekranów”. – Rzeczywiście, takie “kontrtrendy” się pojawiają. Warto wspomnieć chociażby o National Unplugging Day, obchodzonym w ramach “slow-life’owego” projektu Sabbath Manifesto. Mam jednak wrażenie, że to wciąż niewielki trend – ocenia Natalia Hatalska i przyznaje, że nie mamy szans na odwrócenie kierunku zmian. – Ja urodziłam się jeszcze w czasach analogowych, ale kolejne pokolenie jest już w pełni “scyfryzowane”. Młodzi ludzie naprawdę nie wyobrażają sobie życia bez komputerów i komórek – mówi.
– Wielu moich studentów twierdzi, że jeden dzień odwyku od cyfrowych technologii komunikacyjnych uświadamia im, że są od nich niemal uzależnieni. Moim zdaniem to lekka przesada i przykład języka, jakim o zjawisku mówią media. Myślę, że “uzależnienie” to za dużo powiedziane, niemniej jednak dla wielu osób technologia to już niemal druga skóra – ocenia dr Nowotny.
Badaczka w rozmowie z naTemat zwraca uwagę na to, że nowoczesna technologia jest nam coraz bliższa także w wymiarze fizycznym, cielesnym. W dzienniczkach studenci pisali m.in. o tym, że “ręka odruchowo sięga do kieszeni po telefon”, lub że “czują wibracje” swojej komórki, choć nie mieli ze sobą telefonu. – Technologia przestaje być czymś zewnętrznym wobec nas, zostawia ślady w “pamięci” naszego ciała. Ruch ręki po telefon przestaje być skutkiem intencji – nasza ręka “sama” sięga do kieszeni – mówi dr Nowotny.
“Kawał życia” w komórce
Czy jesteśmy więc skazani na „wiecznie podłączony styl życia”, o jakim wspominała w swoim tekście dr Frątczak-Rudnicka? Natalia Hatalska twierdzi, że ciężko będzie się nam uniezależnić, bo zbyt duży “kawał życia” łączy się już ściśle z nowymi technologiami. – Proszę pomyśleć o zwykłej komórce. Trudno byłoby się nam z nią rozstać choćby z powodu zdjęć i zapisków, które znajdują się w jej pamięci. To często całe mnóstwo naszych wspomnień – mówi.
– Nie bądźmy pesymistami. Nie wierzę, że stoimy przed katastroficznym scenariuszem, w którym “roboty zawładną naszym życiem” – mówi dr Agata Nowotny. Twierdzi, że ruch de-techingu i jemu podobne nie zmienią kierunku przemian, ale mogą wpłynąć na to, że nauczymy się lepiej korzystać ze współczesnych technologii.
Z dr Nowotny zgadza się Barbara Frątczak-Rudnicka: – To trend, który nie zagraża potężnemu zwrotowi w kierunku „scyfrowania”. Trzeba go traktować jako potrzebę chwili oddechu, zresetowania, wzmocnienia relacji typu "face two face" – mówi badaczka.
– Kiedy skończyliśmy nasz eksperyment, Facebook szybko wessał mnie z powrotem – mówi Witold Szabłowski. – Ale jednocześnie mieliśmy gorące postanowienie, żeby częściej spotykać się ze znajomymi, odwiedzać ich i zapraszać do domu. Można powiedzieć, że to wciąż taki Facebook, ale z żywymi ludźmi zamiast zdjęć. I bez internetu – śmieje się Szabłowski.
Zauważyliśmy, że po tym, jak odcięliśmy się od internetu i komórek, w naszym życiu zaczęły się dziać ciekawe rzeczy
Dr Barbara Frątczak-Rudnicka
dla magazyny “Brief”
W reakcji na szybko postępującą technologizację naszego życia, na przesyt „wiecznie podłączonym stylem życia” (ang. always plugged-in existence) dochodzi do głosu potrzeba bardziej wyważonego funkcjonowania na „platformach” on- i off-line. Jest to trend określany jako de-teching, offlining czy unplugging, czyli po prostu – wylogowanie.
Dr Barbara Frątczak-Rudnicka
konsultant ds. badań w 4P Research Mix
W turystyce umocnił się trend „wylogowanych wakacji”, ale oczywiście nie ma szans, by mógł osiągnąć masową skalę. Pojawiają się też „unplugged weddings” i „unplugged campings”, ale w Polsce na razie się z tym nie spotkałam.
dr Agata Nowotny
socjolożka, antropolożka
Jedna z moich studentek bez telefonu komórkowego, w którym sprawdzała codziennie temperaturę, nie była w stanie ustalić, jak ma się ubrać, bo nie miała w domu termometru.