Bałkany mogą stać się kolejnym polem walki między Zachodem a Rosją. Niemiecka prasa donosi, że Władimir Putin już próbuje przywrócić konflikt, który w latach 90. kosztował życie 100 tysięcy osób. Chodzi o Bośnię i Hercegowinę – kraj, w którym Kreml umocował swojego człowieka.
W latach 1992-1995 wybuchła wojna etniczna w Bośni i Hercegowinie, która kosztowała życie 100 tysięcy osób
Konieczna była interwencja NATO, która została odebrana przez Kreml za prowokacje. Od 1995 roku kraj został podzielony na dwie jednostki administracyjne: Federacje Bośni-Hercegowiny i Republikę Serbską
Od tego czasu między Zachodem a Rosją trwa walka o wpływy na Bałkanach. To właśnie stamtąd może nadejść kolejny cios ze strony Władimira Putina
Unia Europejska już wzmacnia tam swoją obecność militarną. Niemcy zaś rozmawiają o szczególnym wsparciu dla trwającej tam misji stabilizacyjnej
To stąd może nadejść kolejny cios Putina. UE już zaczęła działać
Podczas brutalnej, nieuzasadnionej inwazji na Ukrainę oczy opinii publicznej są odwrócone od wydarzeń, które mają miejsce w innych państwach. Bałakany to kolejne miejsce, gdzie Unia Europejska i Rosja walczą o swoje wpływy.
Jak donosi Deutsche Welle, Władimir Putin już może próbować przypominać o zaszłościach historycznych, by destabilizować kolejny region Europy. Pierwsze działania odnotowaliśmy w lipcu 2021 roku.
Wówczas lider bośniackich Serbów Milorad Dodik zaczął zaostrząc politykę separatystyczną, zgodnie z którą Bośna ma stanowić luźną federację. Wyjaśnijmy – propagandysta utrzymuje bliskie stosunki z Kremlem.
Nie chodzi jednak tylko o relacje między jednym politykiem. Rosja od ponad 20 lat wspiera tamtejszych separatystów, stawiając się w roli "wielkiego brata". W rozmowie z AFP ekspert ds. Bałkanów Florian Bieber ocenił, że jednym z przyczyn narastania konfliktu jest zbyt małe zaangażowanie ze strony Zachodu
– Jest jasne, że Rosja otwarcie zerwała z Zachodem w kwestii Bośni. Bałkany zostały zdestabilizowane głównie z powodu nieobecności UE. Wydaje mi się, że zagrożenie ze strony Rosji naprawdę zmusiło USA i UE do przyjęcia nieco poważniejszego podejścia – powiedział.
Mówiąc w skrócie – Rosja wykorzystując swoją pozycję w Bośni może doprowadzić do wzniecenia kolejnych niepokojów, starć, a w najgorszym wypadku otwartego konfliktu. Zniweczyłoby to wieloletnią, ciężką oraz kosztowną pracę Zachodu.
Jak pisze Deutsche Welle, Zachód zaczął reagować na ryzyko wzniecania kolejnych konfliktów poza terytorium Ukrainy. Obecność wojskowa Unii Europejskiej w Bośni została podwojona. Teraz stacjonuje tam 1100 żołnierzy.
Niemcy zaś rozważają ponownie wysłanie żołnierzy z Bundeswehry. Berlin może między innymi wesprzeć misję stabilizacyjną Althea. Działania UE wsparł Londyn i Waszyngton, które nałożyły sankcje na Milorada Dodika.