Kiedyś idol ukraińskich kibiców, dzisiaj uważany za zdrajcę narodu. Anatolij Tymoszczuk to postać, która w obliczu wojny w Ukrainie - straciła to wszystko - na co pracowała przez sportowe życie. Skreślony przez piłkarską federację oraz kibiców były zawodnik nadal jednak szokuje swoimi prorosyjskimi zachowaniami.
Anatolij Tymoszczuk to jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci, jeśli mowa o ukraińskiej piłce nożnej ostatnich dekad. Trudno się temu dziwić, skoro Ukrainiec pochodzący z Łucka wygrał podczas swojej kariery zarówno Puchar UEFA(2008), jak i Ligę Mistrzów (2013). Do listy można zresztą dopisać jeszcze wiele innych sukcesów w krajowych ligach, chociażby trzykrotne mistrzostwo Ukrainy czy dwukrotny tytuł mistrza Niemiec.
W tym drugim przypadku Tymoszczuk był piłkarzem słynnego Bayernu Monachium. Dodatkowo defensywny pomocnik osiągał sukcesy także jako zawodnik Szachtara Donieck oraz Zenitu Sankt Petersburg. W przypadku występów w reprezentacji Ukrainy, Tymoszczuk dotarł ze swoją drużyną narodową do ćwierćfinału mundialu w 2006 roku.
Kiedy przyszło jednak do momentu próby, po wybuchu wojny w Ukrainie, słynny piłkarz nie odniósł się publicznie do agresji wojsk Władimira Putina. Tymoszczuk od 2017 roku jest związany - już jako członek sztabu szkoleniowego - z rosyjskimi gigantem, wspominanym Zenitem.
Klub z Sankt Petersburga i spokojna posada okazały się być ważniejsze od solidarności z ojczyzną. Tak przynajmniej bierność Tymoszczuka interpretują kibice oraz ukraińskie media. Zbulwersowani są również byli koledzy z drużyny narodowej, chociażby Andrij Jarmolenko, który po wybuchu wojny za naszą wschodnią granicą rozmawiał z "byłym kolegą".
"Zapytałem go, jak śpisz w nocy. Odpowiedział „nie śpię”. Potem zadzwonił do mnie. Powiedziałem mu, że kiedyś byłeś dla mnie wzorem do naśladowania, teraz jesteś niczym. Potem powiedział mi, żebym się odpieprzył, a ja mu to samo powiedziałem i to wszystko." - przyznał Jarmolenko w połowie kwietnia.
Tymoszczuk jest podejrzewany o współpracę z FSB (Federalna Służba Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej). Były piłkarz miał też odczuć na własnym portfelu sankcje względem Rosji, konkretnie dotyczące transakcji płatniczych. Z tego też powodu Tymoszczuk ma nie płacić alimentów na rzecz swoich córek.
Ukraińska federacja piłkarska zdecydowała też o wykreśleniu dokonań piłkarza. Jego 144 występy w reprezentacji istnieją zatem już tylko teoretycznie. Podobnie jest z licencjami, wyróżnieniami, pozwoleniem na pracę w Ukrainie. Rodzinny Łuck wykreślił Tymoszczuka z listy honorowych obywateli miasta.
Ukraiński piłkarz najwyraźniej jednak niewiele robi sobie z dochodzącej z ojczyzny krytyki. Maj Tymoszczuk otworzył radością uwiecznioną na zdjęciach podczas fety z mistrzostwa Rosji klubu z Sankt Petersburga.
"Świętuje zdobycie „tytułu” zeszłej nocy, podczas gdy jego rodacy są bombardowani, deportowani, gwałceni i zabijani przez kraj, który płaci jego pensję…" - napisano na Twitterze popularnego konta traktującego o ukraińskim futbolu "Zorya Londonsk".
43-latek bez jakiegokolwiek wstydu paradował w trykocie z logo Gazpromu, głównego sponsora klubu z Sankt Petersburga.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.