Liverpool zatopił Żółtą Łódź Podwodną i ma finał Ligi Mistrzów. Pięć minut geniuszu The Reds
Krzysztof Gaweł
03 maja 2022, 22:54·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 03 maja 2022, 22:54
Villarreal CF odpadł z Ligi Mistrzów, po wspaniałej walce przegrał 2:3 (2:0) z Liverpool FC i faworyzowani Anglicy mają finał rozgrywek. Żółta Łódź Podwodna odrobiła straty, walczyła heroicznie z The Reds, ale po zmianie stron w pięć minut odarli rywali z marzeń. W finale piłkarze Jürgena Kloppa zagrają z Manchesterem City lub Realem Madryt, rewanż w środę o 21:00.
Piłkarze Liverpoolu w pierwszym meczu półfinałowym Ligi Mistrzów zdominowali Villarreal CF, wygrali pewnie 2:0, a goście nie zdołali nawet oddać celnego strzału ma bramkę Anglików. The Reds ruszyli więc na Estadio de la Cerámica, by przypieczętować awans i zameldować się w finale, ale zespół Jürgena Kloppa czekała ciężka przeprawa w regionie Castellón, gdzie piłkarze Unaia Emery'ego chcieli godnie powitać giganta z Anglii.
Godnie, czyli jak przystało na półfinał Champions League. Nim na dobre rozgrzali się piłkarze Liverpool FC, musieli odrabiać straty. A Żółta Łódź Podwodna pokazała, że ma plan na rewanż i nie zamierza po raz drugi w dwumeczu dać się zepchnąć do narożnika i obijać rywalom. Już w 3. minucie kapitalnie wrzucił piłkę z lewej flanki Pervis Estupiñán, odegrał ją z prawej strony Etienne Capoue, a Boulaye Dia po prostu wpakował do siatki rywali.
Zszokowani piłkarze The Reds nadal mieli prowadzenie w dwumeczu, ale nie byli w stanie przenieść ciężaru gry pod bramkę rywali. A miejscowi grali tak, jakby jutra miało nie być. Groźnie próbował odpowiedzieć Thiago, uderzał zza pola karnego i musnął poprzeczkę, ale chwilę wcześniej faulował Naby Keita i piłka trafiła do miejscowych. Ci kontrowali z rozmachem, w 22. minucie świetnie urwał się Gerard Moreno, ale był na pozycji spalonej.
Cóż to była za walka, jakież zaangażowanie i serce zostawione na murawie, choć w Hiszpanii ulewnie padało i murawa nasiąknięta była wodą jak gąbka. Anglicy kochają taką pogodę, z minuty na minutę grali coraz pewniej, zabijając mecz i zmierzając po awans. Ale w ostatnich dziesięciu minutach znów dali się zaskoczyć i zapłacili za to srogą cenę. Już w 37. minucie było blisko gola dla miejscowych, Giovani Lo Celso wpadł w pole karne, zderzył się z Alissonem i domagał karnego. Sędzia Danny Makkelie i ekipa VAR uznali, że faulu nie było.
Żółta Łódź Podwodna ponowiła ofensywę, w 41. minucie kapitalnie poszedł do końcowej linii Etienne Capoue, wrzucił piłkę na piąty metr, a tam jak spod ziemi wyrósł Francis Coquelin i głową wpakował piłkę do bramki Anglików obok bezradnego Alissona Beckera. The Reds przeżyli koszmarne 45 minut i znaleźli się na krawędzi. Jeszcze nie byli w tym sezonie tak blisko pożegnania zLigą Mistrzów, ale wciąż mieli trzy kwadranse, by uratować finał.
Jürgen Klopp skorygował ustawienie, wpuścił na plac gry Luisa Diaza i zaczęły się emocje. The Reds ruszyli do ofensywy, a kapitalną okazję miał Trent Alexander-Arnold uderzył świetnie zza pola karnego, piłka po rykoszecie trafiła w poprzeczkę i miał mnóstwo szczęścia Geronimo Rulli, że nie wpadła do jego bramki. Chwilę później znakomity strzał nożycami oddał Luis Diaz, którego nikt nie pilnował w szesnastce, ale piłka nie znalazła drogi do bramki.
Liverpool dominował i raz za razem nacierał na bramkę miejscowych, aż w 62. minucie wszedł z prawej strony w pole karne Fabinho, uderzył bardzo mocno z ostrego kąta i zdobył bezcenną bramkę dla The Reds. Koszmarny błąd popełnił przy tym uderzeniu Geronimo Rulli, piłka wpadła mu do bramki między nogami i niestety pomógł rywalom w powrocie do gry o finał Ligi Mistrzów. A to nie był koniec emocji we wtorkowy wieczór.
Atakowali goście, szukali wyrównania, a pod bramką brylował Luis Diaz. Kolumbijczyk w 66. minucie minął dwóch rywali, uderzył z pola karnego i jakimś cudem Raul Albiol zdołał trącić piłkę, która otarła się jeszcze o słupek i wyszła poza boisko. Ale już minutę później było 2:2, bo Kolumbijczyk wykorzystał kapitalną centrę Trenta Alexandra-Arnolda i wpakował piłkę do bramki miejscowych, niwecząc ich heroiczny wysiłek w pierwszej połowie meczu.
Trzeci cios zadał kwadrans przed końcem Sadio Mane. Tym razem fatalny błąd obrony Villarreal pomógł gwiazdorowi The Reds, który wykorzystał nieporozumienie Geronimo Rullego i Juana Foytha, ograł w środku pola dwóch rywali, by pognać na bramkę i wpakować piłkę do siatki bezradnych piłkarzy z Hiszpanii. To był koniec widowiska, Żółta Łódź Podwodna została zatopiona.
Hiszpanie źle znieśli porażkę, bo mieli do przerwy rywali na widelcu, ale nie wytrzymali fizycznie. W końcówce koszmarny faul na Sadio Mane zaprezentował Pau Torres, ale z boiska wyleciał Etienne Capoue, który wyciął równo z trawą rezerwowego Curtisa Jonesa. To była frustracja pomieszana z bezradnością, gospodarze dali z siebie wszystko i nic więcej już nie mogli osiągnąć. Odpadli w półfinale, ale mają za sobą fantastyczną kampanię w LM.
Rywala w finale Ligi Mistrzów, który odbędzie się 28 maja 2022 w Paryżu, Liverpool FC pozna już w środę. Na Estadio Santiago Bernabeu Real Madryt podejmie mistrzów Anglii, czyli Manchester City i spróbuje odwrócić losy rywalizacji. Pierwszy mecz wygrali 4:3 (2:1) piłkarze Josepa Guardioli, ale Królewscy to mistrzowie odrabiania strat. Kto będzie górą? Pierwszy gwizdek o godzinie 21:00.
Villarreal CF - Liverpool FC 2:3 (1:0)
Bramki: Boulaye Dia (3), Etienne Capoue (41) - Fabinho (62), Luis Diaz (67), Sadio Mane (74)