W Polsce jest ich kilkadziesiąt, w całej Europie ponad 200. Rodzice mogą w nich anonimowo zostawić noworodka, którego nie chcą wychowywać. Przedstawicielka Komitetu Praw Dziecka przy Organizacji Narodów Zjednoczonych przekonuje jednak, że okna życia powinny zostać zdelegalizowane.
– Zawsze jest to dla nas głębokie przeżycie – przyznaje siostra Wanda ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi, kiedy pytam ją o dzieci przyniesione do okna życia przy ul. Hożej 53 w Warszawie. Siostry pełnią przy nim stały dyżur. – Noworodkiem zajmujemy się, przewijamy, a później wzywamy pogotowie oraz informujemy policję – mówi siostra. W grudniu miną cztery lata, od kiedy okno zaczęło funkcjonować. W tym czasie siostry znalazły w nim 11 dzieci.
Okna życia na cenzurowanym
Czy już wkrótce okna nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie, zostaną zlikwidowane? Chce tego Maria Herczog, węgierska członkini Komitetu Praw Dziecka przy ONZ. – Istnienie okien życia narusza prawo dzieci i ich rodziców do tego, by otrzymać od państwa pomoc pozwalającą na ich wychowanie – powiedziała według doniesień abcnews.com przedstawicielka ONZ.
Czytaj:Profesor oskarża edukatorów seksualnych o zbiorowe molestowanie młodzieży. Grupa Ponton: To kuriozalne!
Herczog tłumaczyła, że państwa powinny walczyć z przyczynami porzucania noworodków przez rodziców, czyli ubóstwem i patologiami społecznymi, a nie zachęcać do zrzekania się odpowiedzialności za los dziecka. Dodała też, że nie można pozbawiać najmłodszych prawa do wiedzy, kim są ich rodzice. Według relacji mediów, Herczog podkreślała również, że w wielu przypadkach kobiety mogą być zmuszane przez swoich partnerów do porzucania dziecka. Komitet ma w najbliższym czasie podjąć rozmowy z przedstawicielami Parlamentu Europejskiego, aby przekonać Unię do delegalizacji okien życia.
Dwoje rocznie w każdym z okien
W naszym kraju pierwsze było okienko w Krakowie, później otwarto to przy Hożej, w Warszawie. Portal csmonitor.com informuje, że okna życia funkcjonują w co najmniej 11 europejskich państwach. W Niemczech jest ich ok. 100, w Polsce i Czechach mniej więcej 40, we Włoszech, Rosji, na Słowacji i Litwie po ok. 10. Według danych ONZ, które cytuje portal, w ostatnich latach w skali Europy w okienkach pozostawiono co najmniej kilkaset dzieci – mniej więcej dwoje rocznie w każdym z okien. Są jednak kraje, gdzie restrykcyjnie przestrzega się zakazu porzucania dzieci – należą do nich np. Kanada i Wielka Brytania.
Siostra Wanda tłumaczy, że dzieci z okna życia trafiają pod opiekę szpitala, z którym zakonnice współpracują, tam noworodki są badane. Następnie dziecko trafia do Interwencyjnej Placówki Opiekuńczej i tam zaczyna się dla niego normalna droga adopcyjna. – Z moich informacji wynika, że wszystkie 11 dzieci trafiło do rodzin zastępczych – mówi siostra.
Okna bez alternatywy
– W Polsce poza możliwością zostawienia dziecka w jednym z okien życia, rodzice mogą również zrzec się praw do opieki nad nim w szpitalu, gdzie przyszło na świat. Takie dziecko zostaje przeznaczone do adopcji, ale w ciągu 3 miesięcy rodzice mogą zmienić zdanie i je odebrać – tłumaczy Aleksandra Sołtysiak, feministka, członkini Członkini Zielonych 2004.
Jej zdaniem likwidacja okna życia nic nie da, bo konieczne jest wprowadzenie systemowej pomocy rodzicom. – Jeśli je zamkniemy, to jedyną alternatywą będzie śmietnik, a przecież wiemy z mediów, że takie przypadki się zdarzały. Musimy zająć się przyczynami problemu, a nie jego skutkami – mówi. Jej zdaniem kluczową sprawą jest wprowadzenie do szkół edukacji seksualnej, a także legalizacja aborcji i refundacja antykoncepcji.
Krytyczny wobec pomysłu likwidacji okien życia jest również Dariusz Hybel z Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia, choć jego diagnoza sytuacji jest skrajnie odmienna od poglądów Aleksandry Sołtysiak. – To niepokojące, że propozycja delegalizacji okien życia pada z ust przedstawicielki ONZ. Dla ich funkcjonowania nie ma żadnej realnej alternatywy, która uwzględniałaby prawo dziecka do życia – mówi. – Mam wrażenie, że ten pomysł należy oceniać w perspektywie dotychczasowej praktyki ONZ, która polega na promocji aborcji i środków wczesnoporonnych – mówi.
– Nie wiemy, kto przynosi dzieci, zapewniamy tym osobom pełną anonimowość. Wierzymy, że na taki krok decydują się tylko ludzie w naprawdę trudnej sytuacji. Mamy świadomość, że najlepiej byłoby, gdyby okno nie było potrzebne, ale chcemy stworzyć szansę dla wszystkich tych, którzy nie mają warunków, by wychować dziecko – mówi siostra Wanda. Nie zgadza się ze stwierdzeniem, że okna są zachętą do zrzucenia z siebie odpowiedzialności za los potomka. – To nie jest łatwe, za każdym razem to na pewno dramatyczna sytuacja – twierdzi.
Reklama.
Aleksandra Sołtysiak
feministka, członkini Członkini Zielonych 2004
Jeśli je zamkniemy, to jedyną alternatywą będzie śmietnik, a przecież wiemy z mediów, że takie przypadki się zdarzały. Musimy zająć się przyczynami problemu, a nie jego skutkami.
Siostra Wanda
Zgromadzenie Sióstr Rodziny Maryi
Mamy świadomość, że najlepiej byłoby, gdyby okno nie było potrzebne, ale chcemy stworzyć szansę dla wszystkich tych, którzy nie mają warunków, by wychować dziecko.