nt_logo

Kibice Realu wyszli pod koniec półfinału LM i za karę nie zobaczyli triumfu nad Man City

Krzysztof Gaweł

06 maja 2022, 10:13 · 2 minuty czytania
Jak informuje dziennik "Marca", część kibiców Realu Madryt nie dotrwała do końca meczu z Manchesterem City w półfinale Ligi Mistrzów – obserwując przegrywający 0:1 zespół zaczęła wychodzić ze stadionu. I przez to nie zobaczyła, jak ich zespół awansuje do finału w spektakularny sposób. Okazało się, że nie ma możliwości powrotu na trybuny Estadio Santiago Bernabéu. Być tam i nie zobaczyć tego triumfu? Niebywałe!


Kibice Realu wyszli pod koniec półfinału LM i za karę nie zobaczyli triumfu nad Man City

Krzysztof Gaweł
06 maja 2022, 10:13 • 1 minuta czytania
Jak informuje dziennik "Marca", część kibiców Realu Madryt nie dotrwała do końca meczu z Manchesterem City w półfinale Ligi Mistrzów – obserwując przegrywający 0:1 zespół zaczęła wychodzić ze stadionu. I przez to nie zobaczyła, jak ich zespół awansuje do finału w spektakularny sposób. Okazało się, że nie ma możliwości powrotu na trybuny Estadio Santiago Bernabéu. Być tam i nie zobaczyć tego triumfu? Niebywałe!
Część kibiców Realu Madryt nie dotrwała do końca meczu z Manchesterem City i przez to nie zobaczyła, jak ich zespół awansuje do finału LM Fot. AP/Associated Press/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google Kibice w Hiszpanii mają taki zwyczaj, który rzadko praktykowany jest na innych stadionach w Europie, że wychodzą ze stadionu jeszcze przed zakończeniem meczu, jeżeli ich drużynie nie układa się rywalizacja albo mają przekonanie, że mecz jest już przegrany. Tak oceniła sytuację w półfinale Ligi Mistrzów spora grupa fanów Realu Madryt, którzy kilka minut przed końcem gry zaczęli opuszczać Estadio Santiago Bernabéu.


Manchester City prowadził 1:0 po bramce Riyada Mahreza, Real Madryt grał źle i nie potrafił zaatakować, a do dogrywki brakowało dwóch bramek. Jak się okazuje, lepiej wierzyć w swój zespół do końca, bo futbol potrafi być nieprzewidywalny. "Marca" opisała sytuację, która miała miejsce pod koniec meczu, gdy część fanów opuściła już obiekt i ruszyła w drogę powrotną do domów.

Nie widzieli więc na własne oczy, jak Rodrygo w 90. minucie wyrównuje wynik na 1:1 i przywraca nadzieję Królewskim. Nie widzieli, jak dwie minuty później Brazylijczyk trafia po raz drugi i doprowadza do sensacyjnej dogrywki. Nie wiedzieli też bramki Karima Benzemy z rzutu karnego tuż na początku dogrywki, która wprowadziła Los Blancos do finału Champions League.

Nie widzieli, bo okazało się, że po wyjściu ze stadionu nie ma na niego powrotu. Być tam i przegapić najważniejsze? To się przecież w głowie nie mieści.

Część fanów już w okolicach stadionu słyszała wrzawę na trybunach po kolejnych bramkach Rodrygo i szybko zrozumiała, że popełniła koszmarny błąd. "Marca" określiła triumf nad Manchesterem City jako "najwspanialszą noc w historii Estadio Santiago Bernabéu". I zaprezentowała materiał wideo, na którym kibice siedzą pod stadionem, albo zbici w grupki oglądają mecz na telefonach komórkowych. A jeszcze chwilę wcześniej byli na trybunach i mogli to wszystko śledzić na żywo.

Ich ukochany Real Madryt znów był jedną nogą za burtą Ligi Mistrzów, znów miał nóż na gardle, ale po dwóch trafieniach Rodrygo w samej końcówce gry oraz bramce Karima Benzemy w dogrywce ograł Manchester City 3:1 (0:0, 2:1) i wyszarpał mu awans do finału rozgrywek. W nim zmierzy się, tak samo jak w 2018 roku, z Liverpool FC Juergena Kloppa.

Dla trenera Carlo Ancelottiego to piąty finał w karierze, nikt nie ma na koncie więcej. Czy ktoś może zatrzymać Królewskich? Dziś wydaje się to po prostu niemożliwe.

Czytaj także: https://natemat.pl/411055,real-madryt-manchester-city-krolewscy-zagraja-w-finale-ligi-mistrzow