
Rzeźniczak krytykowany za drogi pasek. Piłkarz odpowiedział, nawiązując do zbiórki na chorego syna
Jakub Rzeźniczak pochwalił się ostatnio wizytą na Stadionie Narodowym. Zapozował do zdjęcia w eleganckim stroju, do którego miał dobrany drogi pasek. Jedna z internautek zwróciła uwagę na cenę luksusowego dodatku, biorąc pod uwagę fakt, że trwa zbiórka na leczenie jego ciężko chorego syna Oliwiera. Piłkarz szokująco na to odpowiedział.

Reklama.
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Dzięki pieniądzom z internetowej zbiórki dziecko mogło razem z mamą polecieć do Izraela na badania. Po kilku tygodniach nieobecności w mediach społecznościowych była partnerka piłkarza wróciła i opowiedziała, co obecnie dzieje się z chorym Oliwierem.
Po raz kolejny zwróciła się do obserwatorów z prośbą o pomoc. Uruchomiła drugą już zbiórkę funduszy na leczenie małego Oliwiera. Tym razem potrzeba ponad 400 tys. złotych.
Jedna z internautek wytknęła ojcu Oliwiera drogi pasek do spodni, podając jego wartość. "Trzy tysiące złotych warty jest ten pasek" – napisała pod postem. Kapitan Wisły Płock postanowił zareagować na ten komentarz.
"Był wart 1500 zł siedem lat temu, jak go kupiłem. Napisz do mnie, to Ci wyślę zdjęcia, w jakim jest stanie. Jak weźmiesz za 500 zł i wpłacisz na Oliwiera, jest twój, kozaku" – odpisał.
Podkreślił też, że jest gotów do dalszej konwersacji z internautką. "Czekam na odpowiedź" – dodał. Inna użytkowniczka zareagowała: "Raczej się nie doczekasz". Rzeźniczak skwitował to dobrze znanym powiedzeniem: "Kozak w necie...".
Przypomnijmy, że Krzysztof Stanowski, po rozmowie z Jakubem Rzeźniczakiem nagrał odcinek swojego programu "Dziennikarskie Zero", w którym zrelacjonował, co o kosztownym leczeniu chłopca myśli jego ojciec.
Okazało się wówczas, że Rzeźniczak wcale nie jest tak pewny, czy wyjazd do Izraela pomoże. – Dziecko zareagowało dobrze na chemię, drugiej chemii nie podano ze względu na COVID-19, ale niedługo ją dostanie. Tylko jak poleci do Izraela, to nie dostanie. Zdaniem Kuby, pewnie jego partnerka ma inne zdanie, ale wyjazd do Izraela nie pomoże temu dziecku, a wręcz przeciwnie – mówił dziennikarz.
Dodajmy, że w najnowszej relacji na Instagramie Stępień opowiedziała, jakie badania wykonano chłopcu w klinice w Izraelu. Okazuje się, że tamtejsi lekarze postawili inną diagnozę. U dziecka "nie wykryto śmiertelnego genu", jednak badania mają zostać powtórzone.
– Jeśli okaże się, że Oliwier tego genu nie ma, Oliwier ma większe szanse i większe rokowania są, na to, że wyjdzie z tego. (...) Zostanie usunięte pół wątroby razem z guzem i będzie mógł wrócić do normalnego dzieciństwa i normalnego życia – tłumaczyła Stępień.
Czytaj także:Reklama.