Mistrzowie Polski wyszli z opresji i wciąż walczą o złoto. Miała być feta, walka w finale trwa
Krzysztof Gaweł
11 maja 2022, 20:05·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 11 maja 2022, 20:05
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle była już gotowa do świętowania mistrzostwa Polski siatkarzy, szampany się chłodziły i będą musiały pozostać w lodówce. Mistrzowie Polski, siatkarze Jastrzębskiego Węgla, ograli gospodarzy w hali Azoty 3:1 (26:24, 20:25, 25:23, 25:22) i wciąż są w grze o złoto. Mecz numer cztery zostanie rozegrany w ich hali już w sobotę o godzinie 14:45.
Reklama.
Reklama.
Obserwuj naTemat w Wiadomościach GoogleGrupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle miała Jastrzębski Węgiel na widelcu w finale tegorocznej PlusLigi. Kędzierzynianie musieli "tylko" ograć po raz trzeci mistrzów Polski, by strącić ich z tronu i zająć miejsce Pomarańczowych na szczycie. W obecnym sezonie bili Ślązaków aż osiem razy z rzędu i nawet największym optymistom ciężko było przypuszczać, żeby ekipa JW odrodziła się w paszczy lwa. Ale siatkarze Nikoli Giolito nie mieli nic do stracenia, a do wygrania wszystko - czyli złoty medal mistrzostw Polski.
Rozpoczęli gospodarze mecz naładowani energią płynącą z trybun, świetnie dwa razy zagrali blokiem i zaraz odskoczyli (8:6). Jastrzębianie zachowali jednak spokój, wzmocnili serwis i sami objęli prowadzenie, gdy na blok nadział się Łukasz Kaczmarek (10:9). I znów wszystko się odwróciło, bo Tomasz Fornal posłał piłkę w aut, dając rywalom cenny punkt i wyrównanie w secie (14:14). Goście mieli nóż na gardle i postawili wszystko na jedną kartę. Serwowali potężnie, pracowali jak najęci w bloku i szukali błędów kędzierzynian.
Dwa kolejne punktowe bloki dały im cenny zapas punktów (19:16) i komfort gry w końcówce partii. Ścigali rywali siatkarze Gheorghe Cretu, wychodził z siebie Łukasz Kaczmarek, ale set nieuchronnie zbliżał się do końca (19:22). I wtedy na zagrywkę poszedł Aleksander Śliwka, zrobiło się 22:23 i nadzieja na wygraną rozpaliła kibiców w hali Azoty. Po chwili był już remis 24:24, Norbert Huber zablokował Tomasza Fornala, gra zaczynała się od nowa. Ale goście szybko zamknęli seta, zablokowali Kamila Semeniuka i wyszli na prowadzenie (26:24).
Bardzo mocno rozpoczęli drugą partię podrażnieni gospodarze, wprost rzucili się na rywali i szybko zyskali kilka punktów przewagi (6:2). Jastrzębski Węgiel znów grał bardzo cierpliwie, ale tym razem gospodarze nie zamierzali rozdawać prezentów i mistrzowie Polski nie potrafili odzyskać kontroli nad grą (7:11). Kapitalnie grali w kontrze kędzierzynianie, w ataku błyszczeli Kamil Semeniuk i Łukasz Kaczmarek, a świetnie piłki rozdawał Marcin Janusz.
Zacięli się jednak faworyci przy zagrywce Tomasza Fornala i nagle zostało im tylko jedno "oczko" zapasu (12:11). Ale szybko wrócili do swojej gry, wywierali na rywali presję zagrywką, do tego trafiali w kontrach i przewaga rosła (18:15). Tym razem to jastrzębianie musieli gonić wynik i przeciwników w decydujących momentach seta, ale Trójkolorowi mieli rękę na pulsie (21:17). I wyrównali stan finałowego spotkania, po bardzo dobrej końcówce (25:20).
To był finał aż się patrzy, emocje dosłownie kipiały z obu stron siatki, a nikt nie zamierzał oddawać pola. Gra byla kapitalna i bardzo wyrównana, ale gospodarze odskoczyli. Aleksander Śliwka obił blok JW, zrobiło się 8:5 dla Grupy Azoty ZAKSA i rywale znów mieli problem do rozwiązania. Nawet znakomita gra Stephena Boyera nie wystarczała na kędzierzynian, którzy szli po zwycięstwo i tytuł jak po swoje (12:9). Złapali na krótko zadyszkę (13:13), ale zaraz odzyskali przewagę i komfort prowadzenia gry (17:15).
Coraz mniej pomysłów na skuteczną i bardzo ofensywną siatkówkę miejscowych miała drużyna Pomarańczowych, szansę dostał Rafał Szymura, czyli siatkarz wychowany przed laty w hali Azoty. Coś drgnęło, Łukasz Kaczmarek zerwał atak i doprowadził do remisu (16:16), zaczął się siatkarski horror. Górą z klinczu dwóch potęg wychodzili jastrzębianie, którzy dwa razy oszukali rywali na siatce i szli po wygraną (20:18). Trójkolorowi rzucili się w pościg, Norbert Huber poradził rywali zagrywką (23:22), wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze. I wtedy Trevor Clevenot dwa razy trafił zagrywką Kamila Semeniuka (25:23).
Dość niespodziewanie Jastrzębski Węgiel znalazł się o krok od wygranej na terenie rywali i mógł wrócić do gry o mistrzostwo Polski, przenosząc rywalizację do swojej hali. Grupa Azoty ZAKSA grała o uratowanie meczu numer trzy, znów rozpoczęła bardzo mocno (5:2), ale znów nie potrafiła utrzymać skuteczności w ataku i zaraz goście dopadli pretendentów do tytułu (8:9). Emocje kipiały, a obie ekipy szły na noże, byle tylko złamać rywali i zgarnąć cenne zwycięstwo (14:14, 18:18). I znów krok przed rywalami byli Trójkolorowi.
Gdy miejscowi zbudowali niewielką przewagę, Pomarańczowi zaraz wyrównywali i pilnowali rywali z niezwykłą pieczołowitością. Znakomitą walkę przerwała kontuzja Norberta Hubera, który przy stanie 19:19 upadł pod siatką i doznał urazu nogi. Koledzy znieści go z boiska, a potem szybko wrócili do walki o mistrzostwo Polski (20:20). A ta była po prostu kapitalna do samego końca. Ważną piłkę zepsuł Aleksander Śliwka i zrobiło się 21:22. Mistrzowie Polski mogli zamknąć mecz i tak właśnie się stało.
Kapitalną zmianę dał Rafał Szymura - wybrany zresztą MVP spotkania - znakomicie spisywali się pod siatką jastrzębianie, a Jan Hadrava zaserwował asa (24:22), a po chwili poraził rywali zagrywką i ułatwił kolegom zadanie na siatce (25:22). Zamiast wielkiej fety i świętowania mistrzostwa będzie kolejny mecz i kolejne emocje. Siatkówka kolejny raz pokazała, jak pięknym i nieprzewidywalnym potrafi być sportem.
Czwarty mecz finałowy, który jeszcze niedawno wydawał się opcją niezbyt realną, odbędzie się w sobotę na Śląsku (godzina 14:45). Jastrzębski Węgiel musi go wygrać, by wrócić raz jeszcze do hali Azoty i przedłużyć swoją nadzieję na tytuł. Grupa Azoty ZAKSA straciła serię kolejnych wygranych nad Pomarańczowymi, ale nadal prowadzi w play-off i wciąż brakuje jej jednego wygranego meczu, by wywalczyć swój dziewiąty tytuł. Pytanie, jak poradzi sobe z coraz lepiej grającymi rywalami i być może bez jednego z liderów, kontuzjowanego Norberta Hubera.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Jastrzębski Węgiel 1:3 (24:26, 25:20, 23:25, 22:25)
Sędzowali: Maciej Twardowski i Szymon Pindral
Widzów: ok. 3500
Stan rywalizacji: 2-1
Grupa Azoty ZAKSA: Marcin Janusz, Łukasz Kaczmarek, Kamil Semeniuk, Aleksander Śliwka, David Smith, Norbert Huber, Erik Shoji (libero) oraz Wojciech Żaliński, Bartłomiej Kluth, Krzysztof Rejno
Jastrzębski: Benjamin Toniutti, Jan Hadrava, Tomasz Fornal, Trevor Clevenot, Łukasz Wiśniewski, Jurij Gładyr, Jakub Popiwczak (libero) oraz Stephen Boyer, Eemi Tervaportti, Jakub Macyra, Rafał Szymura.