
Justyna Kowalczyka była o włos od awansu do finału sprintu w fińskim Kuusamo. Zabrakło ułamków sekund. Ale i tak Polka pokazała, że jej forma rośnie i miejsca w ścisłej czołówce są tylko kwestią czasu. Internetowi hejterzy, którzy po ostatnich zawodach krytykowali Kowalczyk, już niedługo będą zmuszeni znaleźć sobie nowego bohatera swych wpisów.
REKLAMA
Kowalczyk miała trochę pecha. W półfinale trafiła na doborową stawkę. Musiała zmagać się z Marit Bjoergen, która wcześniej, w ćwierćfinale, miała dużo szczęścia. Do tego Rosjanka Szapowałowa. Obie nie dały Polce szans na ostatnich metrach. Była jeszcze nadzieja, że Kowalczyk do finału awansuje z czasem. Trwała tylko chwilę, bo drugi półfinał wcale nie był wolniejszy.
Na podbiegu świetnie, gorzej na zakręcie
Przed ostatnią prostą był podbieg, na którym Kowalczyk zaatakowała. Jak zwykle - mocno, skutecznie, wyprzedzając kolejne rywalki. Jak za najlepszych lat. Niestety, chwilę później był zakręt. I tam stało się coś, co też często się dzieje. Polka mogła pokonać go lepiej, Bjoergen ją dogoniła i na ostatniej prostej miała dużo łatwiej. Potem Norweżka w finale wygrała bez żadnych problemów. Rozkręcała się z wyścigu na wyścig.
Przed ostatnią prostą był podbieg, na którym Kowalczyk zaatakowała. Jak zwykle - mocno, skutecznie, wyprzedzając kolejne rywalki. Jak za najlepszych lat. Niestety, chwilę później był zakręt. I tam stało się coś, co też często się dzieje. Polka mogła pokonać go lepiej, Bjoergen ją dogoniła i na ostatniej prostej miała dużo łatwiej. Potem Norweżka w finale wygrała bez żadnych problemów. Rozkręcała się z wyścigu na wyścig.
Kowalczyk od lat woli styl klasyczny od dowolnego. Z drugiej strony umiarkowanie lubi sprinty. Bo tam startujesz i już niedługo później przychodzi ci finiszować. I jeden, najmniejszy techniczny błąd kosztuje ułamki sekund. A ułamki sekund kosztują porażkę. Dziś bardzo niewiele zabrakło Polce, by znaleźć się w finale.
Wywiad z Justyną Kowalczyk przed obecnym sezonem:
W pierwszych zawodach Pucharu Świata - wyścigu na 10 kilometrów stylem dowolnym - Kowalczyk zajęła 27. miejsce. I pojawiła się krytyka. Ludzie nie mogli zrozumieć, że triumfatorka Tour de Ski, druga zawodniczka ostatniego sezonu, jest tak daleko. Pewnie jest bez formy - mówili jedni. Widać, że to nie będzie jej sezon - dodawali drudzy. Mało kto rozumiał, że w tym sezonie, oprócz Tour de Ski, są jeszcze mistrzostwa świata. A w narciarstwie biegowym jest niemal niemożliwe, by przygotować trzy szczyty formy.
Drodzy hejterzy - darujcie sobie
Polka pokazała, że jej forma rośnie i nie mamy się czego obawiać. Wygrała kwalifikacje, wygrała ćwierćfinał. Dzisiejszy "Przegląd Sportowy" cytuje jej trenera, Aleksandra Wierietielnego, który przed startem powiedział, że w Kuusamo powinny być początki dobrego biegania, choć, z drugiej strony, nie nastawia się jeszcze na jakieś wielkie sukcesy. I tak właśnie było.
Polka pokazała, że jej forma rośnie i nie mamy się czego obawiać. Wygrała kwalifikacje, wygrała ćwierćfinał. Dzisiejszy "Przegląd Sportowy" cytuje jej trenera, Aleksandra Wierietielnego, który przed startem powiedział, że w Kuusamo powinny być początki dobrego biegania, choć, z drugiej strony, nie nastawia się jeszcze na jakieś wielkie sukcesy. I tak właśnie było.
Wszyscy ci, którzy tydzień temu siadali przed klawiaturą i pisali w komentarzach "słaba jest", ci którzy pytali "gdzie ta mistrzyni?", teraz być może usiądą i napiszą "No dobrze, było lepiej, ale znów nie jest na podium". Do tych ludzi mam radę. Prostą. Darujcie sobie. Nie warto. Minie kilka tygodni i taki komentarz nie będzie miał racji bytu. Bo będą czołowe miejsca.
To nie koniec zmagań w Kuusamo. Fińskim mieście, położonym przy kole podbiegunowym, gdzie dzisiaj było -15 stopni. Sprint był pierwszą częścią trzydniowej imprezy "Ruka Nordic Opening" - w sobotę narciarki będą się ścigać na 5 km style dowolnym, a w niedzielę na 10 km klasykiem.
Dla Kowalczyk to dobra kolejność. Plan będzie prosty. W sobotę nie stracić. W niedzielę nadrabiać. Ile się da.
