Swoje 27 zwycięstwo z rzędu odniosła w sobotnie, wczesne popołudnie Iga Świątek. Polska liderka rankingu WTA rozprawiła się w ćwierćfinale turnieju w Rzymie z Aryną Sabalenką. 20-latka z Raszyna zwyciężyła 6:2, 6:1 i awansowała do niedzielnego finału.
Powrót Igi Świątekna zawodowe korty po przemyślanej przerwie na regenerację organizmu - przebiega we wzorowy sposób. Liderka rankingu WTA kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa. Dzięki piątkowej wygranej w ćwierćfinale turnieju WTA 1000 w Rzymie Polka mogła się popisać piątą najdłuższą passą zwycięstw od 2000 roku. 26 meczów z rzędu wygrała też Wiktoria Azarenka (2012). Dłuższe serie w tym czasie miały tylko Venus Williams (35), Serena Williams (34 i 27) i Justine Henin (32).
W sobotę Świątek zrównała się z młodszą z sióstr Williams. 20-latka z Raszyna po drugiej stronie siatki miała Arynę Sabalenkę, która choć wywodzi się z Białorusi, na zawodowych kortach nie występuje pod swoją flagą - ze względu na sankcje związane z wojną w Ukrainie.
Polka z Białorusinką spotkała się stosunkowo niedawno, rywalizując w finale turnieju w Stuttgarcie. Świątek ograła w Sabalenkę w dwóch setach 6:2, 6:2 - nie tylko wygrywając turniej i zdobywając nagrodę pieniężną - ale również Porsche Taycan GTS Sport Turismo.
Białorusinka choć zajmuje wysokie, ósme miejsce w rankingu WTA (nie tak dawno była wiceliderką na świecie), w rywalizacji z Polką pomimo różnych prób przejęcia inicjatywy w spotkaniu, mogła tylko podziwiać konsekwencję liderki światowych list.
Świątek konsekwentnie realizowała swój plan, od początku pozbawiając Sabalenkę chęci do gry. Wystarczy napisać, że Polka rozpoczęła od prowadzenia 4:0, dwukrotnie przełamując podanie przeciwniczki. Pierwszy set zakończył się w 31 minut, pewną wygraną Świątek 6:2.
Nieco więcej walki było w drugiej partii. Godzina rozgrywania meczu z pewnością nie sprzyjało paniom, zwłaszcza przy długich wymianach. Rozpalony do czerwoności kort ceglany w Rzymie był jednak areną wielu ciekawych zagrań. Ton wydarzeniom nadal nadawała Świątek, ponownie wychodząc na prowadzenie 4:0.
Wsteczne odliczanie zakończyło się po nieco ponad 40 minutach. Sabalenka nie ukrywała irytacji tym, jak ułożył się mecz przeciwko Polce. Kiedy zdobywała punkty, Białorusinka mocno "nakręcała się" głośną radością, żeby podjąć bardziej wyrównaną walkę z rywalką.
Nie zdało się to jednak na wiele. Świątek ponownie, konsekwentnie realizowała swój pomysł na mecz, w którym widać było przede wszystkim pewność własnych zagrań. Coś, co bez wątpienia na dobre weszło w krew Polce - odkąd została najlepszą tenisistką świata.
W drugim półfinale rzymskiego turnieju Tunezyjka Ons Jabeur zmierzy się z Darią Kasatkiną. Ta druga jest Rosjanką, ale podobnie jak Sabalenka - nie może reprezentować barw swojej ojczyzny - ze względu na ludobójstwo za naszą wschodnią granicą.
Początek drugiego półfinału w Rzymie o godzinie 17:00.
Warto przypomnieć, że Świątek broni tytułu zdobytego w stolicy Italii przed rokiem. Finałowe spotkanie zaplanowano na niedzielę o godzinie 13:00. Transmisję z występów Świątek w tourze WTA przeprowadza CanalPlus Sport.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.