Białoruś rozmieszcza dodatkowych żołnierzy wzdłuż granicy z Ukrainą, Polską i Litwą. Zdaniem brytyjskiego wywiadu taki ruch Łukaszenki może negatywnie wpłynąć na obronę Donbasu. Analitycy zaznaczają przy tym, że białoruski dyktator balansuje między poparciem rosyjskiej inwazji a chęcią uniknięcia bezpośredniego zaangażowania swoich wojsk.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Przy granicy z Polską, Litwą i Ukrainą pojawiły się dodatkowe oddziały białoruskiej armii
"Rozumiejąc określone zagrożenia, które mogą nadejść, reagujemy adekwatnie" – oświadczył niedawno białoruski minister obrony
Brytyjski wywiad uważa, że taki ruch białoruskiego dyktatora może pokrzyżować plany ukraińskiej armii w Donbasie
Alaksandr Łukaszenka coraz śmielej grozi Polsce i wysyła dodatkowe wojska na granice. Jak informowaliśmy w ubiegłym tygodniu w naTemat, przy granicy z Polską, Litwą i Ukrainą pojawiły się dodatkowe oddziały białoruskiej armii. Zdaniem brytyjskiego wywiadu, taki ruch białoruskiego dyktatora może pokrzyżować plany ukraińskiej armii.
Ukraińska armia może mieć spory problem przez Łukaszenkę
"Obecność sił białoruskich w pobliżu granicy z Ukrainą prawdopodobnie spowoduje konieczność utrzymywania tam sił Kijowa, które nie będą mogły wspierać działań w Donbasie przeciw wojskom rosyjskim" – zauważają analitycy z Londynu.
Brytyjski wywiad jednocześnie zauważa, że Alaksandr Łukaszenka stara się uniknąć bezpośredniego udziału w wojnie w Ukrainie. "Pomimo wcześniejszych spekulacji, siły białoruskie nie są dotychczas bezpośrednio zaangażowane w wojnę rosyjsko-ukraińską" - przypomniano.
Analitycy z Wielkiej Brytanii podkreślają jednak, że terytorium Białorusi było wykorzystywane jako punkt wyjścia do natarcia Rosjan na Kijów i Czernihów na początku wojny. Rosja przeprowadzała też z Białorusi ataki lotnicze i rakietowe na Ukrainę.
"Prezydent Białorusi prawdopodobnie będzie balansował między poparciem rosyjskiej inwazji a chęcią uniknięcia bezpośredniego zaangażowania wojskowego ze względu na ryzyko zachodnich sankcji, zemsty Ukraińców i możliwego niezadowolenia wśród białoruskich żołnierzy" – napisano w raporcie.
Łukaszenka też nie mówi o "wojnie" w Ukrainie
Przypomnijmy, Łukaszenka ostrzegł niedawno, że białoruska armia jest gotowa do walki i może wyrządzić "niedopuszczalne szkody" państwom NATO. Dodał, że jego kraj musi się bronić, ponieważ obawia się ataku ze strony wojsk Sojuszu.
– To są oczywiście bzdury. Białoruś – nawet gdyby rzeczywiście NATO chciało ją zaatakować, a już samo myślenie o tym jest absurdem – nie obroniłaby się, ponieważ armia białoruska jest po prostu słaba – komentował w rozmowie z naTemat Alaksiej Dzikawicki, wicedyrektor Biełsat TV.
Z kolei w niedawnym wywiadzie z agencją Associated Press Alaksandr Łukaszenka nie mówił o "wojnie" w Ukrainie, ale o "specjalnej operacji wojskowej". Białoruski dyktator ocenił, że Władimir Putin musi działać, ponieważ Ukraina "prowokuje Rosję".
Łukaszenka przekonywał jednocześnie, że jego kraj opowiada się za pokojem i że on sam wielokrotnie wzywał do uniknięcia działań wojennych. W kwestii groźby użycia broni jądrowej głównym argumentem przeciw dla niego jest to, że "Ukraina jest tuż obok".