Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Blackout challenge to niebezpieczne wyzwanie, które zostało spopularyzowane w czasie pandemii. Cześć z was może je pamiętać jeszcze z czasów pre-internetowych (pierwsze wzmianki pojawiły się w latach 30. XX wieku). Zasady są podobne: trzeba się tak poddusić, by na chwilę stracić przytomność. Jedyna różnica jest taka, że wcześniej wtedy nikt tego nie nagrywał i nie wrzucał na TikToka. Nie będę linkował jednak filmików, by nikt nie próbował tego naśladować.
"Zabawa" jest obarczona ogromnym ryzykiem. Już samo niedotlenie mózgu może prowadzić do jego uszkodzenia lub śpiączki. Wyzwanie z podduszaniem czasem kończy się śmiercią jak właśnie w przypadku Nylah Anderson z Pensylwanii. Jej mama znalazła ją w szafie 7 grudnia 2021 roku. Dziewczyna wisiała na pasku od torebki i nie reagowała. Trafiła do szpitala. Lekarze walczyli o jej życie kilka dni, ale przegrali.
Mama dziesięciolatki uważa, że jej córka trafiła na challenge, bo aplikacja sama jej go podsunęła na podstawie oglądanych filmików. Tawainna Anderson w swoim pozwie (w całości przeczytacie go tutaj) podkreśla, że algorytm TikToka wywnioskował, że śmiercionośne blackout challenge zainteresuje 10-letnią Nylah Anderson.
Matka obarczą winą właśnie mechanizm działania aplikacji. Uważa, że algorytmy biorą pod uwagę demografię, w tym wiek i żerują na najbardziej wrażliwych użytkownikach. "Jak dzieci, które wpadają się w niekończącą się pętlę sprzężenia zwrotnego z dopaminą, która powoduje uzależnienie i zmusza do dalszego angażowania się w TikToka" - czytamy w pozwie.
Amerykanka zapewniła, że jej córka wcześniej wyła wesoła, aktywa i niezwykle inteligentna - pomimo młodego wieku władała 3 językami. W pozwie załączyła też badania stwierdzające szkodliwość mediów społecznościowych na psychikę dzieci oraz inne niebezpieczne wyzwania (np. coronavirus challenge). Podaje także przykłady dzieci, które zginęły przez blackout challenge. M.in. w styczniu pisaliśmy o rówieśniczce Antonelli Sicomero, która również nie przeżyła wyzwania. Kilka miesięcy później zmarł 12-letni Joshua Haileyesu z Kolorado.
TikTok odpiera zarzuty, twierdząc, że po pierwsze: aplikacja przeznaczona jest dla osób, które skończyły 13 lat. A po drugie: to wyzwanie istniało już wcześniej. "To niepokojące 'wyzwanie', o którym ludzie zdają się dowiadywać ze źródeł innych niż TikTok, powstało przed naszą platformą i nigdy nie było na niej trendem" - oświadczył rzecznik platformy.
Tłumaczenie TikToka wydaje się logiczne (patrząc z perspektywy platformy), a mama dziewczynki powinna lepiej kontrolować to, co tak młoda córka przegląda i ma w smartfonie. Tawainna Anderson zresztą chce nagłośnić swoją historię, by dotarła do największej liczby rodziców. "Upewnijcie się, że sprawdziliście telefony swoich dzieci. Nigdy nie wiadomo, co na nich znajdziecie" - apelowała.
Amerykanka ma za to rację jeśli chodzi o niesamowitą moc algorytmów w mediach społecznościowych. Działają na nas dorosłych, a co dopiero na dzieci. Wpływają i często manipulują, naszymi poglądami, nastawieniami i emocjami (możemy kojarzyć słynną aferę z Cambridge Analytica, ale przecież każdego dnia zamykają się w coraz trwalszych bańkach). Tego też nie można bagatelizować. Należałoby też uregulować prawnie to, kto ponosi odpowiedzialność za np. popełnienie przestępstwa: sztuczna inteligencja, która podsyła nam filmiki czy jej twórca?
Czytaj także: https://natemat.pl/356303,fire-challenge-trzynastolatka-z-usa-podpalila-sie-i-trafila-do-szpitala