Dziś liczy się ich głos. Redakcja naTemat.pl zaprosiła do redakcji tych, którzy walczą z homofobią

Na początek mały "rzut historyczny". Nad tegorocznym dniem przeciw homofobii zaczęliśmy zastanawiać się jeszcze w kwietniu.

I kiedy w redakcyjnym gronie dyskutowaliśmy, jak zwrócić uwagę na dzisiejsze wydarzenie, nie brakowało nam naturalnie pomysłów, więc przygotowaliśmy się do dnia walki z homofobią już wcześniej – a efekty tych przygotowań możecie zobaczyć dokładnie teraz na naszej stronie głównej, gdzie zresztą Was zapraszamy.

Z tej okazji możecie przeczytać m.in. wyjątkowy reportaż Anety Olender z panem Michałem, który zdecydował się na coming out w wieku 50 lat, czy reportaż Heleny Łygas o Krzysztofie Leonie Dziemiaszkiewiczu, który przez ostatnie osiem lat był partnerem Thierry'ego Muglera, znanego projektanta mody. A to tylko czubek góry lodowej.

W naszych głowach szybko wykiełkowała jednak jeszcze jedna myśl – postanowiliśmy dziś oddać głos tym, którzy z homofobią walczą na co dzień. Stąd już było blisko do kolejnej myśli – że w tym dniu chcemy zaprosić do redakcji osoby, którym materia znana jest od podszewki.

Wspomniana piątka, o której piszemy wyżej, to:

W chwili, kiedy piszemy ten tekst, trwa już normalny redakcyjny dzień pracy, a my już teraz wiemy, że zaproszenie naszych gości do redakcji było strzałem w dziesiątkę. W dziennikarskiej pracy liczy się bowiem nie tylko warsztat, ale i wiedza, a nasi goście o problemach związanych z homofobią wiedzą wszystko.

Efekty działań naszych gości zobaczycie we wtorkowy wieczór w naTemat.pl. Przeczytacie m.in. o tym, jak wygląda (a właściwie nie wygląda) w Polsce procedura związana z tranzycją płciową, jak o kwestiach LGBTQ+ uczą (a właściwie nie uczą) wydziały psychologii na polskich uczelniach czy jakie szkoły w Polsce są najbardziej przyznaje uczniom LGBTQ+. Oraz co mogą zrobić te szkoły, które nie mają się jeszcze czym pochwalić.

Już teraz polecamy Wam artykuły naszych gości – i w tym momencie zachęcamy każdego z Was do walki z homofobią. Abyśmy za rok nie musieli spotykać się w tym samym miejscu.