Musisz pozwać rodziców i mieć gruby portfel. Korekta płci w Polsce to droga przez piekło
San Kocoń
17 maja 2022, 18:04·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 17 maja 2022, 18:04
Podczas zajęć zdalnych na uczelni przed komputerem siedzi chłopak. Zadbane krótkie włosy, ciemna broda. Zdecydowanie płaska klatka piersiowa. Gdy odpowiada na pytanie wykładowczyni wszyscy mogą usłyszeć męski, niski ton głosu. Wszystko wydaje się na miejscu, obraz zwyczajnego mężczyzny. Jednak jego odmienność od cispłciowej normy zdradza damskie imię, wyświetlające się na liście osób uczestniczących w spotkaniu online. Panie w sekretariacie nie mogły zbyt wiele zdziałać, według dowodu osobistego rozmawiają z kobietą. Proces sądowy dalej się toczy i nie wiadomo, za ile tygodni nastąpi uzgodnienie płci. Dużo zależy od woli sędziego – przecież w Polsce nie ma żadnych uregulowań prawnych dotyczących korekty płci.
Reklama.
Reklama.
17 maja to Międzynarodowy Dzień Przeciw Homofobii, Transfobii i Bifobii. Poniższy tekst powstał w ramach naszej akcji poświęconej walce z homofobią. W naTemat.pl w tym dniu oddajemy głos aktywistom, którzy dbają o prawa społeczności LGBTQ+. Więcej szczegółów tutaj.
San Kocoń – rzecznicze prasowe Stowarzyszenia Ostra Zieleń. Koordynatorze regionalne w projekcie Ranking Szkół Przyjaznych Osobom LGBT+. Interesuje się kulturą, ekologią i tematyką równościową.
W systemie prawa polskiego płeć prawna człowieka ustalana jest na podstawie wyłącznie jednego z elementów płci biologicznej, czyli płci genitalnej. To na podstawie zewnętrznych narządów płciowych jest określana płeć człowieka zaraz po narodzeniu.
Niekiedy po latach okazuje się, że płeć odczuwana różni się od tej zapisanej w dokumentach. Mowa wtedy o transpłciowości. Jeśli człowiek nie odczuwa tej niezgody jest osobą cispłciową - jego tożsamość płciowa, osobiste poczucie własnej płci, pokrywa się z płcią metrykalną.
Polskie prawo nie daje odpowiedzi
Czy polskie prawo dopuszcza możliwość zmiany płci metrykalnej? Przepisy prawa nie regulują wprost tego zagadnienia. Jednak w orzecznictwie sądów utrwalił się pogląd, zgodnie z którym płeć człowieka jest elementem jego prawa stanu, które to prawo należy do kategorii praw osobistych człowieka, chronionych przez przepisy Kodeksu cywilnego (art. 23 i 24).
Poczucie przynależności do danej płci może być więc uznane za dobro osobiste i jako takie podlega ochronie również w drodze powództwa o ustalenie na podstawie art. 189 Kodeksu postępowania cywilnego.
Pozwanymi w takiej sprawie są rodzice osoby chcącej dokonać korekty płci, natomiast w przypadku braku rodziców – kurator. Transfobiczni rodzice mogą być zmorą całego procesu. Kochani i tolerancyjni również. To niesamowity stres procesować się z własnymi rodzicami, którzy wcale nie chcą słuchać o intymnych szczegółach życia swojego dziecka - wyglądzie jego genitaliów i życiu łóżkowych. To naprawdę obdzierające człowieka z godności.
Skomplikowane procedury
W sądzie trzeba przedstawić rozbudowaną dokumentację medyczną. Wywiad u psychologa i możliwość samostanowienia o własnej osobie? Proces tranzycji obejmuje wizyty u seksuologa, endokrynologa, ginekologa lub urologa oraz psychiatry - często bez żadnych podejrzeń chorób psychicznych.
Długie procedury są wbrew Polskiemu Towarzystwu Seksuologicznemu, które przekonuje, by "nie przedłużać nadmiernie procesu diagnostycznego", bo szkodzi to zdrowiu psychicznemu osób transpłciowych. Wymagane badania to tomografia komputerowa, badania krwi, EEG, poziom hormonów. Dodatkowo lekarz może też zlecić oznaczenie chromatyny płciowej, badanie kariotypu czy też badanie nasienia lub rentgen macicy.
Wszystkie badania z prywatnej kieszeni, a nieliczni w Polsce lekarze i lekarki zajmujący się tematem transpłciowości lubią naciągać finansowo kolejki osób czekających na możliwość życia w zgodzie ze sobą.
Ta sławna i przerażająca terapia hormonalna, którą często straszą media (pechowo, pigułki zmieniające płeć na zawołanie nie istnieją) to moment, w którym wiadomo, że pacjent lub pacjentka jest w pełni gotowości na korektę płci.
W ramach terapii otrzymuje hormony właściwe dla danej płci oraz blokery hamujące wytwarzanie hormonów płciowych. Na tym etapie zaczynają zmieniać się rysy twarzy i dystrybucja tłuszczu w ciele. Kobietom zaczynają rosnąć piersi, a u mężczyzn pojawia się zarost i zmienia się tembr głosu.
Rodziców też trzeba pozwać
To wszystko brzmi skomplikowanie. Może należy podsumować wszystkie problemy, z którymi może spotkać się osoba transpłciowa chcąca poprawić oznaczenie płci w swoich dokumentach. Przed pojawieniem się na sali sądowej czeka ją wizyta u wielu specjalistów, kolejne skierowania i duże wydatki finansowe.
Rozpoczęcie procesu sądowego wiąże się z pozwaniem własnych rodziców. Przed zmianą danych pojawia się potrzeba odbycia terapii hormonalnej, chociaż nie każdy może sobie na to pozwolić przez sprawy zdrowotne.
U transpłciowych mężczyzn "mile widziana" jest wcześniejsza mastektomia. Należy udowodnić, że podjęło się szereg działań medycznych i dąży do kolejnych, nawet jeśli danej osobie wcale nie przeszkadza jej "męski" czy "kobiecy" wygląd.
Niektórzy biegli wymagają "testu realnego życia", czyli udowodnienia, że mężczyzna żyje zgodnie z rolami społecznymi przypisanymi do mężczyzny, a kobieta w zgodzie z tymi przypisanymi do kobiety. Cały feminizm, czuła męskość i przełamywanie norm płciowych muszą zostać rzucone w kąt – trzeba udowodnić, że pasuje się do pewnych sztywnych ram.
Zeznajesz przed sądem, że jesteś mężczyzną, tak? To dlaczego twoja mama powiedziała, że jako dziecko bawiłeś się lalkami? Prawdziwi mężczyźni mieli tylko samochodziki...
Dużo zależy od sędziego i... portfela
Oczywiście można trafić na wyrozumiałego sędziego, który postanowi nie popadać w absurdy, jednak bez ram prawnych trzeba liczyć na szczęście, aby trafić na tolerancyjnego człowieka.
Na pierwszej rozprawie zwykle wyznacza się biegłego i po kilku miesiącach wraca na salę sądową. Jeśli rodzice utrudniają proces, ten może trwać nawet rok. Opłata sądowa wynosi 600 złotych, 500 złotych płaci się za pokrycie kosztów opinii biegłego. To oczywiście tylko wierzchołek góry lodowej kosztów bycia sobą.
Sam początek procesu, czyli wyrobienie opinii psychologicznej, to 1800-2000 złotych. Koszt zabiegów waha się pomiędzy 12 000 a 50 000 złotych w zależności od zakresu zmian i ich efektu estetycznego. Jeszcze badania, wizyty u innych specjalistów, koszt hormonów...
Jeśli sędzia w końcu przyzna ci, że jesteś kobietą lub mężczyzną, możesz zmienić oznaczenie płci w dowodzie i wpisać w nim swoje imię. Chociaż zapewne posługujesz się już nim od tygodni, miesięcy lub lat. Pewnie niespójność w twoim wyglądzie z danymi z dokumentów wywoływała u ciebie stres przy każdej zwykłej wizycie w banku czy kontroli drogowej. Dla innych ludzi to zwykłe czynności.
Gdy włączysz telewizję, usłyszysz o ideologii gender, tęczowej zarazie i niszczeniu polskich rodzin, tylko dlatego, że chcesz być sobą. Może jakiś kąśliwy znajomy rzuci żartem o "modzie na bycie trans".
Zmiany potrzebne od zaraz
Polsce jest potrzebna ustawa o ustaleniu płci i dofinansowanie tranzycji medycznej. W 2015 roku Sejm przegłosował projekt ustawy Anny Grodzkiej. Zawetowana przez Andrzeja Dudę ustawa miała upraszczać proces tranzycji i wyeliminować konieczność pozywania własnych rodziców.
Polska od lat ignoruje europejskie standardy prawnego ustalenia płci, w tym zalecenia Rady Europy i European Commission against Racism and Intolerance. Ktoś powie, że są sprawy ważniejsze dla całego społeczeństwa. Trudno się nie zgodzić, że z kryzysu wpadamy w kolejny kryzys.
Czy to jednak usprawiedliwienie dla krzywdzenia mniejszości? Każdy rok bez ustawy to rzucanie kłód pod nogi kolejnych osobom, chcących tylko uporządkować swoje życie.