Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
W Szwecji żyje ok. 70 tys. Kurdów, choć niektóre źródła wskazują, że nawet ok. 100 tys. Nikt nie wie dokładnie, ilu ich jest, bo szwedzkie biuro statystyczne nie zbiera danych w oparciu o pochodzenie etniczne.
Na pewno mieszkają głównie w Sztokholmie i Uppsali. W parlamencie mają nawet kilku deputowanych. – Z mojego punktu widzenia jest to grupa, która nigdy nie sprawiała problemów w szwedzkim społeczeństwie. Polegając na mediach nie rządowych, które podają pochodzenie etniczne cudzoziemców i krytykują różne występki przez nich popełniane, to jak sięgam pamięcią, nie spotkałam się, żeby w tym kontekście przedstawiano grupę Kurdów – mówi naTemat Teresa Sygnarek, szefowa Zrzeszenia Organizacji Polonijnych w Szwecji.
Wspomina o małżeństwach mieszanych, polsko-kurdyjskich, z którymi miała kontakt. – To, że są Kurdami nie znaczy, że mają jakiekolwiek powiązania, czy sympatie z PKK. Ci, których znam, to są ludzie, którzy się asymilowali w Szwecji. Mam dwa przykłady, gdy dwóch Kurdów przeszło na katolicyzm, żeby wziąć drugi ślub w kościele katolickim u nas – opowiada.
W Finlandii Kurdów jest znacznie mniej – ok. 15 tys.
Oczywiste jest, że zarzuty Turcji nie dotyczą wszystkich, ale przez sprzeciw Ankary wobec członkostwa Szwecji i Finlandii w NATO, niemal cała społeczność znalazła się na świeczniku.
Od tygodnia słychać o Kurdach w Szwecji, o kurdyjskich bojownikach, o terrorystach, którzy mieli tam znaleźć schronienie i dom.
PKK – Partia Pracujących Kurdystanu – odmieniana jest przez wszystkie przypadki. Podobnie Powszechne Jednostki Ochrony (YPG) – kurdyjska milicja działająca w Syrii, uważana przez Turcję za odłam PKK i również traktowana przez nią jako organizacja terrorystyczna.
A także ruch Fetullaha Gülena, który Turcja oskarża o próbę zamachu stanu w 2016 roku, a którego członkowie także mieli znaleźć schronienie w Szwecji. Jeden z nich to Abdullah Bozkurt, bardzo znany dziennikarz śledczy, komentator polityczny tureckiej gazety "Zaman" i jej anglojęzycznego wydania "Todays Zaman", która oskarżana jest o powiązania z ruchem Gülena.
Bozkurt jest w Szwecji od kilku lat, dziś jest dyrektorem organizacji non-profit Nordic Research and Monitoring Network w Sztokholmie. Tureckie władze wydały za nim już pięć listów gończych, oskarżając go o terroryzm i zniesławienie. Znalazł się też na liście 33 osób, których wydania Turcja domaga się od Szwecji i Finlandii.
A czego, jak wiadomo, oba kraje odmówiły, choć w przypadku części osób z listy podobno trwają jeszcze dyskusje.
– Na liście są osoby, którym zarzuca się związki z PKK. Są tam dziennikarze, działacze organizacji praw obywatelskich. To będzie trudna sprawa do rozwiązania. Po pierwsze te osoby dostały w Szwecji azyl. Po drugie, mają już szwedzkie obywatelstwo. Sprawy były nawet w sądzie w Szwecji. Sąd wydał oświadczenie, że nie ma podstaw do tego, żeby wydalać szwedzkich obywateli do Turcji – mówi Teresa Sygnarek.
Polka cytuje fragmenty wywiadu z Bezkrutem z dziennika "Dagens Nyheter": – Powiedział, że uważa, że w najlepszym razie w Turcji zostałby wtrącony do więzienia, w najgorszym przypadku by zginął. Dwa lata temu Abdullah został pobity przed swoim domem na przedmieściach Sztokholmu. Wyszedł ze śmieciami, gdy trzech nieznanych mężczyzn go zaatakowało. W tej chwili nie wiadomo, gdzie mieszka. Jego działalność skupia się na wywiadzie tureckim i innych tajnych operacjach.
Turcja grzmi dziś, że nie zgodzi się na wejście Szwecji i Finlandii do NATO i stawia warunki.
W mediach cytowane są żądania: Szwecja i Finlandia muszą uznać, że PKK i powiązane z nią organizacje terrorystyczne, oficjalne kontakty z nimi muszą się zakończyć, finansowe wsparcie dla syryjskiego YPG musi zostać wstrzymane, ruch Gülena nie może prowadzić działalności lobbingowej w Szwecji lub Finlandii, osoby poszukiwane, które Turcja chce postawić przed wymiarem sprawiedliwości, muszą zostać poddane ekstradycji.
To samo dotyczy Finlandii, choć w mniejszej skali. W Szwecji napięcie z powodu Kurdów trwa między tymi krajami nie od dziś.
Pierwsi Kurdowie zaczęli przyjeżdżać do Szwecji jeszcze w latach 50. ubiegłego wieku w celach edukacyjnych, potem w poszukiwaniu pracy. Od lat 70. zaczęły się fale polityczne. Pierwsza po przewrocie wojskowym w Turcji w 1971 roku, kolejna po najbardziej krwawym puczu w historii tego kraju, w 1980 roku. Przez lata Kurdowie uciekali do Szwecji przed prześladowaniami.
– Jest faktem, że w Szwecji znalazło miejsce bardzo dużo działaczy partii PKK, którą Turcja uznaje za terrorystyczną. To jest prawda. A dla Turcji jest to bardzo ważna kwestia, ponieważ od lat zmagają się z tym problemem – mówiła kilka dni temu naTemat dr hab. Danuta Chmielowska, turkolog i politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Przypomnijmy, partia powstała w 1978 roku, założył ją Kurd Abdullah Öcalan. Jej celem było założenie niepodległego, kurdyjskiego państwa. Od 1984 roku bojówki PKK prowadziły wojnę partyzancką, dokonywały zamachów, organizację uznano za terrorystyczną. Do walki z nimi Turcja zmobilizowała 350 tys. żołnierzy. To największa zmora Turcji, która na lata zdominowała jej politykę wewnętrzną, i najbardziej znienawidzona siła.
Ale jak Szwecja miała wspierać te kurdyjskie organizacje?
Co ważne, Szwecja uważa PKK za organizację terrorystyczną. Tak jak Turcja, UE, USA. Co więcej, był to pierwszy po Turcji kraj w Europie, który umieścił ją na takiej liście już w połowie lat 80.
– 14 maja w Berlinie minister spraw zagranicznych Szwecji spotkała się z ministrami spraw zagranicznych Turcji oraz Finlandii. Powiedziała wtedy bardzo otwarcie, że Szwecja i Turcja mają diametralnie odmienne poglądy na kilka organizacji kurdyjskich. Natomiast bardzo jasno stwierdziła, że Szwecja uważa, że PKK jest organizacją terrorystyczną. Jak wielu członków NATO prowadzi jednak rozmowy z innymi organizacjami kurdyjskimi – mówi Teresa Sygnarek.
– Turcja uważa, że w zasadzie wszyscy Kurdowie, zwłaszcza z północno-wschodniej Syrii należą do tej samej organizacji. Szwecja tak nie uważa – dodaje.
Największą kością niezgody jest YPG. To kurdyjska milicja związana z Syryjskimi Siłami Demokratyczny (SDF), działająca w czasie wojny domowej w Syrii jako koalicja kurdyjskich i arabskich bojówek. SDF walczyła z Państwem Islamskim, była i jest wspierana przez USA oraz koalicję walczącą z ISIS i jest ich sojusznikiem. Powszechne Jednostki Ochrony są zbrojnym skrzydłem PYD, Partii Unii Demokratycznej, które kontrolują obszary przy granicy syryjsko-tureckiej.
Tymczasem dla Turcji YPG i PYD to terrorystyczne organizacje, które mają powiązania z PKK.
Gdy w grudniu 2021 roku szefowa szwedzkiej dyplomacji Ann Linde spotkała się z przedstawicielką tego regionu i rozmawiała o sytuacji w północno-wschodniej Syrii, w Turcji uznano to za fatalne wydarzenie. Zdjęcie z tamtego spotkania teraz jest przypominane w mediach społecznościowych. Wraz z informacją, że w 2023 roku Szwecja ma przekazać Kurdom w tej części Syrii 376 mln dolarów wsparcia.
Od 2016 roku Szwecja przekazała Rodżawie, czyli Autonomicznej Administracji Północnej i Wschodniej Syrii 41 mln dolarów – przekazał portal rudaw.net.
"To nie pierwszy raz, gdy Szwecja odbywa spotkania z liderami terrorystów. Oficjalne delegacje często odwiedzają północno-wschodnią Syrię, by spotkać się z terrorystami z YPG" – grzmi jednak rządowy, turecki "Daily Sabath".
W innych przedstawiane są różne dowody na powiązania Szwecji z PKK.
– Szwecja zdecydowanie potępia i potępiała ofensywę Turcji w północnej Syrii, która według Szwecji jest sprzeczna z prawem międzynarodowym. Krytykowała powtarzające się ataki na Kurdów i obszary kurdyjskie. Apelowała o uwolnienie więźniów politycznych, dziennikarzy i działaczy demokratycznych w Turcji. Temat nie jest nowy, problem jest zaogniony i teraz przez Erdogana został sprytnie użyty. Ale media w Szwecji podchodzą do tego spokojnie. Traktują to jako chęć zaistnienia Erdogana, może wynegocjowania czegoś oraz odwrócenia uwagi od sytuacji w Turcji – mówi Teresa Sygnarek.
Przyznaje, że ostatnio o PKK w ogóle nie było dyskusji.
Chyba najgłośniej było przed laty, po zabójstwie premiera Olofa Palmego w 1986 roku, gdy kurdyjscy uchodźcy związani z PKK znaleźli się na celowniku. Do nich miał prowadzić jeden z dziesiątków śladów, które badała szwedzka policja.
Spekulowano nawet, że to rząd Palmego uznał PKK za organizację terrorystyczną, więc mogło to być motywem do zemsty. Prokuratura aresztowała i przesłuchała ponad 20 byłych członków PKK. Później okazało się, że bezpodstawnie.