Skandaliczna i niezrozumiała decyzja ws. Wimbledonu. Szantażem chcą przywrócić Rosjan?
Krzysztof Gaweł
21 maja 2022, 11:09·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 21 maja 2022, 11:09
Federacja męskiego tenisa (ATP), a w ślad za nią władze żeńskich rozgrywek (WTA) uznały tegoroczny Wimbledon za imprezę towarzyską. W odpowiedzi na decyzję organizatorów, którzy zakazali startu sportowcom z Rosji i Białorusi, tenisowe organizacje zdecydowały się nie przyznawać punktów rankingowych za prestiżową imprezę. To forma nacisku na Brytyjczyków, która ma zmusić ich do zmiany decyzji. Czy legendarna impreza odbędzie się bez gwiazd i bez sportowej stawki?
Reklama.
Reklama.
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Decyzja federacji ATP, a w ślad za nią WTA, zszokowała świat sportu. W piątek obie organizacje, które odpowiadają za rozgrywki męskie i żeńskie w światowym tenisie, zdecydowanie przeciwstawiły się decyzji władz Wimbledonu. I teraz okazuje się, że legendarna impreza znalazła się na zakręcie, choć ATP i WTA zastrzegły, że mogą zmienić decyzję. I postawiły Brytyjczykom twarde warunki, które muszą budzić niesmak.
Informacja o tym, że w tegorocznym Wimbledonie nie zagrają sportowcy z Rosji i Białorusi wywołała pod koniec kwietnia lawinę komentarzy. Organizatorzy poinformowali, że wobec agresji obu państw na Ukrainę nie zgadzają się na występy ich przedstawicieli w Londynie. Jak informuje "The Times", sprawa może mieć drugie dno. Od lat trofea zwycięzcom wręcza księżna Kate Middleton. Brytyjczycy obawiali się, że może ją wykorzystać kremlowska propaganda.
Jak zostanie rozwiązany impas, który wywołała decyzja All England Lawn Tennis and Croquet Club (organizator wielkoszlemowej imprezy), a potem twarda reakcja ATP oraz WTA? Obie federacje zapowiedziały, że nie będą przyznawać punktów rankingowych za występy na londyńskich kortach, co uczyni Wimbledon turniejem towarzyskim. Prestiż i wielkie premie finansowe to jedno, ale punkty są niezwykle ważne dla tenisowego kalendarza i decydują niejednokrotnie o losach zawodników w całym późniejszym sezonie.
ATP oraz WTA szantażują Anglików i zapowiadają, że mogą zmienić decyzję, o ile Rosjanie i Białorusini (obie nacje stanowią w świecie tenisa znaczącą grupę) dostaną zielone światło i będą mogli zagrać w Londynie. Co ważne, obie federacje zdecydowanie potępiły wojnę w Ukrainie. "Jednoznacznie potępiamy niszczycielską inwazję Rosji na Ukrainę" - napisało w swoim oświadczeniu ATP. Podobnie zareagowała federacja WTA, która przypomniała, że ponad milion dolarów przeznaczono na pomoc humanitarną dla ofiar wojny.
"WTA zdecydowanie potępia trwającą inwazję Rosji na Ukrainę. Nie chcemy niczego więcej, jak zakończenia wojny i pokoju na Ukrainie" - czytamy komunikat. Ale też oba związki przeciwstawiły się "dyskryminacji zawodników ze względu na narodowość" i domagają się przywrócenia sportowców z Rosji i Białorusi. Takie stawianie sprawy do szczyt hipokryzji oraz absurdu, bo dla agresorów sukcesy sportowców to woda na młyn, by łamać sportowe sankcje. I wyraz braku solidarności ze światem sportu, który ukarał ich surowo za agresję.
Brytyjczycy odpowiedzieli zdecydowanie i nie przestraszyli się szantażu. Jak zauważyli, nie ma innej drogi, niż sankcje wobec Rosji. O solidarność zaapelowali też do innych imprez spod znaku Wielkiego Szlema. W nadchodzącym Rolandzie Garrosie Rosjanie i Białorusini na pewno zagrają. A Wimbledon będzie trzecią wielkoszlemową imprezą w tym roku, rozpocznie się już 27 czerwca, a finały zaplanowano na 10 lipca.
Podjęliśmy jedyną słuszną decyzję dla naszego turnieju, jako imprezy sportowej o światowej renomie, ale też w zgodzie z decyzjami władz Wielkiej Brytanii. I będziemy się trzymać tej decyzji. Nie chcemy, by sukces na Wimbledonie wykorzystała machina propagandowa rosyjskiego reżimu. Decyzją ATP i WTA jesteśmy głęboko rozczarowani.
All England Lawn Tennis and Croquet Club
władze Wimbledonu o decyzji tensowych federacji ATP oraz WTA