Mistrz Polski przed historyczną szansą na triumf w Lidze Mistrzów. I to drugi rok z rzędu
Krzysztof Gaweł
22 maja 2022, 09:17·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 22 maja 2022, 09:17
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w niedzielny wieczór stanie przed szansą na historyczny triumf w siatkarskiej Lidze Mistrzów. Polska potęga zmierzy się z Trentino Itas w powtórce zeszłorocznego finału. Wówczas górą byli siatkarze mistrzów Polski, którzy mogą wygrać rozgrywki po raz drugi z rzędu. I skompletować potrójną koronę, bo już wcześniej sięgnęli po triumf w Pucharze Polski i PlusLidze. Przed nami wielkie emocje i starcie gigantów, które rozpocznie się o godzinie 21:00.
Sporo się zmieniło w siatkówce przez ostatni rok i bardzo zmieniła się ekipa z Opolszczyzny. Tuż po zeszłorocznym finale Champions League okazało się, że odchodzi trener Nikola Grbić, a zespół stracił połowę mistrzowskiej siódemki. Już bez Benjamina Toniuttiego, Jakuba Kochanowskiego, Pawła Zatorskiego oraz serbskiego szkoleniowca Grupa Azoty ZAKSA ruszyła w nowy sezon. Wielu pisało, że to koniec potęgi, wielu nie dawało wiary w kolejny udany rok i sukcesy. I co się okazało?
Że drużyna prowadzona przez Gheorghe Cretu jest jeszcze mocniejsza. Kędzierzynianie zaczęli sezon od falstartu w finale Superpucharu Polski (0:3 z Jastrzębskim Węglem), ale później przez długie miesiące wygrywali w PlusLidze i Lidze Mistrzów mecz za meczem, wygrali Puchar Polski (3:0 z Jastrzębskim Węglem we Wrocławiu). A potem odzyskali mistrzostwo Polski, bijąc w finale - a jakże - jastrzębian. Seria trwała cztery mecze, poza jedną chwilą słabości na swoim terenie, Grupa Azoty ZAKSA kontrolowała zmagania i pewnie ograła JW 3-1 w serii.
Teraz przyszedł czas na triumf w Lidze Mistrzów, drugi z rzędu i zarazem historyczny dla siatkówki oraz polskiego sportu w ogóle. Nie mamy w naszym sporcie drużyny, która zagrałaby rok po roku w finale europejskich pucharów. Nie mamy takiej, która wygrała by najważniejsze rozgrywki dwa razy, nie mówiąc już o dwóch triumfach pod rząd.
Jeżeli kędzierzynianie zagrają na swoim własnym poziomie i będą potrafili sobie poradzić z Włochami, napiszą niezwykłą historię. I nieźle zarobią, bo dla triumfatorów przygotowano czek wysokości 500 tysięcy euro (pokonany dostanie połowę tej kwoty). To premie najniższe z możliwych, bez porównania do piłki nożnej czy koszykówki. Ale w siatkówce i tak niezła kasa.
Po drugiej stronie siatki nasza ekipa spotka starych znajomych sprzed roku, ale zespół równie mocno przebudowany, jak sama Grupa Azoty ZAKSA. Nie zmienił się trener Angelo Lorenzetti, nie zmienił się pomysł na zespół, jest za to kilka nowych twarzy. I przeżywający drugą młodość Matej Kazijski, który ma 37 lat, a gra jakby był dekadę młodszy.
On jako jedyny pamięta zwycięską serię ekipy Trentino w finałach LM, bo Włosi rządzili w rozgrywkach przez trzy kolejne sezony (2009, 2010, 2011). Finał sprzed roku pamiętają Alessandro Michieletto - złote dziecko włoskiej siatkówki - oraz znakomici środkowi Marko Podrascanin i Srecko Lisinac. A resztę składu stanowią młodzi siatkarze, którzy zastąpili gwiazdy. I to działa znakomicie.
Kędzierzynianie zagrają w Lublanie osłabieni brakiem środowego Norberta Hubera, który w finale PlusLigi doznał poważnego urazu ścięgna achillesa. To duża strata, zważywszy na potęgę rywali na środku siatki. Mają jednak kapitalnie dysponowanego Marcina Janusza, rozgrywającego sezon życia Łukasza Kaczmarka oraz dwóch liderów w przyjęciu: Kamila Semeniuka i Aleksandra Śliwkę.
Ten drugi był MVP finału przed rokiem, grał po prostu znakomicie. Teraz zespół do wygranej ma poprowadzić "Semen", dla którego to może być ostatni mecz w drużynie przed przeprowadzką do Włoch. Mamy nadzieję, że zapamięta go na lata jako ten zwycięski i że w Lublanie poprowadzi zespół do historycznej wygranej. A później będzie nękał Trentino w barwach Sir Safety Perugia, którego ma zostać siatkarzem już niebawem.
Finał siatkarskiej Ligi Mistrzów odbędzie się w Arenie Stozice w Lublanie, Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle stawi czoła Trentino Itasowi o godzinie 21:00. Wcześniej, bo już o godzinie 18:00, tytułu będzie bronić Joanna Wołosz. Jej A.Carraro Imoco Conegliano zmierzy się z VakifBankiem Stambuł, czyli zagra dokładnie taki sam finał, jak przed rokiem.
W Weronie po pięciu setach triumfowały Włoszki, ale w grudniu starcie w finale klubowych MŚ padło łupem Turczynek, również po pięciu setach walki. Jaki wynik padnie tym razem? Oba finałowe starcia można będzie obejrzeć na antenie Polsatu Sport oraz na YouTube Europejskiej Konfederacji Siatkówki (CEV).