"To są pieniądze dla przyszłych pokoleń i łapy precz", "Teraz nawet tutaj musimy się za niego wstydzić" – tak wśród norweskiej Polonii na Facebooku zagotowało się po słowach premiera Morawieckiego. Pod norweskimi artykułami również setki komentarzy. "Bezczelność nie zna granic", "Najgłupsza rzecz, jaką kiedykolwiek słyszałem" – czytam kolejne wpisy. Władze Norwegii dyplomatycznie odpowiedziały na zaczepkę premiera RP. Jednak społecznie emocje musiały być dużo większe.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Podczas spotkania z młodzieżą Mateusz Morawiecki zaapelował, aby młodzi ludzie "pisali do swoich przyjaciół w Norwegii" z prośbą o to, żeby północny kraj przestał "niechcący żerować" na konflikcie w Ukrainie.
Słowa premiera o Norwegii wzbudziły ogromne kontrowersje. Zareagowało norweskie MSZ.
Jak odebrali je zwykli Norwegowie i Polacy w Norwegii?
Natalia Szitenhelm-Smeja, redaktor naczelna portalu Moja Norwegia, nie pamięta takiego odzewu na artykuł związany z polityką, czy dyplomacją, jak na wystąpienie Mateusza Morawieckiego. W ogóle w ciągu ostatnich lat nie pamięta takiego zdarzenia, kiedy inne państwo "wytykało" Norwegii pewne sprawy czy roszczenia.
– Dawno nie było aż takich reakcji. Mieliśmy ponad 370 komentarzy, to jest ogromna liczba. Zazwyczaj w przypadku artykułów traktujących o rządzie Prawa i Sprawiedliwości, czy w ogóle na temat polityki – jeśli chodzi o Norwegię, czy o Polskę – występuje polaryzacja opinii. Nigdy nie zdarzyło się tak, że te opinie były jednoznaczne. A w tym przypadku, w ponad 370 komentarzach, opinia była jednoznaczna. Jednoznacznie negatywna – mówi w rozmowie z naTemat.
Bardzo niedyplomatyczne komentarze ukrywali. – Ludzie przede wszystkim zastanawiali się, jak to jest możliwe, że osoba na takim stanowisku, czyli premier, wypowiada słowa, które w dyplomacji można traktować jako pewnego rodzaju faux-pas. Pierwszy raz była taka sytuacja, gdy odbiór był tak jednostronny i jednoznaczny. To nas bardzo zaskoczyło – opowiada Natalia Szitenhelm-Smeja.
Odbiorcy portalu to głównie Polacy w Norwegii – tacy, którzy mieszkają tam od wielu lat, mają w Norwegii stałą pracę i stały dochód, ale również imigranci zarobkowi i wielu pasjonatów Norwegii.
"To jest niebywałe, z jaką łatwością ten nieudolny rząd potrafi obrażać innych i wywoływać konflikty dyplomatyczne. Masakra", "Wstyd na cały świat", "Nieodpowiedzialna wypowiedź i bezpodstawna" – można przeczytać w komentarzach.
– Zdarzały się również takie opinie, że komuś będzie wstyd spojrzeć w oczy norweskim znajomym w pracy. Tego typu komentarze stanowiły zdecydowaną większość. W większości były emocjonalne – mówi nasza rozmówczyni.
Przypomnijmy. Podczas niedzielnego spotkania z młodzieżą premier Mateusz Morawiecki zaapelował, aby młodzi ludzie "pisali do swoich przyjaciół w Norwegii" z prośbą o to, żeby północny kraj przestał "niechcący żerować" na konflikcie.
– My się wszyscy oburzamy na Rosję - i słusznie: bandycki napad, bandyci, zbrodniarze i tak dalej - ale szanowni państwo, młodzi ludzie, coś jest nie tak. Piszcie do waszych młodych przyjaciół w Norwegii. Oni powinni się podzielić tym nadmiarowym, gigantycznym zyskiem - usłyszały Polska, Norwegia i cały świat.
Berit Lindeman, członkini Helsińskiego Komitetu przyznała, że "Polska jako sąsiad Ukrainy ma pewne moralne prawo do komentowania sytuacji".
W innym duchu zareagowało norweskie MSZ. "Zwiększone przychody ze sprzedaży ropy naftowej i gazu trafiają głównie bezpośrednio do Funduszu Naftowego dla przyszłych pokoleń. Choć w wyniku wojny w Ukrainie wzrosły dochody z ropy naftowej, to wartość funduszu spadła od nowego roku o około 550 miliardów koron norweskich, częściowo z powodu spadków na giełdzie" – napisał w oświadczeniu wiceminister Eivind Vad Petersson.
Zauważył również, że obywatele Norwegii dotkliwie odczują spowodowany wojną wzrost cen energii elektrycznej i paliw. "Norwegia jednak znacząco przyczyniła się do wsparcia Ukrainy, a wniesiemy znacznie więcej" – oświadczył.
To Moja Norwegia oraz norweskie media zwróciły się do MSZ z prośbą o komentarz do słów premiera Morawieckiego.
– W niedzielę to był duży temat w Norwegii, zgrzyt dyplomatyczny wywołał poruszenie. Wszystkie najważniejsze redakcje opisały tę sytuację, ale bardzo obiektywnie. Bez obrażania i oceniania – opowiada Natalia Szitenhelm-Smeja.
– My zwróciliśmy się do MSZ, zapytaliśmy, czy chcieliby skomentować sytuację. Otrzymaliśmy oświadczenie, które było w bardzo spokojnym, dyplomatycznym tonie. Nie wskazywało winnego, było wyważone, bardzo dystansuje się od tego wszystkiego. MSZ poinformował też, że Norwegia bardzo wspiera Ukrainę, że pomoc finansowa i militarna jest duża i w przyszłości będzie jeszcze większa. Wydaje mi się, że to oświadczenie kończy sprawę. Jeśli chodzi o samo odnoszenie się do opinii premiera Morawieckiego, od poniedziałku tematu w Norwegii nie ma. Mam wrażenie, że oświadczenie MSZ uspokoiło całą sytuację – mówi nasza rozmówczyni.
Polacy o wstydzie
Jednak emocje widać było przede wszystkim w mediach społecznościowych. "Wstyd za polski rząd, co on wygaduje", "To są pieniądze dla przyszłych pokoleń i łapy precz", "Teraz nawet tutaj musimy się za niego wstydzić" – czytam kolejne reakcje na innych profilach i grupach związanych z Polakami w Norwegii.
Jeden z Polaków napisał: "Mieszkam w Norwegii i wstyd mi za słowa takiego premiera. Normalnie nie wierzę, że niby tak wykształcony człowiek może gadać takie bzdury".
I jeszcze opinia Polki: "Dlaczego ten rząd robi nam wstyd w świecie? Zadbajcie o nasze pokolenia, tak jak Norwedzy o swoje dbają, a nie się wymądrzacie i robicie wstyd Polakom tam pracującym, którzy muszą świecić oczami za was".
W podobnym tonie wpisy Polaków, po norwesku, można też wychwycić pod norweskimi artykułami: "Przez niego muszę się wstydzić, że jestem z Polski", "Znowu się skompromitował i całą Polskę".
Niektórzy z komentujących przypominali, że Polacy, którzy pracują w Norwegii, ale mają w Polsce rodzinę, otrzymują norweski zasiłek na dziecko. Że Polska korzysta z funduszy norweskich i EOG. To bezzwrotna pomoc zagraniczna przyznana przez Islandię, Norwegię i Liechtenstein kilkunastu państwom Europy Środkowej i Południowej oraz krajom bałtyckim.
Na facebookowych profilach norweskich mediów słowa premiera Mateusza Morawieckiego wygenerowały setki komentarzy samych Norwegów.
Natalia Szitenhelm-Smeja tak podsumowuje to, co sama zaobserwowała: – To było niezrozumienie, wręcz niesmak. Odzew był raczej negatywny.
"Kolejny zdezorientowany europejski polityk", "Co za bezczelność", "Najgłupsza rzecz, jaką kiedykolwiek słyszałem", "Nie potrzebujemy populistycznych rad od tego gościa", "Premier Polski nie ma nic wspólnego z naszymi pieniędzmi z ropy naftowej" – to tylko mała dawka tego, jak na Facebooku reagowali niektórzy Norwegowie.
Część z nich wytykała środki, z których skorzystała Polska: "Czy jest ktoś, kto może powiedzieć polskiemu premierowi, że przez dyrektywy UE faktycznie płacimy Polsce pieniądze? Czy on chce więcej pieniędzy?", "Czy Norwegia stała się nowym Europejskim Urzędem Społecznym?".
Inni pytali, dlaczego Polska zwraca się tylko do Norwegii: "Dlaczego nie domagać się tego samego od Iranu, Arabii Saudyjskiej, Wenezueli, Brazylii, tak, po prostu?".
Jeszcze inni, że dobrze, że Norwegia nie jest w UE.
Całe spektrum reakcji, które za granicą utrwalają wizerunek Polski.
Dlatego w tym momencie możemy przypomnieć wizytę premiera Morawieckiego w Norwegii, która miała miejsce w marcu tego roku. Jakże w innym tonie się odbywała.
Premier Norwegii z uznaniem dla Morawieckiego
Szefowie rządów Polski i Norwegii rozmawiali wtedy o wojnie w Ukrainie. – Odegramy naszą rolę. Europa może polegać na dostawach gazu z Norwegii. Mieliśmy dzisiaj okazję wymienić się zdaniami na temat tej sytuacji, podkreślając naszą wspólną determinację do wspierania Ukraińców wobec tej niesprowokowanej agresji – mówił Jonas Gahr Støre.
Norweski premier chwalił wtedy Polskę.
– Nasza współpraca z Norwegią opiera się na dwóch filarach: bezpieczeństwo i energetyka. Panie premierze, chciałbym podziękować za pana gotowość do niesienia pomocy. Szczególnie dziękuję za wzmocnienie naszego bezpieczeństwa i położenia nowych fundamentów pod bezpieczeństwo Unii Europejskiej w obszarze obronności i energetyki – mówił Morawiecki.
Jak rozmawialiby dziś, trudno przewidzieć. Choć trzeba przyznać – dyskusja o dochodach z ropy i gazu i Ukrainie, w Norwegii trwa, bez względu na słowa Morawieckiego.
Jak Norwegia pomaga Ukrainie
W Oslo nie ukrywają, że aktualne dochody ze sprzedaży ropy i gazu są sześciokrotnie wyższe niż prognozowane w założeniach budżetowych na 2022 rok. A także, że debata na ten temat trwa.
— Już w marcu pojawiały się głosy, żeby nadwyżkę środków uzyskaną ze sprzedaży surowców przekazać na pomoc w Ukrainie. Nawet zaraz po rozpoczęciu wojny w Ukrainie prezes Funduszu Naftowego przyznał, że już wtedy wiedzieli, że zyski z ropy i gazu będą rosnąć i że osiągną ogromne rozmiary. Przyznał wtedy, że nie jest to dla nich komfortowa sytuacja. Wtedy temat zaczął kiełkować. Od marca-kwietnia ta debata wciąż trwa i nie jest zamiatana pod dywan – mówi Natalia Szitenhelm-Smeja.
Wskazuje, że Norwegia dwukrotnie przekazała broń Ukrainie. I że w zrewidowanym budżecie na 2022 rok Norwegia zakłada przeznaczenie ponad 44 mld NOK na budżet międzynarodowej pomocy rozwojowej, w tym dla Ukrainy - dla tego kraju konkretnie prawie 1,8 mld NOK plus ok. 1,8 mld NOK pomocy dla ukraińskich uchodźców w Norwegii.
Również niektórzy internauci zwracają uwagę na to, że ta debata trwa w Norwegii praktycznie od inwazji Rosji.
"Już wtedy podnoszono, że bogacenie się na skutkach wojny w ten sposób jest niemoralne. I robili to norwescy politycy. Czy [Morawiecki] ma rację? Po części ma, ale nie jest na miejscu publiczne podnoszenie tego tematu przez premiera innego państwa. Trochę brak klasy. Myślę, że Norwegia wyda te pieniądze na odbudowę, ale zrobi to po swojemu i w swoim czasie" – zauważył uczestnik dyskusji na jednej z polonijnych grup w Norwegii.
Wyrażam uznanie dla pana premiera w związku z tym, co jego kraj robi, kiedy setki tysięcy Ukraińców przechodzi przez granicę. Jesteśmy pod wrażeniem tego, co robią liczni Polacy, przyjmując Ukraińców, jak również polski rząd, który improwizuje i przyjmuje takie liczby uchodźców.