Ponad milion Polek i Polaków w ubiegłym roku spędziło urlop w Chorwacji i nic nie wskazuje na to, aby popularność tego kierunku zmalała w tym sezonie. Tych, którzy w związku z tym obawiają się tłumów, uspokaja dyrektor Przedstawicielstwa Chorwackiej Wspólnoty Turystycznej w Polsce Agnieszka Puszczewicz.
Reklama.
Reklama.
Polacy kochają Chorwację, ale czy Chorwaci kochają Polaków?
Chorwaci bardzo lubią Polaków, bo uważają, że jest to ich bratni naród. Poza tym już wielokrotnie udowodnili, że naprawdę są przyjaciółmi Chorwacji – wracają do tego kraju i odwiedzają go, nie jak jakieś obce miejsce, tylko jak dom swoich przyjaciół. Polacy czują się w Chorwacji dobrze, zawiązują się bliskie znajomości. Relacja polsko-chorwacka jest naprawdę wyjątkowa.
Mówiąc "bratni naród", co ma pani na myśli?
Nie mamy podobnych temperamentów, bo Chorwaci są dużo bardziej spontaniczni. My przy nich jesteśmy mimo wszystko "północni" – wycofani, chłodniejsi. Jednak niewątpliwie wspólne słowiańskie korzenie, więc i łatwość w porozumiewaniu się, w efekcie dają taką pozytywną i dobrą energię.
W ubiegłym sezonie, w pierwszych 8 miesiącach roku, do Chorwacji przyjechało prawie 1 mln Polaków. Czy w Chorwacji wciąż są miejsca, gdzie nie ma tłumów?
Powiem trochę przekornie, jeśli mamy 38 mln Polaków, to czy ten 1 mln, który pojedzie do Chorwacji, to naprawdę taki tłum?
Są też turyści z innych krajów. Chorwację, w okresie, o który mówiłam, odwiedziło blisko 11 mln turystów. Zrealizowano 67,9 mln noclegów.
Pandemia sprawiła, że turystyka dziś jest inna – trudno mówić o tłumach, przynajmniej na razie, dlatego nie ma problemu ze znalezieniem mniej turystycznych miejsc. Oczywiście najpopularniejszy jest odpoczynek na chorwackim wybrzeżu, ale przyjezdni mogą też podróżować w głąb kontynentu.
W Chorwacji jest naprawdę wiele wspaniałych miejscowości, które nie znajdują się bezpośrednio nad morzem, a mają mnóstwo do zaoferowania, do pokazania. Odpoczywać można przecież, spędzając czas nie tylko przy samej plaży.
Ciągle udaje nam się zaskakiwać naszych gości, naszych sympatyków, dzieląc się z nimi ciekawostkami o różnych miejscach, przemycając informacje w rozmowach, w artykułach.
Dalej od tłumów można znaleźć się także decydując się np. na rejs?
Oczywiście. To też jest alternatywa dla wszystkich tych, którzy chcieliby Chorwację poznać z zupełnie innej perspektywy. Wysp jest 1224, więc każdy coś dla siebie na pewno znajdzie.
Chorwacja – jak ja to określam – jest takim rogiem obfitości, nie ma osoby, która nie znajdzie w tym kraju czegoś, co ją fascynuje. Są propozycje i dla ludzi lubiących aktywną turystykę – jazda na rowerze, chodzenie po górach, wchodzenie do jaskiń – jak i dla ludzi, którzy kochają leżeć na plaży.
Wracając do ciekawostek, o których pani wspomniała, co to może być takim zaskoczeniem?
Myślę, że dla wielu osób odkryciem będzie np. wyprawa Jeepem po masywie Welebitu. Góry zwykle kojarzą się wszystkim z intensywnymi wędrówkami, z poważnym trekkingiem. A to, o czym mówię, jest propozycją również dla takich osób, które mniej lubią chodzić po górach lub być może boją się to robić z przyczyn zdrowotnych. Ta wyprawa będzie alternatywą, która pozwoli docenić piękno gór, ale w takiej nietypowej formie.
Uwielbiam również Slawonię, która jest regionem właściwie nieodkrytym przez Polaków. Można tam zobaczyć przepiękną drewnianą architekturę, są tam świetne ośrodki agroturystyczne, a w nich pyszne wina i jeszcze pyszniejsze jedzenie, które jest zupełnie inne niż to, które można zamówić nad morzem – ze względu na wpływy historii, na monarchię austro-węgierską, może trochę cięższe i bardziej przypominające kuchnię Polską.
Miejsce, które pani skradło serce?
Moim ukochanym miejscem w Chorwacji jest Split. Mieszkałam w tym mieście przez 6 ostatnich lat, zanim z powrotem przeprowadziłam się do Polski z powodu pracy. Jestem zafascynowana tamtejszą archeologią, cesarzem Dioklecjanem, pozostałościami rzymskimi. Choć te akurat możemy znaleźć na terenie nie tylko Dalmacji, ale i całej Chorwacji. Jestem wielbicielką tego kraju już prawie od 27 lat.
Za co kocha pani Chorwację?
Powiem szczerze, że Chorwacja zajęła pół mojego serca, a stało się to zupełnie spontanicznie. Uwielbiam piękno tego kraju, krajobrazy, różnorodność, ale przede wszystkim kocham ludzi, serdeczność Chorwatów i Chorwatek, ich otwartość i ciepło.
Nigdy nie czułam się w Chorwacji jak ktoś obcy, a nawet nie jako gość, tylko jak przyjaciel. Zresztą przyjaciół mam tam mnóstwo. Część z nich traktuję jak członków swojej najbliższej rodziny.
Szanuję takie opinie i nie kłócę się z nimi, bo każdy z nas ma własny budżet i być może dla jednego jest dużo drożej, a dla innego niekoniecznie, ale nie demonizowałabym cen. Myślę, że niestety wszędzie na świecie zrobiło się drogo, szczególnie w Europie.
Owszem zdarzają się miejsca, tak jak i w Polsce, gdzie ktoś nagle znacząco podniesie ceny, ale mogę powiedzieć, wróciłam kilka dni temu z Chorwacji i tak jak 5 lat temu piłam espresso za 8 kun, tak i dziś piję za 8 kun.
Jeśli ktoś dzisiaj zdecyduje się na wakacje w Chorwacji, znajdzie jeszcze nocleg?
Myślę, że jeszcze spokojnie można coś znaleźć, ale nie polecałabym takiego spontanicznego wyjazdu bez przygotowania – jak jeszcze było to możliwe kilka, kilkanaście lat temu – i szukania noclegów na miejscu w ostatniej chwili, bo dziś rzeczywiście Chorwacja cieszy się dużą popularnością.
Trzeba zrobić rezerwację wcześniej dla własnego komfortu psychicznego, żeby wiedzieć, że jadę i mam gdzie spać. Zdarzały się sytuacje, gdy ktoś pokonał kawał drogi z Polski, a później miał pretensję, ponieważ musiał spać w aucie na parkingu.
Czyli jeśli zapytam, czy branża turystyczna jest już gotowa na sezon, to będzie to pytanie retoryczne?
Sezon turystyczny w Chorwacji rozpoczął się mniej więcej w okolicach świąt wielkanocnych. Gości jest coraz więcej. Odpoczywają. Niektórzy kąpią się już w morzu, ponieważ Chorwacja o tej porze roku jest już ciepła.
Branża zaczęła sezon z trochę mniejszym drżeniem serca niż w poprzednich dwóch latach?
Można powiedzieć, że pandemia okazała się być łaskawa dla Chorwacji, bo te turystyczne rezultaty i tak były dobre, jak na rzeczywistość, w jakiej się wszyscy znaleźliśmy. Mimo wszystko doza niepewności jest zawsze, bo sytuacja na świecie, mówiąc dyplomatycznie, jest mało szczęśliwa.
Zawsze potrzebna jest też pokora, żeby goście naprawę chcieli spędzać czas w Chorwacji, bo mogą przecież pojechać do każdego innego miejsca. Jest więcej luzu, ale z dużą dawką ostrożności, ponieważ nigdy nie wiemy, jaki ten sezon naprawdę będzie i co nas wszystkich czeka.
O czym należy pamiętać, wybierając się do Chorwacji?
Nie ma żadnych restrykcji covidowych, wszystko wróciło do sytuacji sprzed pandemii.
A jeśli chodzi o kwestie istotne dla tubylców?
To, co jest ważne dla Chorwatów, to kultura picia kawy. Oni żyją w zwolnionym tempie w stosunku do naszego tempa, szczególnie tego warszawskiego, ale to nie znaczy, że są leniwcami. Uznają raczej zasadę: "Spokojnie, zrobimy, zdążymy. Świat się nie zawali".
Sporo uwagi poświęcają swoim przyjaciołom. Nawet jeśli spotkają się w mieście, to nie mijają się, mówiąc tylko "Dzień dobry". Raczej się zatrzymają, porozmawiają, a jeśli to jest możliwe, wypiją razem kawę. Żyją bliżej ze sobą. Nie chodzi jednak o ciekawość, co ktoś robi, tylko o spędzanie z kimś czasu.
Brzmi idealnie, tym bardziej z filiżanką kawy pod ręką...
W Chorwacji dzień zaczyna się od kawy, to taki ich rytuał, część tradycji. Oni nie piją kawy rano w domu, chodzą raczej do ulubionej kawiarni, gdzie spotkają się z sąsiadami, z przyjaciółmi, gdzie trochę pogadają, przejrzą gazetę.
Zdecydowanie poleciłabym czarne risotto, czyli tak naprawdę risotto z atramentem kałamarnicy. Świetne są też dania pieczone pod peką – takim metalowym dzwonem – np. ośmiornica z ziemniakami albo jakieś dobre mięso. To są tradycyjne smaki Chorwacji. Oczywiście dodałabym do tego pyszne sery i pršut (suszona dojrzewająca szynka).