Polacy są wygłodniali wyjazdów do ciepłych krajów. Powtarzają to w każdym biurze podróży, z którymi rozmawiamy. Tak, bardzo patrzą na ceny i nierzadko łapią się za głowę. – Ale widzimy, że tak bardzo są spragnieni wypoczynku, że są w stanie przełknąć 20 proc. podwyżki, byle tylko gdzieś wyjechać – słyszymy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Ludzie po prostu chcą wyjechać. To widać. Szukają czegoś tańszego, ale bardzo chcą wyjechać. Dlatego są w stanie zapłacić wyższą cenę – słyszymy w biurach podróży.
– Bardzo patrzą na ceny. Większość klientów jest bardzo zaskoczona cenami, bo rok, dwa lata temu było taniej. Ale z wyjazdów nie rezygnują – mówią pracownicy.
– Widać zaskoczenie cenami. Teraz problemem nie jest już wojna, a pandemia to już w ogóle nie istnieje. Problemem są ceny. To jest dla Polaków temat numer 1 – mówi naTemat Paulina Szulc z TraveliGo.pl.
Polacy liczą oszczędności, żyją inflacją, drożyzną w sklepach i ratami kredytów, które poszybowały w górę. Ale wakacje to wakacje. Po kilkunastu rozmowach z biurami podróży można odnieść wrażenie, że one przeżywają dziś prawdziwy boom. Mimo zawrotnych cen, które w niczym nie przypominają tych z ubiegłego roku, czy sprzed pandemii, Polacy bardzo chcą wyjechać na urlop w ciepłe kraje.
– Jest więcej klientów niż wcześniej, odczuwamy bardzo duże zainteresowanie. W ubiegłym roku była pandemia, wszyscy kupowali wycieczki na ostatnią chwilę. W tym roku wojna powstrzymała ludzi przed kupowaniem w przedsprzedaży. A jak wszyscy już się oswoili z wojną, to ruszyli do biur podróży – słyszymy w jednym z warszawskich biur.
W kolejnym: – Wszystko sprzedaje się jak ciepłe bułeczki. Nawet jak klienci przychodzą z niższym budżetem i nie możemy im za wiele zaproponować w tej cenie, to na ogół decydują się na droższy wyjazd, a nie rezygnują.
Głód wyjazdowy Polaków
W kilku biurach podróży z rzędu szybko ucinają rozmowę. Kolejki niemal "widać" przez telefon.
– Nie porozmawiam, bo mam klientów. Cały czas jesteśmy zajęte. Jest szał, niestety bardzo nie mamy czasu.
– Przepraszam mam klienta przed sobą, a za nim kolejka.
– Jesteśmy bardzo zajęci, czeka wielu klientów, nie mogę teraz rozmawiać.
Paulina Szulc, wiceprezes Traveligo.pl przyznaje wprost: – Widzimy, że Polacy są bardzo spragnieni wypoczynku. Są w stanie przełknąć 20 proc. podwyżki, byleby wyjechać na wyczekane wakacje. Niektórzy nigdzie nie wyjeżdżali od trzech lat. Są to zarówno wyjazdy dla par, jak i duże rezerwacje rodzinne.
– Absolutny kierunek nr 1 to Turcja, dzięki fantastycznej relacji jakości do ceny, świetnej infrastrukturze hotelowej oraz rewelacyjnemu serwisowi oraz wyżywieniu w formie all inclusive. Kolejne popularne kierunki to Grecja, Bułgaria, Hiszpania, a ostatnio również Tunezja – mówi w rozmowie z naTemat.
Robert Waloch, właściciel biura Och Travel z Poznania, które specjalizuje się w wyjazdach na Bałkany mówi, że w tym roku będzie musiał wysłać dodatkowe autokary, takie jest zainteresowanie. Turyści wybierają głównie Chorwację. – W przypadku niektórych turnusów musimy dołożyć 100 proc. więcej autokarów, a w niektórych nawet więcej niż 100 proc. – mówi naTemat.
Przyznaje, że czuć wyjazdowy głód Polaków. – Oczywiście, że jest. My też zauważyliśmy, że jest o wiele większe zainteresowanie wyjazdami zagranicznymi niż krajowymi. Gdy obostrzenia pandemiczne zostały zniesione ewidentnie widać, że jest większe zainteresowanie zagranicą – mówi.
Już w kwietniu "Rzeczpospolita" cytowała dane serwisu Wakacje.pl oraz wyniki badania opinii publicznej, które wykonał dla niego Ogólnopolski Panel Badawczy Ariadna.
40 proc. badanych odpowiedziało w nim, że "zdecydowanie planuje" lub "raczej planuje" wyjechać na co najmniej 7-dniowy urlop zagraniczny. 46 proc. deklarowało skorzystanie z oferty biura podróży.
– Kierunki są otwarte na turystów. Nie trzeba mieć szczepień. Zniesiono obostrzenia. Do Turcji można jechać tylko z dowodem osobistym. O koronawirusie się nie mówi. A zatem czego człowiek ma się obawiać? – pyta retorycznie pracownik jednego z biur.
Cen – można jednak odpowiedzieć. Bo te w tym roku przyprawiają o zawrót głowy. "Najdroższe wakacje w historii" – grzmią media.
Na ile rodacy, decydując się na zagraniczny urlop, zwracają na to uwagę?
Ceny, ceny, ceny
– Polacy zawsze patrzą na ceny. Zawsze. Klient, który ma zasobniejszy portfel, też zawsze patrzy na wycieczkę w swoim pułapie cenowym. Jedzie do luksusowego hotelu 5* i też pyta "a dlaczego tak drogo?". A ktoś by powiedział: "Boże, ludzie za takie pieniądze wyjeżdżają na wakacje?". Polak zawsze patrzy na cenę, nieważne czy to klient luksusowy, czy taki z mniejszym portfelem – zastrzega pracownik jednego z biur podróży w Łodzi.
Jak widzi to w tym roku? – Ludzie po prostu chcą wyjechać. To widać. Szukają czegoś tańszego, ale bardzo chcą wyjechać. Dlatego są w stanie zapłacić wyższą cenę – odpowiada.
W biurach Polacy mają przeżywać szok cenowy, ale to ich nie odstrasza. – Ceny, ceny, ceny. To najbardziej interesuje polskich turystów, na to najbardziej zwracają uwagę – słyszę.
Albo: – Bardzo patrzą na ceny. Większość klientów jest bardzo nimi zaskoczona, bo rok, dwa lata temu było taniej. Ale z wyjazdów nie rezygnują.
Zwłaszcza ci, którzy z podobnych wyjazdów korzystali wcześniej i mają porównanie, nie mogą uwierzyć.
– Niektórzy porównują ceny do tych sprzed roku czy dwóch, i jest duża różnica. Nie mogą wyjść ze zdumienia. Jeśli ktoś przed pandemią był w Turcji za 2 tys. zł na tydzień od osoby, to teraz o takiej cenie może tylko pomarzyć. Za niskiej klasy hotel trzeba zapłacić co najmniej 2,5 tys. zł i to poza sezonem, a z wyżywieniem bliżej 3 tys. zł i dotyczy to Turcji, Egiptu, Grecji, bo w przypadku Hiszpanii czy Włoch poniżej 3,5 tys. to w ogóle nie ma o czym rozmawiać. Cały czas ci, którzy rezerwują wyjazd, są zdziwieni cenami – mówi pracownica jednego z biur podróży.
Opowiada o klientce, która na wyjazd przeznaczyła 2 tys. zł. Wysłała jej oferty, ale sama nie była do nich przekonana, bo wie, że te hotele nie mają dobrych opinii. Klientce też się nie spodobały, ale budżet nie pozwalał jej na nic innego. Ostatecznie przełożyła wyjazd na jesień.
– To jest przykład osoby, która sugeruje się cenami z 2019-2020 roku, gdy w Turcji miała wykupiony hotel 5-gwiazdkowy za niecałe 2 tys. zł na tydzień. Dziś ten sam hotel jesienią kosztuje 3,5 tys. zł – mówi.
Paulina Szulc z Traveligo.pl potwierdza: – Widać zaskoczenie cenami. Teraz problemem nie jest już wojna, a pandemia to już w ogóle nie istnieje. Problemem są ceny wyższe niż rok temu. To jest dla Polaków temat numer 1. Ceny są wysokie i niestety będą rosły, głownie poprzez wzrost cen paliwa lotniczego stanowiącego integralny składnik rezerwacji, które zdrożało nawet o 60 proc. w porównaniu z początkiem roku. Wszystkim rekomendujemy jak najszybszą decyzję o zakupie wakacji, gdyż osoby, które rezerwowały w przedsprzedaży zdecydowanie "wygrały" z cenami.
Turyści pytają o ceny paliwa
Jak wypadają tu wyjazdy z innym transportem? Robert Waloch mówi, że w przypadku Chorwacji takiego zaskoczenia cenami nie obserwuje. Ale decydując się na podróż własnym samochodem turyści pytają o ceny paliwa.
– U nas, z racji tego, że jedziemy autokarem i wszystko jest zorganizowane od A do Z, nie są one takie drogie, choć są droższe niż w poprzednich latach. Ale w przypadku egzotyki, gdy klient był przyzwyczajony, że za 4-5 tys. mógł polecieć np. na Kubę, to teraz te wyjazdy są dużo droższe – mówi.
A jednak Polacy wyjeżdżają wszędzie. – Wyjeżdżają, bo po dwóch latach siedzenia wszyscy jesteśmy tego spragnieni. Oczywiście nie wszyscy wyjeżdżają, jadą ci, którzy mają pieniądze. Ale boję się, że ten trend odbije się czkawką w przyszłym roku. Że ci, którzy w tym roku zorganizują środki na zagraniczne wakacje, w przyszłym roku – jeśli nic się nie zmieni z cenami – będą się nad takim wyjazdem zastanawiać – obawia się pracownik jednego z biur.