Czy PO ma jakiś program? To pytanie wraca w każdej dyskusji o strategii na pokonanie PiS w wyborach. Wielu wyborców zwraca uwagę, że partia Donalda Tuska nie przedstawia żadnych konkretów. Zapytaliśmy politologa, czy rzeczywiście czołowemu ugrupowaniu opozycji brakuje asów w rękawie, kiedy zaczyna się dyskusja na argumenty.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Przeceniamy znaczenie programów w polskiej polityce. Wiąże się to z tym, że jako odbiorcy w społeczeństwie konsumpcyjnym staliśmy się mniej ambitni, a internet spowodował, że szukamy krótkich i zwartych informacji – mówi prof. Rafał Chwedoruk, profesor Uniwersytetu Warszawskiego i wykładowca Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych tej uczelni.
Jak zauważył nasz rozmówca, PO przez życiorysy liderów i niektóre elementy programowe zaczynała jako formacja wyraźnie liberalna. – Im dłużej istniała, tym bardziej, zwłaszcza po objęciu władzy stawała się eklektyczna. PO wiedziała, że to jedyna droga do wygrywania wyborów, bo nie wystarczą wyborcy z jej bastionów w województwach pomorskim czy opolskim – dodał.
Dyskusja o programie PO wraca często, kiedy zaczyna się rozmowa o konkretach. Tak było przy okazji niedawnego wpisu prezydenta Białegostoku. Tadeusz Truskolaski dostał pytanie od Leszka Balcerowicza: "Jakie propozycje ma PO w sprawie ograniczania inflacji?". Polityk ze stolicy Podlasia odparł krótko: "Odsunąć PiS od władzy". A to mogło być odebrane jak uciekanie od tematu.
– Ucieczka w polityczny kontekst przy pytaniach o ekonomię jest ryzykowna dla każdego polityka. Polscy wyborcy zawsze stawiali tego typu kwestie na pierwszych miejscach. Ten argument mógłby mieć sens tylko w kręgu najwierniejszych wyborców – tłumaczy prof. Chwedoruk.
– PO ma różnych wyborców. W Białymstoku na prezydenta Truskolaskiego głosowali wyborcy PO, Nowoczesnej i Lewicy. Głosujący z Białegostoku często różnią się na przykład od wyborców z Hajnówki – mniej zamożnych, kiedyś skłonnych głosować na SLD – dodaje politolog.
Plan PO na starcie z PiS
Nasz rozmówca przewiduje, że PO nie ma szans trwale przekroczyć progu 30 proc. poparcia, chyba że zacznie zabierać elektorat Szymona Hołowni albo Lewicy. – To nie oznacza jednak, że położenie PO jest beznadziejne, opozycja pozostaje faworytem nadchodzących wyborów. Istota walki w kampanii wyborczej tkwi w tym, czy partia zdoła przekonać część wyborców głosujących na PiS, żeby nie zrobili tego w najbliższych wyborach – podkreśla.
Prof. Chwedoruk zauważa, że na PiS zagłosowało wiele osób kuszonych kwestiami socjalnymi. – To ugrupowanie pokazywało zdolność stabilizowania poziomu życia. Kiedy to się zachwieje, liczni wyborcy prawicy, nieufni wobec instytucji publicznych, jako elektorat są łatwi do zdemobilizowania. Jeśli coś jest nie tak, nie przerzucają głosu na inną partię, tylko nie idą na wybory. Tutaj tkwi szansa PO – ocenia.
– PiS od czasu do czasu na pewno będzie przypominało różne aspekty związane z rządami PO. Nie mam tu nawet na myśli słynnych ośmiorniczek, bo to powoli wietrzeje ze świadomości społecznej. Można tu wskazać reformy społeczno-ekonomiczne, które szły wbrew interesom wielu Polaków – zaznacza na koniec nasz rozmówca.
Różnorodnych wyborców trudno jest połączyć jednorodnym programem. W przypadku PO może pojawić się pokusa mówienia, że finał obecnych rządów odbiega od ich początków. Reformy, które PiS wprowadzało na początku, cieszyły się poparciem większości, tj. 500 plus czy obniżka wieku emerytalnego.
Prof. Rafał Chwedoruk
O programie Platformy Obywatelskiej
Z perspektywy dzisiejszego młodego wyborcy, czasy rządów PO to jest już historia. Politycy tej partii odwołują się do przeszłości, ale wygodniej byłoby mówić politykom PO na temat problemów PiS w drugiej kadencji i pokazywać linię prowadzącą w dół na wykresach.
Prof. Rafał Chwedoruk
PO musi pokazywać, że nie jest tylko partią wielkomiejskiej klasy średniej, ale rozumie codzienność zwykłego obywatela. Nie może zamykać się na mieszkańców na przykład z Miasteczka Wilanów w Warszawie. Nie można uprawiać polityki w sposób klasowy, o czym boleśnie przekonała się choćby Nowoczesna.